Gdy tylko GUS opublikuje jakieś korzystne dane statystyczne, natychmiast premier Tusk i minister Domański, ogłaszają jak to za ich rządów doszło do ogromnego sukcesu w jakieś dziedzinie życia gospodarczego, albo społecznego. Tak było także wczoraj, GUS podał dane dotyczące sprzedaży detalicznej w kwietniu, z których wynika, że wzrosła ona o 7,6 proc. w ujęciu r/r, bo była wyraźnie wyższa niż tzw. konsensus rynkowy, który analitycy określili na poziomie 3,4 proc. Oczywiście wzrost sprzedaży detalicznej cieszy, bo to podstawowy motor napędowy naszego wzrostu gospodarczego, tyle tylko, że spora cześć tego wzrostu, to znany w statystyce efekt bazy, wynikający z tego, że Święta Wielkiej Nocy i związane z tym zakupy były w tym roku w kwietniu, podczas gdy rok temu w marcu. Przy tej okazji trzeba jednak pamiętać, że sprzedaż detaliczna w styczniu tego roku była wyższa od tej rok wcześniej o 4,8 proc., natomiast w lutym i styczniu mieliśmy spadek sprzedaży detalicznej, odpowiednio o 0,5 proc. i 0,3 proc., a więc pierwszy kwartał tego roku, będzie dla sprzedaży detalicznej wręcz bardzo słaby.
Co więcej, każdy kto choć trochę rozumie procesy gospodarcze wie, że oparcie wzrostu gospodarczego tylko na konsumpcji, to prosta droga do kłopotów i takie kłopoty widać już na horyzoncie. Za wzrost PKB od strony popytowej odpowiada bowiem, aż trzy silniki: konsumpcja, inwestycje i eksport netto i nawet silne wzrosty konsumpcji, nie wystarczą to tego, żeby zapewnić szybki wzrost PKB. A tak się składa, że za rządów Tuska inwestycje idą bardzo słabo i to mimo wcześniejszych jego deklaracji, że odblokowanie środków europejskich ( KPO), doprowadzi do znaczącego ich wzrostu. Otóż w 2024 roku według danych Eurostatu inwestycje w relacji do PKB zamiast zapowiadanego wzrostu, spadły do 16,9 proc., podczas gdy w 2023 roku były o blisko 1 pp wyższe, a ich udział w PKB, wyniósł wtedy 17,7proc. Także eksport netto ciągnie polskie PKB w dół, co po części wynika, z ciągle słabej niemieckiej gospodarki, od której jesteśmy uzależnieni, no i mocnego złotego, co pogarsza opłacalność eksportu i poprawia opłacalność importu.
W rezultacie w I kw. tego roku trend wzrostowy PKB, został nie tylko zahamowany, ale odwrócony, bowiem jeszcze w IV kw. wzrost PKB wyniósł 3,4 proc., podczas gdy w I kw. tego roku wyniósł już tylko 3,2 proc. Jeżeli opisane wyżej trendy w inwestycjach i eksporcie netto, nie zostaną odwrócone, to trudno będzie polskiej gospodarce szybko się rozwijać, a przecież wysokim wzroście PKB, zostały oparte dochody budżetowe. Przypomnijmy, że w tegorocznej ustawie budżetowej został zapisany wzrost PKB w wysokości aż 3,9 proc. i 5 proc. inflacja i na tych dwóch wskaźnikach, oparte zostały dochody budżetowe w wysokości aż 633 mld zł.
Niestety po pierwszych 4 miesiącach tego roku, a więc już 1/3 roku budżetowego , dochody budżetowe wyniosły tylko 176 mld zł ( a powinny wynieść w związku z upływem czasu ok 210 mld zł), a w konsekwencji deficyt budżetowy już 91,5 mld zł. Przypomnijmy, że całoroczny deficyt budżetowy został zaplanowany na poziomie 290 mld zł, więc dodatkowo niewykonanie części dochodów budżetowych, co można szacować obecnie na około 80-100 mld zł, spowodowałoby poważne kłopoty ministra finansów. Oczywiście na jesieni jest możliwa nowelizacja budżetu , powiększająca deficyt budżetowy, podobna do tej jaką minister Domański przeprowadził w listopadzie 2024 roku zmniejszając dochody budżetowe o 56 mld zł i zwiększając deficyt budżetowy z 184 mld zł do 240 mld zł. Tyle tylko, że oznaczałoby to gwałtowne podwyższenie długu publicznego, który tylko w 2024 wzrósł, aż o 320 mld zł i w konsekwencji kosztów jego usługi, które bardzo szybko zbliżają się do kwoty 100 mld zł, a więc 2/3 tego co wydajemy z budżetu na obronę narodową.
Nie ma się więc co chwalić wyrywkowymi dobrymi danymi statystycznymi, bo one nie pokazują pełnego obrazu polskiej gospodarki, a ten pod rządami Tuska jest mówiąc najoględniej, coraz gorszy. Mimo odblokowania środków europejskich, inwestycje idą bardzo słabo, jeszcze gorzej eksport netto, a to oznacza spowolnienie wzrostu gospodarczego i to mimo nawet wzrastającej konsumpcji. Ba nie ma specjalnie ekonomicznych podstaw do tego aby prognozować wysoki wzrost konsumpcji w drugiej połowie roku, bo wyraźnie spowalnia wzrost płac w gospodarce i świadczeń emerytalno-rentowych, jeszcze w tamtym roku były to wzrosty dwucyfrowe, w tym roku są już tylko jednocyfrowe.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/730627-tusk-i-domanski-oglaszaja-sukces-rzeczywistosc-dementuje
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.