Czułem, że umrę i wypowiedziałem modlitwę: „Boże, jeśli pozwolisz mi żyć, to ja będę Ciebie szukał”. Kilka miesięcy później wstąpiłem do klasztoru
— opowiada w rozmowie z Onetem Piotr Płecha, były basista Budki Suflera, a obecnie muzyk zespołu TGD.
Płecha pochodzi z rodziny katolickiej, ale kiedy zaczął grać w Budce Suflera, pogubił się. Nie stronił ani od alkoholu i narkotyków, przestał się modlić i chodzić do kościoła. Wspomina, że szukał szczęścia po omacku. Przełom nastąpił, gdy z silną infekcją nerek trafił do szpitala i groziła mu poważna operacja. Miał dwadzieścia parę lat i czuł, że może umrzeć.
Byłem przekonany, że operacja będzie końcem mojego życia. W duchu zobaczyłem dotychczasowe życie, które przeżywałem na poziomie ciała, hałasu; uciekałem od własnego serca, krzywdziłem innych i samego siebie. Wypowiedziałem wtedy taką modlitwę: „Boże, jeśli pozwolisz mi żyć, to ja będę Ciebie szukał”
— wspomina.
Operacja się udała. Od tamtej pory Płecha zaczął poszukiwać Boga. Przez codzienną lekturę Pisma Świętego zbliżał się coraz bardziej do Jezusa, aż pewnej nocy - jak twierdzi - spotkał się z Nim osobiście.
Była czwarta nad ranem w maju 1986 roku, Jezus przyszedł do mojego pokoju. Nie widziałem Go swoimi oczami, ale to spotkanie było tak realne, że zmieniło całe moje dotychczasowe życie
— wyznaje muzyk.
Dzięki temu spotkaniu nagle zrozumiał to wszystko, co czytał w Biblii.
On nie tylko umarł za ludzkość, ale za mnie, żeby mnie wyzwolić od grzechu. Za to, co robiłem do tej pory, byłem skazany na śmierć – taka jest za to zapłata – ale Jezus wziął to na siebie. Powiedziałem wtedy: „Jeśli Ty umarłeś za mnie, to ja chcę żyć dla Ciebie”. Po tych słowach wydarzyło się coś jeszcze dziwniejszego, od tej obecności w moim pokoju, poczułem Jego obecność w moim sercu. Dziś to rozumiem, bo w Biblii jest napisane: „Jeżeli ktoś mnie pokocha, to mój Ojciec go pokocha i będziemy w nim przebywać” – i ja tego doświadczyłem
— podkreśla.
Potem wstąpił do klasztoru. Będąc zakonnikiem wykonywał świeckie zajęcia - pracował jako robotnik w Hucie Warszawa i jako listonosz. Przez siedem lat nie miał styczności z muzyką, bo gdy tylko zaczynał grać, wracały mu stany, których doświadczał pod wpływem narkotyków. Później zrozumiał, że został stworzony, aby chwalić Boga dźwiękami.
Płecha tłumaczy, że „Bóg stworzył wszystko, a szatan próbuje to zniekształcać”.
Przykładem jest Jimmy Page z Led Zeppelin, który publicznie przyznawał się do czarnej magii i opowiedział kiedyś, że podobno szatan któregoś razu przyszedł do niego i uczył go konkretnych riffów, z których powstawały znane utwory. Wierzę, że to mogło mieć miejsce
— mówi Płecha..
Twierdzi, że dziś jest zwykłym człowiekiem. Ma rodzinę, przyjaciół, ale wszystko, co robi, jest filtrowane przez Bożą obecność.
Chrześcijaństwo nie jest zbiorem zasad, ale relacją z żywym, niewidzialnym Bogiem. Odbywa się to na poziomie serca
— wyjaśnia.
Nie żal mu poprzedniego życia. Jak mówi, od dwudziestu dziewięciu lat żyje „w jedności z Panem”.
To, co robiłem przed doświadczeniem spotkania z Bogiem, nie ma dla mnie żadnego znaczenia
— podsumowuje Piotr Płecha.
bzm/onet.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/259464-byly-basista-budki-suflera-to-co-robilem-przed-doswiadczeniem-boga-nie-ma-dla-mnie-zadnego-znaczenia
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.