Lider Kultu promuje książkę o swoim ojcu Stanisławie Staszewskim „Tata mimo woli”. Muzyk chciał by ludzie poznali postać jego taty nie tylko ze strony więźnia Pawiaka, powstańca warszawskiego, barda, bon-vivanta i oryginała, który został pokazany w filmie „Tata Kazika” Jerzego Zalewskiego z 1992 roku.
Książka wynikła z potrzeby, żeby Stanisława Staszewskiego pokazać we wszystkich innych jego rolach: architekta, publicysty, działacza komunistycznego, współpracownika bezpieki. No i mojego ojca oczywiście
— mówi Kazik w rozmowie z portalem Onet.pl.
Staszewski wyznaje także, że właśnie do czasów, kiedy powstał „Taka Kazika” miał złe zdanie o ojcu. Zmienił je po odkryciu listów ojca z Paryża.
Podczas kręcenia filmu, kiedy zetknąłem się z jego listami. Z nich się dowiedziałem, jaki bagaż doświadczeń on nosił – głównie chodzi o obóz koncentracyjny. Czułem, że nie mogę go oceniać, bo ja się wychowywałem w ciepełku i poczuciu bezpieczeństwa. Mój oskarżycielski ton zelżał, dziś już w ogóle nie śmiem ojca potępiać. On przeżył obóz Mauthausen-Ebensee. Wiadomo, że ocalał cudem – leżał jakiś czas na górze trupów, w kolejce do krematorium, ale ono się akurat zepsuło… Z tej książki wynika, że to wcale nie było najstraszliwsze wspomnienie, jakie stamtąd zachował
— mówi dalej Kazik.
Muzyk nie lubił ojca za to, że ten chciał by się nie urodził.
Tata dowiedział się o ciąży, jak mama była w siódmym miesiącu… Miłość pomiędzy nimi była, na pewno, ale za normalny związek tej relacji nie uważam. (..) Pamiętam taką rozmowę w latach 80.: jedziemy z mamą małym fiatem i ona wtedy jakoś pod nosem rzuca, że tata nie chciał, żebym się urodził. Pojawiła się później złość na niego: że nas zostawił i że nie chciał, żebym ja był. A potem ja sam się dowiedziałem, mając lat 20, że Ania (żona Kazika przyp.) jest w ciąży. (…) To, co sam robiłem od początku „bycia ojcem”, było ustawione w mniej albo bardziej świadomej kontrze do postaw mojego taty
— wyznaje.
Kazika od ojca różniło także podejście do Boga, dzięki czemu było mu łatwiej.
Trzeba mieć jakąś ścianę, o którą możesz się oprzeć. Boga, rodzinę, coś innego. Ojciec tego nie miał. A ideologia komunistyczna też mu nie mogła dać oparcia, bo komunizm wypluwał tak barwne postaci jak on. Ja swoje punkty oparcia znalazłem – dość szybko i do tego solidne. Pojawiła się rodzina. Moje relacje z Bogiem były i są dość skomplikowane, ale jednak nawet w chwilach najgłośniej deklarowanej utraty wiary miałem przekonanie, że rzeczy nie dzieją się przypadkiem, że jakaś siła nimi kieruje. Zawsze też wierzyłem, że za swoje czyny kiedyś się odpowie – i w tym sensie przyjmuję tę zasadę, że nawet jeśli Boga nie ma, to należy się zachowywać tak, jakby był
wyjawia.
Kazik Staszewski odnosi się także do spuścizny po ojcu.
Okazało się, że najważniejsze, co miałem dostać, przyszło właściwie w spadku. Niby ojciec nie chciał, żebym się urodził, ale potem jego listy z Francji pokazywały, że chociaż tym ojcem nie umiał za bardzo być, to jednak mnie kochał i za mną tęsknił. On chyba w ogóle – niedawno do mnie przyszła ta refleksja – nie umiał odczuwać szczęścia. Obóz go pod tym względem przetrącił totalnie. Ale tak sobie myślę, że pewnie byłby całkiem zadowolony wiedząc, że „korbę do wyciskania szmalcu” z jego piosenek skonstruowałem akurat ja
— powiedział lider Kultu.
Kazik Staszewski zaznacza także, że książka nie jest atakiem na ojca za jego komunistyczną przeszłość.
Uznałem, że o Stanisławie Staszewskim trzeba powiedzieć wszystko, co wiemy dzisiaj. Książka jest bardziej zgromadzonym materiałem dowodowym, niż aktem oskarżenia. Czytelnik musi sam sobie odpowiedzieć, jak to osądzić
— kończy.
MG/Onet.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/198958-kazik-staszewski-o-ojcu-moj-oskarzycielski-ton-zelzal-dzis-juz-w-ogole-nie-smiem-ojca-potepiac
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.