Grzegorz Daukszewicz, syn znanego satyryka Krzysztofa Daukszewicza, znany jest z roli Adama Krajewskiego w „Na dobre i na złe”. Teraz jednak się to zmieni. Aktora zobaczymy także w dwóch produkcjach o Powstaniu Warszawskim.
Daukszewicz nie może doczekać się, kiedy „Miasto 44” Jana Komasy z jego udziałem, wejdzie na ekrany kin.
Czekam na ten dzień od ponad roku! Oglądałem dwie wersje montażowe filmu, wiem jak będzie wyglądał, chcę żeby już trafił na ekrany kin, żeby zobaczyli go widzowie. Nie mogę się doczekać pierwszych reakcji. Ten stan zawieszenia i wyczekiwanie zaczynają mnie męczyć
— mówi serwisowi nadobre.tvp.pl.
Aktor marzył o tym, by zagrać w tego rodzaju filmie.
Odkąd usłyszałem, że ma powstać, chciałem w nim zagrać. Gdy dostałem zaproszenie na casting, a potem rolę, spełniło się moje marzenie. Zależało mi na tym właśnie ze względu na to, że urodziłem się w Warszawie. Przygotowując się do roli, zagłębiłem się w tematykę Powstania Warszawskiego, co chciałem zrobić od dawna. Przed wejściem na plan dostałem niesamowite materiały, spotykaliśmy się z powstańcami. To niezwykłe wrażenie móc porozmawiać z ludźmi, którzy widzieli na własne oczy, co wydarzyło się w Warszawie latem 1944 roku. Opowiadali nam historie od kuchni, bez cackania się, bez dobierania słów. Konkretnie, żeby jak najlepiej zobrazować to, co przeżyli
— wyznaje.
Ci ludzie opowiadali o zdarzeniach, które miały miejsce w ich życiu. Wierzyli, że ten zryw zakończy wojnę; mieli wigor, energię, byli młodzi. To mnie uderzyło i ścisnęło za gardło. „Miasto 44” ma pokazywać, że Powstanie Warszawskie to nie tylko śmierć, Bóg, honor i ojczyzna, ale przede wszystkim ludzie postawieni w ekstremalnej sytuacji
— mówi dalej.
Grzegorza Daukszewicza jesienią zobaczymy także w „Czasie honoru”. Jak sam mówi, rolę „Twardego” dostał przez przypadek.
Dostałem tę rolę z doskoku, w ostatniej chwili zająłem miejsce innego aktora, który musiał zrezygnować ze względu na terminy. (…) Gram postać o pseudonimie „Twardy” i rzeczywiście to twardy gość. Nie ogląda się za siebie, bierze wszystko jeden do jednego, ale jest przy tym człowiekiem o złotym sercu. Myśli, że powstanie potrwa dwa-trzy dni i zakończy się sukcesem. Znacząco różni się od „Mikiego”, w którego wcielam się w „Mieście 44”. Nie czuję przesytu, z wielką przyjemnością mógłbym wziąć udział jeszcze w dziesięciu produkcjach o Powstaniu Warszawskim, bo to dla mnie jako aktora wielka przyjemność. Takie przedsięwzięcia są w naszym kraju rzadkością
— zauważa.
MG/nadobre.tvp.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/205367-aktor-miasta-44gdy-dostalem-role-spelnilo-sie-moje-marzenie