Podczas pierwszego czytania w sejmowej komisji nad projektami ustaw o zakazie hodowli zwierząt na futra zderzyły się dwa stanowiska – organizacje prozwierzęce i mieszkańcy apelowali o likwidację ferm jako niehumanitarnych i uciążliwych. Natomiast przeciwnicy zakazu ostrzegali przed stratami dla przedsiębiorców, gmin i budżetu państwa.
W sejmowej Komisji Nadzwyczajnej ds. Ochrony Zwierząt omawiane są dwa poselskie projekty o zakazie hodowli zwierząt na futra. Pierwszy z nich, złożony przez posłów KO, Polski 2050 i Lewicy, wprowadza od 1 stycznia 2029 r. bezwzględny zakaz chowu i hodowli zwierząt futerkowych z wyjątkiem królików i przewiduje odszkodowania dla przedsiębiorców. Drugi, złożony przez posłów PiS, Konfederacji i Kukiz’15, zakłada wprowadzenie 15-letniego okresu przejściowego bez rekompensat.
Przedstawicielka wnioskodawców posłanka Małgorzata Tracz (KO) podkreśliła, że pod projektem podpisało się ponad 120 posłów z klubów KO, Lewicy i Polski 2050. Zaznaczyła, że sondaże z ostatnich lat pokazują, że około 70 proc. Polaków chce wprowadzenia zakazu. Dodała, że są wśród nich wyborcy wszystkich partii politycznych. Jak powiedziała, projekt ten jest umową społeczną między hodowcami, parlamentarzystami i społeczeństwem.
Posłanka zaapelowała również o to, aby projekt, którego jest wnioskodawczynią, był procedowany jako wiodący, bo w porównaniu z drugim jest bardziej kompleksowy i przewiduje odszkodowania dla hodowców.
Przedstawiciel wnioskodawców projektu opozycyjnego poseł Jarosław Sachajko (Kukiz’15) zaznaczył, że zaproponowana w projekcie posłanki Tracz suma odszkodowań jest znacząco zaniżona (od 5 do 25 proc. średniego rocznego przychodu z działalności w latach 2021-2023 w zależności od daty wygaszenia działalności). Zaapelował, aby vacatio legis ustawy było dłuższe, aby hodowcy bez dużych odszkodowań i kosztów dla budżetu państwa mieli czas na przebranżowienie się i czasowe kontynuowanie produkcji.
Podkreślił również, że wytworzone z plastiku futra, które zastępują naturalne, mają znacznie dłuższy proces naturalnego rozkładu. Dodał, że wprowadzanie zakazu w Europie może doprowadzić do tego, że produkcja przeniesiona zostanie poza Europę, a zwierzęta będą hodowane w dużo gorszych warunkach.
Wiceminister rolnictwa Adam Nowak przekazał, że resort nie przygotował jeszcze stanowiska do żadnego z projektów. Podkreślił jednak, że zakaz powinien być wprowadzony bez narażania budżetu państwa na wysokie odszkodowania. Zaznaczył również, że produkcja zwierzęca jest elementem stabilizującym produkcję rolniczą – w tym roślinną, będącą naturalnym zapleczem pasz.
Chcielibyśmy, aby brać pod uwagę wszelkie regulacje mogące w konsekwencji wpływać na te decyzje dotyczące potencjalnej produkcji zwierzęcej, powiązanej z produkcją rolniczą, z kondycją, losami wielu gospodarstw, nie tylko bezpośrednio związanych z hodowlą tych zwierząt, ale tych, które zaplecze paszowe przygotowują
— wskazał.
Argumenty za i przeciw hodowli zwierząt futerkowych
Daniel Żurek z Polskiego Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych wskazał, że przewidziane w projekcie posłanki Tracz maksymalne 25 proc. odszkodowania jest kwotą, którą hodowcy mogą zarobić podczas jednego dobrego roku prowadzenia działalności. Podkreślił również, że na zakazie zyska konkurująca z branżą futrzarską branża utylizacyjna. Ponadto, w jego ocenie przedsiębiorcy potrzebują co najmniej dziesięciu lat na spłatę kredytów.
W ocenie Mateusza Jabłońskiego ze Związku Powiatów Polskich działania w celu ochrony praw zwierząt zasługują na docenienie. Wskazał jednak, że przedsiębiorcy sygnalizują, iż projekty w obecnym brzmieniu powodują ograniczenie w prowadzeniu działalności gospodarczej. Dodał, że skutki finansowe wygaszenia działalności w konkretnych gminach mogą być bardzo odczuwalne. W imieniu Związku przychylił się do tego, aby okres przejściowy na zamknięcie działalności i przebranżowienie był jak najdłuższy.
Wicepresz fundacji Viva! Anna Zielińska podkreśliła, że dane od dawna wskazywały, że branża futrzarska chyli się ku upadkowi. Jej zdaniem przedsiębiorcy mający dostęp do takich danych powinni znacznie wcześniej rozpocząć wygaszanie swoich działalności i przebranżawianie. Zaznaczyła, że pięcioletni okres przejściowy jest wystarczającym ukłonem w stronę producentów.
W dyskusji brali udział również mieszkańcy gmin, w których prowadzone są fermy. Wskazywali oni na uciążliwość, którą powoduje mieszkanie w ich okolicy. Wymieniali m.in. problemy z plagami much czy nieprzyjemnym zapachem. Zaznaczali również, że uciążliwości te nie tylko przeszkadzają im w codziennym życiu, ale również uniemożliwiają prowadzenie działalności gospodarczej w tych miejscach.
Przewodnicząca komisji, wicemarszałek Sejmu Dorota Niedziela (KO) poinformowała, że poprawki do projektów rozpatrzone zostaną na następnym posiedzeniu komisji.
Zgodnie z projektem złożonym przez posłów z ugrupowań koalicji rządzącej hodowcom przysługiwać będzie roszczenie do Skarbu Państwa o odszkodowanie za poniesioną stratę majątkową wynikającą z wprowadzenia zakazu. Wysokość odszkodowania zależeć będzie od średniego rocznego przychodu hodowcy z lat 2021-2023 oraz daty zakończenia działalności. Im później działalność zostanie zakończona, tym mniejsze ma być odszkodowanie.
Projekt opozycyjny nie przewiduje mechanizmu odszkodowań, lecz jedynie odroczenie przepisów, zgodnie z którymi podmioty i rolnicy prowadzący w dniu wejścia w życie ustawy działalność będą ją mogli prowadzić do 31 grudnia 2039 r. Od dnia wejścia w życie ustawy nie będą jednak wydawane nowe pozwolenia. Z kolei podmioty z pozwoleniem, ale mające zawieszoną działalność, będą mogły ją wznowić na takich samych zasadach, jak pozostałe.
xyz/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/742536-firmy-hodujace-zwierzeta-na-futra-znikna-prace-w-sejmie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.