Rodowicz wymigała się od mandatu za złe parkowanie. Sławnym wolno więcej?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube
Fot. YouTube

Kierowcy, którym zdarza się źle parkować, spotkań ze strażą miejską nie wspominają zbyt miło. Kończą się one zazwyczaj mandatem, a nierzadko i odholowaniem samochodu. Ale nie wobec wszystkich łamiących przepisy stróże prawa są jednakowo bezwzględni. Jak pisze „Super Express, Maryli Rodowicz udało się na tyle oczarować strażnika, że odstąpił od wypisania mandatu w zamian za pamiątkowe zdjęcie.

Piosenkarka wybrała się na zakupy ze swoim synem Jędrkiem. Zaparkowała swoje auto w centrum Warszawy w taki sposób, że zasłaniało ono widok na przejście dla pieszych. Gdy była w sklepie, jej samochodem zainteresował się strażnik miejski, który natychmiast przystąpił do wypisywania mandatu. Jako pierwszy ze sklepu wybiegł syn Rodowicz. Gwiazda zapłaciła za fatałaszki i po chwili spokojnie podeszła do rozmawiających mężczyzn. Oto jak według tabloidu piosenkarce udało się uniknąć kary za złe parkowanie:

Zatrzepotała rzęsami, uśmiechnęła się uroczo i poprosiła strażnika, by nie wlepiał jej mandatu, który za takie wykroczenie mógłby wynosić nawet 300 zł. Urok Maryli podziałał! Skończyło się tylko na pouczeniu

— relacjonuje „Super Express”.

Zamiast mandatu Rodowicz zrobiła sobie pamiątkowe zdjęcie ze strażnikiem miejskim, o które sama poprosiła.

Mandatu nie było, a był już wypisany

— cieszy się Rodowicz w rozmowie z „Super Expressem”.

Trzeba było się nawywijać ogonem i wdzięczyć, tiu, tiu, tiu!

— opowiada artystka.

Nakłonienie strażnika do rezygnacji z już wypisanego mandatu to nie żadne „tiu, tiu, tiu”, ale zwykłe przekupstwo. Sławnych i znanych prawo już nie obowiązuje?

bzm/se.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych