Kabareciarz zalicza Kościół do "wrogów"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube
Fot. YouTube

Zdaniem Abelarda Gizy z kabaretu Limo niemożność żartowania z Kościoła katolickiego to rodzaj cenzury.

Satyryk, który dowcipkował o bąkach puszczanych przez papieża uważa, że Kościół zalicza się do wspólnych „wrogów”, z których mogą śmiać się Polacy.

Razem z kolegami ze stand-upu „Bez Cenzury - Katarzyną Piasecką i Kacprem Rucińskim odpowiadał na pytania, z czego można, a z czego nie wypada dowcipkować.

Dla komedii zawsze są lepsze czasy, kiedy jest jakiś wspólny wróg. W stałym repertuarze takich „wrogów” są politycy, policja, straż miejska….

— zauważa Ruciński.

Dziennikarz portalu Natemat.pl dopytał, czy w ten skład zalicza się także Kościół.

Kościół też

— powiedział bez wahania Abelard Giza.

Do końca nie zgodził się z nim jednak kolega.

Kościołem to jest pół na pół – bo tego typu żartem rozśmieszysz połowę publiczności, ale już drugiej części nie. Zresztą w przypadku Kościoła nie traktuje się go jak wroga, raczej punktuje słabości

— zaznaczył Kacper Ruciński.

Gdy rozmowa zeszła na temat cenzury, Giza znowu dorzucił swoje trzy grosze o Kościele.

Cenzura jest zła. Bo co, to znaczy, że nie mogę mówić o Kościele, papieżu, seksie analnym?

— pytał współtwórca kabaretu Limo.

Jak widać Abelard Giza nie może dalej darować wielu Polakom, za to, że przestali chodzić na jego występy, po tym jak drwił z Ojca Świętego.

Tak Giza „roastuje” (odnosi się w wulgarny sposób do osoby, o której żartuje) Huberta Urbańskiego i swoich kolegów. Odnosi się też do katastrofy w Smoleńsku.

MG/natemat.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych