Pieczyński tonie w odmętach antyklerykalnego szaleństwa: "Krzyże, ceremonie, kadzidła, dzwony - to czarna magia"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube
Fot. YouTube

Krzyże, ceremonie, kadzidła, dzwony - to czarna magia, dzięki której Kościół zawładnął duszami dwóch miliardów ludzi

— straszy Krzysztof Pieczyński w rozmowie z Onetem.

To kolejny wywiad, w którym aktor opowiada o swoim stosunku do Kościoła katolickiego, a raczej o rzekomych krzywdach, jakie Kościół wyrządza jemu i miliardom nieświadomych ludzi.

Pieczyński nie ma problemu z wytłumaczeniem sobie głosów krytyki po jego przepełnionych nienawiścią wypowiedziach na temat Kościoła.

Ten, kto wyrazi swoją prawdę, czy to dotyczy rodziny, szkoły, pracy, kościoła czy polityki, otrzyma nalepkę „nienawiści”. Ludzie rozpoznają w innych najszybciej i najintensywniej to, czym sami są, ale ukrywają to przed sobą. To syndrom wyparcia

— tłumaczy.

Nie uważa się za opętanego nienawiścią do Kościoła.

Opętani są chrześcijanie przez chrześcijaństwo

— odparowuje aktor.

Według niego Kościół, gdyby tylko mógł, nadal paliłby ludzi na stosach. Czyżby się czegoś obawiał?

Większość ludzi jest tak zahipnotyzowana, że tego nie widzi, a przecież mentalność Kościoła wcale się nie zmieniła. Stąd słowa nienawiści i pomysł, by egzorcyzmować tych, którzy widzą kłamstwa i hipokryzję Kościoła

— dowodzi Pieczyński.

Zdaniem aktora „Kościół skupia się na manipulacji naszą podświadomością”. Pieczyński właśnie z tym walczy. Łatwo nie jest…

Kościół wprowadza w podświadomość człowieka swoją własną matrycę: jesteś nikim i tylko Kościół może cię doprowadzić do Boga. Nasza podświadomość żyje poza czasem i przestrzenią, potrafi też kreować to, co uzna za prawdę - na tej zasadzie działają uzdrowienia. Omijanie świadomości i umieszczanie bez wiedzy człowieka informacji w jego podświadomości może go zniewolić i zamienić w bezwolną maszynę

— twierdzi.

Ta „matryca” męczy również jego.

I wiele lat z nią walczę. Nasza dusza jest twórczym, boskim instrumentem, dostarczając wiedzę przypominamy jej o tym, co zapomniała przechodząc w materię. Jeśli pomiędzy świadomość a podświadomość zostanie włożona jakaś matryca, to dusza jest okłamywana. Krzyże, ceremonie, kadzidła, dzwony - to czarna magia, dzięki której Kościół zawładnął duszami dwóch miliardów ludzi. Państwo powinno więc zapewnić obywatelom ochronę przed Kościołem. Tymczasem, mając na sumieniu zbrodnie, Kościół wpływa na decyzje państwa i wtrąca się do edukacji. Jak ludzie mogą widzieć w nim autorytet?

— pyta prowokacyjnie.

Oczywiście on zna odpowiedź na pytanie, dlaczego tak się dzieje.

Są zahipnotyzowani. To jest zbiorowa hipnoza

— twierdzi Pieczyński.

Winą za to obarcza również św. Jana Pawła II, który „uczynił Kościół jeszcze bardziej bezkarnym”.

Nieprzejednany stosunek wobec stosowania prezerwatyw i środków antykoncepcyjnych jest nie tylko dowodem zacofania, ale i okrucieństwa

— dodaje.

Świętość polskiego papieża uważa za „wymysł człowieka”.

Kościół też nie jest święty, bo przeszkadza w przyspieszonej ewolucji człowieka

— ubolewa.

Ta ewolucja pozwoliłaby człowiekowi odzyskać „piękno człowieka adamowego”, czyli „ciała ze światła”.

Każda cząstka materii, każdy elektron w atomie ma swoją równowartość matematyczną w cząstce światła. Nasze ciało może zostać przebudowane w zgodzie z boskim obrazem. To właśnie jest nowa ewolucja, którą przyniósł Chrystus. Gdy to już się stanie, religia nie będzie potrzebna, bo o Bogu będziemy mówić w kategoriach wiedzy

— przepowiada.

Nawet dzwony kościelne napawają go lękiem.

Kościół, także poprzez dzwony, włożył nam do podświadomości swój program: strach zamiast nowej ewolucji. Każde uderzenie dzwonu - szczególnie w nocy, kiedy człowiek śpi - jest informacją dla podświadomości, kto tu ma władzę

— zauważa.

Twierdzi, że patrzenie na świat przez własny pryzmat pozwala mu zachować niewinność, która jest „początkiem drogi do boskości”. A tymczasem Kościół krzywdzi ludzi już od dziecka. Pieczyński sypie przykładami jak z rękawa - również w formie zagadek:

A proszę mi powiedzieć: jakie są konsekwencje pierwszego zdania, które słyszy dziecko idąc na lekcję religii - „Bóg kocha Cię bardziej niż Twój tatuś i mamusia”.

Boimy się nawet pomyśleć, jak straszliwe konsekwencje musi mieć to stwierdzenie, ale zastanawiamy się, gdzie aktor je usłyszał, skoro nigdy nie chodził na religię.

Nie. I nie wiem, czy jeślibym chodził, to miałbym teraz siłę mówić to, co mówię

— wyznaje.

Już 15 lat otwiera ludziom oczy, ale „nikt go nie słyszy”, dlatego zniewoleni przez Kościół Polacy wloką się w „ogonie ludzkości”.

Moja wizja ma niewielki odbiór, bo niewiele osób o niej wie. Zaprzestańcie nienawiści i dajcie mi media do dyspozycji, a stworzę fundament, bez którego nie ma równowagi. Obecnie każda sfera życia w Polsce jest skatoliczona: urzędy, szkoły, system prawny. W sensie duchowym jesteśmy tam, gdzie są Rosjanie w sensie świadomości politycznej. Na moje spotkania przychodzi 40-50 osób. I to wszystko

— ubolewa.

A na tych spotkaniach Pieczyński opowiada o „Bogu bez religii”. Jeden z jego najważniejszych wniosków jest taki, że gdyby ludzie wypisali się z Kościoła, „Polska odzyskałaby niepodległość”.

Ciekawe, co spotkało Pieczyńskiego w przeszłości, że tak zaciekle walczy z Kościołem. Bo chyba nie chodzi o opisaną przez niego przygodę.

Kiedyś nie chciałem przyjąć księdza po kolędzie, wtedy ministrant powiedział do mnie: weź spierda…! A ja po prostu nie mam potrzeby, by gościć księdza

— opowiada.

Chociaż kto wie, w końcu jest tak wrażliwy, że nawet podczas spacerów po mieście, gdy mija kościoły i krzyże, czuje dyskomfort.

Te krzyże działają na podświadomość. Należy je usunąć ze wszystkich publicznych miejsc z wyjątkiem kościołów. Przestrzeń publiczna nie może być miejscem indoktrynacji

— grzmi Pieczyński.

Gdyby mógł, postawiłby Kościół „przed trybunałem za zbrodnie przeciwko ludzkości”.

Bo te zbrodnie żyją w naszej zbiorowej podświadomości. Człowiek rodzi się z ich traumą, a nie z grzechem pierworodnym

— podsumowuje Krzysztof Pieczyński.

Uff, ale odlot. Nic dziwnego, że niewiele osób jest w stanie wytrzymać na spotkaniach z udziałem Pieczyńskiego. W końcu idą na spotkanie z aktorem, a okazuje się, że mają do czynienia z … no właśnie z kim? Heretykiem?

bzm/onet.pl

Czytaj także: Opętany nienawiścią do Kościoła Pieczyński atakuje: „Cywilizację śmierci zbudował Kościół”


Jak rozpoznać zło i jak się z niego wyzwolić? Polecamy książkę ojca Gabrielea Amorthe „Atak złego”.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych