Strasburger: "Naśmiewanie się z polityka tylko dlatego, że jest politykiem, jest żałosne". Za "króla sucharów" się nie obrażam

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Mogę o sobie powiedzieć: „Coś tam w życiu osiągnąłem. Jestem królem sucharów”. I bardzo fajnie

— ocenia w rozmowie z gazetą Adama Michnika Karol Strasburger, prowadzący teleturniej „Familiada”.

Aktor po raz kolejny pokazuje, że ma do siebie spory dystans i nie obraża się z powodu przyklejonej mu łatki, na którą zresztą - co tu dużo mówić - solidnie zapracował. W wywiadzie opowiada, jak powstają jego dowcipy oraz jakimi zasadami kieruje się przy ich wyborze. Twierdzi, że ma swoją wewnętrzną cenzurę.

Związaną z szacunkiem wobec widzów. Nie wolno nam bluzgać na przykład, rzucać, za przeproszeniem, k..ew co chwilę. Dbam o swój wizerunek i jest dla mnie ważne, jak mnie ludzie oceniają. Jak ktoś obraża innych czy używa wulgarnych słów, to jest postrzegany jako cham. Nie chcę nim być, i to jest moja cenzura

— wyjaśnia.

Nie lubi politycznych dowcipów.

Kompletnie mnie nie śmieszą. Podobnie jak naśmiewanie się z polityka tylko dlatego, że jest politykiem. Uważam, że to żałosne. I nie bawi mnie w ogóle obrażanie innych

— zaznacza Strasburger.

Próbuje tłumaczyć ludzi, którzy kompromitują się niewiedzą w jego programie, jak np. wtedy, gdy jeden z uczestników stwierdził, że po rozpadzie ZSRR powstała Polska. Według niego czasem jest to skutek stresu.

Jednocześnie widzę, że rośnie nam pokolenie internetowe. Google to nasz sprzymierzeniec, więc wiedza jest nam niepotrzebna. Zdarza się, że ludzie, i to nie tylko młodzi, nie wiedzą, co się działo w Polsce 10 lat temu. Nie znają nazwisk. (…) Najgorsze, że ci ludzie nie czują się z tego powodu źle.

Martwi go to, że młodzi ludzie za dużo przesiadują przed komputerem.

Ucieczka w wirtualny świat to robienie z siebie kaleki. Internet to dla mnie śmieciowisko, do którego trafiają różne rzeczy. I dobre, i złe. Ale większym problemem naszych czasów jest brak autorytetów. Ludzi, którzy potrafią odróżnić dobro od zła. Dobrego aktora od złego aktora

— dodaje.

Nie zgadza się z tezą, że Polacy to naród ponuraków.

Ja bym nie dzielił świata na Polaków i innych. Nie widzę nas w jakiejś gorszej roli. Wręcz przeciwnie, widzę nas wysoko. Myślę, że jesteśmy fajnym narodem. Podejrzewam, że więcej ludzi niewykształconych, pozbawionych ogólnej wiedzy, mieszka w tej chwili w Ameryce niż w Polsce

— podsumowuje Karol Strasburger.

bzm/gazeta.pl

Poniżej próbka „sucharowych” możliwości pana Karola:

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych