Nigdy nie miałam pretensji do Pana Boga. Skoncentrowałam się na budowaniu tego, co ma sens - podkreśla Ewa Błaszczyk

fot.youtube.pl
fot.youtube.pl

Ewa Błaszczyk mimo ogromnego zaangażowania w pracę Fundacji „Akogo” i funkcjonowanie kliniki Budzik wciąż jest też czynna aktorką, która występuje w teatrze.

Ciągle pojawiam się w telewizji w sprawach Fundacji „Akogo”, niektórzy tracą orientację, czy jeszcze udzielam się zawodowo

—mówi aktorka w rozmowie z magazynem Polska Cafe i zaznacza jak ważna jest dla niej harmonia między zaangażowaniem w sprawy zawodowe i prywatne.

Błaszczyk zaznacza, że stara się nie zasklepiać w sprawach choroby swojej córki i nigdy nie miała pretensji do Pana Boga za to, co spotkało jej rodzinę.

Skoncentrowałam się na budowaniu czegoś, co by się przełożyło na jakikolwiek sens i jak widać, tego sensu się dopracowałam. 21 osób w „Budziku” się obudziło: to są odzyskane całe rodziny

—opowiada zadowolona z pracy kliniki „Budzik” aktorka.

Ewa Błaszczyk zaznacza, że nigdy nie było tak, że klinika powstawała z myślą o jej córce Oli:

Po to jest „Budzik”, żeby zaistniała szansa medyczna dla osób, wobec których istniała obawa, że powtórzą los mojej córki

—mówi.

Ola weszła już w kategorię cudu, minęło zbyt dużo czasu, od kiedy popadła w śpiączkę. Program medyczny w przypadku takich dzieci jak ona zakłada leczenie do roku, maksymalnie półtora. Jeśli w tym czasie wybudzenie nie nastąpi, medycyna pozostaje bezradna. I z tym nie ma co dyskutować; po prostu trzeba się pogodzić

—opowiada aktorka i potwierdza, że wierzy w cuda

Przecież się zdarzają

—zaznacza.

Może nawet działanie Fundacji „Akogo” i powołanie do życia kliniki Budzik jest dowodem na pewnego rodzaju cud. Pokonanie barier urzędniczych i finansowych nie było łatwe.

Odnoszę wrażenie, że jest nad nami niebieska reżyseria, która chroni mój projekt. Że istnieje jakiś zamysł. Ludzie blisko nas też tak to odczuwają. Dostrzegają, że jeśli nagle się wali, pojawia się człowiek, jakaś sytuacja zupełnie nieoczekiwana, która to zmienia.

Aktorka ma w sobie mnóstwo pozytywnej energii i jest przekona, że przed nią w życiu jeszcze wiele dobrego.

Mam plany, ale równocześnie pamiętam, że rozśmieszyć Pana Boga to Mu o nich opowiedzieć. Myślę jasno i otwarcie, spodziewam się dobrych rzeczy i osoby, które chcą we mnie zobaczyć postać tragiczną, niech za przeproszeniem pocałują się w nos

—mówi.

ann/”Polska Cafe”

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych