Mija rok od śmierci Anny Przybylskiej. Siudym: "Trudno uwierzyć, że jej już nie ma"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Kadr z filmu "Lekcje pana Kuki"
Kadr z filmu "Lekcje pana Kuki"

Dokładnie rok temu zmarła Anna Przybylska. Znaną aktorkę, która w wieku 35 lat przegrała walkę z rakiem trzustki, wspominają przyjaciele. „To było samo słoneczko, cały czas żartowała, cały czas była uśmiechnięta - opowiada Marek Siudym w rozmowie z „Super Expressem”.

Czytaj więcej: Anna Przybylska nie żyje. Znana aktorka przegrała walkę z rakiem

Trudno uwierzyć, że jej już nie ma

— zauważa Marek Siudym.

Annę Przybylską poznał na planie filmu „Róbmy swoje”. Grali tam ojca i córkę.

I potem kiedykolwiek się widzieliśmy, to krzyczała do mnie: „Cześć, tatuś” i przytulała się do mnie

— wspomina aktor.

Według niego Anna Przybylska była „cudną, wspaniałą osobą”.

Ona zawsze wnosiła coś radosnego, rozładowywała atmosferę. Nie sposób było się złościć na inne rzeczy, denerwować czymś, jak ona była obok. Sam promyk

— opisuje Siudym.

Jak twierdzi, aktorka od dawna obawiała się choroby, na którą ktoś już wcześniej cierpiał w jej rodzinie. Ale pomimo tego nie okazywała tego lęku po sobie i żyła całkiem normalnie - dodaje Siudym.

Bardzo ciepło na temat Anny Przybylskiej wypowiada się również Paweł Wawrzecki w „Fakcie”. Aktorzy spotkali się w serialach „Złotopolscy” i „Daleko od noszy”.

Na planie była uśmiechniętą kobietą, taką jaką ją znamy z ekranu. Spotykałem się z nią w pracy od rana do wieczora, bardzo się zaprzyjaźniliśmy. Była mądrą życiowo dziewczyną, ale brała też pod uwagę moje rady

— mówi Wawrzecki.

Zmarłą aktorkę wspomina jako skromną osobę, której nie brakowało pokory.

Wiedziała, co to jest praca i życie. To codzienne życie było dla niej bardzo ważne. Mało się spotyka takich ludzi jak ona.

Paweł Wawrzecki ocenia, że Annie Przybylskiej nie brakowało niczego - poza czasem.

Właściwie miała wszystko: była piękną kobietą i bardzo utalentowaną aktorką. Miała sukcesy, fantastyczną rodzinę, tylko nie miała jednego – czasu. Odebrano jej czas

— kończy smutno Paweł Wawrzecki.

bzm/se.pl/fakt.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych