Martyna Wojciechowska marzy o tym, żeby wreszcie spotkać silnego faceta. Jednak póki co nie ma z tym najlepszych doświadczeń, bo - jak mówi - zaręczała się pięć razy i za każdym razem rezygnowała.
Schody zaczynają się już na pierwszej randce.
Ułożenie ze mną relacji może być rzeczą trudną. Już na pierwszej randce uczciwie mówię, jaka jestem. Więc albo wypijemy kawę i facet ucieknie albo wróci. A wtedy oznacza to, że podejmuje wyzwanie. Zaręczałam się pięć razy, więc chętnych do podjęcia tego wyzwania było kilku. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, bo zawsze robiłam odwrót -
opowiada dziennikarka w magazynie "Claudia".
Byłam przez wiele lat w związku z silnym mężczyzną. Tyle, że gdy podczas treningu biegłam szybciej od partnera, on odczuwał dyskomfort. Wydawało mi się to kompletnie absurdalne, że muszę biec wolniej, aby nie doprowadzić do sprzeczki. Czy mogłam zamarkować słabość, żeby poprawić samopoczucie partnera? Teoretycznie tak, ale nie umiem tego robić. Próbowałam też udać, że nie dam sobie rady np. z naprawą hydrauliczną, ale w końcu i tak sama musiałam zakasać rękawy. Zresztą, jestem lepsza w sprawach technicznych, przypisanych mężczyznom i np. wolę zmienić klocki hamulcowe w samochodzie niż upiec ciasto -
wyznaje Wojciechowska.
To rzeczywiście wyzwanie.
BR/"Claudia"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/100427-woli-mechanike-od-pieczenia-ciast
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.