„Dmuchane” przez media afery, czy realizacja ślepej zemsty na politykach Prawa i Sprawiedliwości, to są tematy, które zaprzątają od miesięcy uwagę opinii publicznej, właśnie po to, żeby rząd Tuska „robił dobrze” jego głównym promotorom w Brukseli i Berlinie. Dzięki zgiełkowi medialnemu w sprawie jak się teraz okazuje sztucznej afery z działką pod inwestycje związane z CPK, czy wnioskiem prokuratury o uchylenie mandatu i zgodę na aresztowanie posła Zbigniewa Ziobro, wczorajsze wejście nowej umowy handlowej UE-Ukraina, mogło się obyć w zupełnej medialnej ciszy. A chodzi o sprawę wagi „ciężkiej”, wszak nowa umowa handlowa UE-Ukraina, właśnie ze względu na bliskość naszego rynku jest przede wszystkim zagrożeniem dla polskiego rolnictwa.
Już 30 czerwca tego roku w momencie ogłoszenia przez KE, było jasne, że umowa handlowa UE- Ukraina ma zliberalizować ten handel, w tym także produktami rolnymi, co niestety będzie oznaczało kolejną falę wwozu do Polski, przede wszystkim ukraińskiego zboża, ale także innych wrażliwych dla naszego rynku, produktów rolnych, jeżeli okaże się, zasadnicza część jego eksportu przez Morze Czarne, będzie niemożliwa. Koszty jego transportu drogą lądową, są wprawdzie znacznie wyższe, niż drogą morską, ale jeżeli w dalszym ciągu statki na Morzu Czarnym, będą atakowane przez Rosję, to właśnie przede wszystkim nasz kraj, jako najbliżej położony, będzie głównym adresatem ukraińskiego eksportu. Polski rząd w związku z przewodnictwem w Radzie Unii Europejskiej od stycznia do czerwca 2025 roku, powinien był wykorzystywać wszystkie swoje możliwości, żeby ochronić interesy polskich rolników, niestety jak się okazuje w tej sprawie, nie zrobiono nic.
Już wtedy także było jasne, że nowa umowa handlowa UE- Ukraina, będzie dodatkowym instrumentem pomocy Unii dla tego kraju, a ponieważ Ukraina już wtedy miała nadwyżkę w handlu z UE w wysokości około 1,5 mld euro, więc nie ulegało wątpliwości, że będzie przede wszystkim, korzystna dla tego kraju. Niestety szczególnie eksport z Ukrainy do UE produktów rolnych, uderzy w interesy unijnych rolników, ponieważ mimo tego, że ten kraj nie jest członkiem UE, to jednak ma lepsze warunki handlu niż kraje członkowskie. „Ukraińscy rolnicy” ciągle przecież nie muszą już teraz spełniać unijnych norm produkcyjnych, mogą stosować w produkcji rolniczej substancje zakazane w unijnym rolnictwie, jak na przykład środki ochrony roślin. Niestety już w ciągu ostatnich już blisko 4 lat od momentu agresji Rosji na Ukrainę ,kiedy przedłużana była tzw. wojenna umowa handlowa, „ukraińscy rolnicy” uzyskali dostęp do unijnego rynku, nie spełniając wielu warunków jakie muszą spełnić unijni rolnicy.
Nowa umowa handlowa ,to jednak znaczące powiększenie kontyngentów wwozowych z Ukrainy do UE, w stosunku do tych, które obowiązują obecnie i tak: - miodu o 483 proc. do 35 tys. ton, - cukru o 400 proc. do 100 tys. ton, - skrobi przetworzonej o 400 proc. do 8 tys. ton, - kasze jęczmienne i przetworzone o 335 proc. do 34 tys. ton, - otręby o 286 proc. do 85 tys. ton, - mleko w proszku o 208 proc. do 15,4 tys. ton, - jaja o 200 proc. do 18 tys. ton, - kukurydza o 53 proc. do 1 miliona ton, - pszenica o 30 proc. do 1,3 mln ton, - jęczmień o 22 proc. do 450 tys. ton, - mięso drobiowe o 30 proc. do 120 tys. ton, - etanol o 25 proc. do125 tys. ton. Jak się okazuje, mimo że umowa handlowa wchodzi pod koniec roku, to wspomniane podwyższone kwoty wwozowe, wchodzą z mocą wsteczną od 1 stycznia 2025, co oznacza, że przez pozostałe 2 miesiące roku, Ukraina ma prawo wyeksportować do UE, całość tych dodatkowych kwot produktów rolnych. W tej sytuacji kraje sąsiadujące z Ukrainą, takie jak Polska, Słowacja i Węgry, które nałożyły jednostronne ograniczenia wwozowe dla produktów rolnych z Ukrainy, będą musiały się natychmiast z nich wycofać, pod groźbą kar nałożonych przez KE.
Te ogromne dodatkowe ilości produktów rolnych z Ukrainy, które najprawdopodobniej w większości trafią na polski rynek, właśnie ze względu jak już wspomniałem na najniższe koszty ich transportu właśnie do naszego kraju. A ci wspomniani wyżej „ukraińscy rolnicy” , to przede wszystkim wielkie agroholdingi, których właścicielami jest kapitał pochodzący z krajów Europy Zachodniej, USA, a nawet krajów arabskich, a także ukraińscy oligarchowie. Blisko 100 takich agroholdingów gospodaruje na 1/4 ziemi rolnej (około 6,5 mln ha) całej Ukrainy, a największe z nich dysponują po 500-600 tys. ha i w dużej części są to czarnoziemy, więc tak naprawdę konkurencja z nimi jest w zasadzie niemożliwa. To właśnie właściciele tych agroholdingów, wywarli presję na urzędników KE na liberalizację handlu pomiędzy UE i Ukrainą i będą mieć w zasadzie nieograniczony dostęp do unijnego rynku liczącego ok. 430 mln konsumentów.
To właśnie po to są potrzebne rządowi Tuska „dmuchane” afery i kolejne odebrania immunitetów posłom Prawa i Sprawiedliwości ,a nawet ich aresztowania, aby tylko odwrócić uwagę od tak poważnych zagrożeń jakie między innymi, niesie dla polskiego rolnictwa nowa umowa handlowa UE-Ukraina. Stąd medialna cisza nad wejściem w życie umowy handlowej UE-Ukraina, mimo tego, że to przede wszystkim na polski rynek trafią te dodatkowe ilości ukraińskich produktów rolnych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/744473-weszla-w-zycie-nowa-umowa-handlowa-ue-ukraina
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.