Wczoraj GUS podał dane o sprzedaży detalicznej w lutym i są one alarmująco słabe, bowiem sprzedaż ta w cenach bieżących wzrosła zaledwie o 0,6 proc. w sytuacji, kiedy analitycy prognozowali jej wzrost aż o 5 proc. Co więcej, sprzedaż detaliczna w cenach stałych po odfiltrowaniu wpływu na nią zmian cen spadła o 0,5 proc. w ujęciu rok do roku, a w porównaniu ze styczniem tego roku sprzedaż spadła aż o 4 proc. Także perspektywa wzrostu sprzedaży detalicznej w marcu, w ujęciu rok do roku, nie wygląda najlepiej, ponieważ jej wartość w marcu poprzedniego roku została „podbita” przez zakupy na Święta Wielkanocne, a w tym roku zakupy świąteczne będą realizowane dopiero w kwietniu. W tej sytuacji najprawdopodobniej konsumpcja, która do tej pory była głównym motorem wzrostu PKB, przynajmniej w I kwartale tego roku, tym motorem specjalnie niestety nie będzie.
GUS podał także dane dotyczące wzrostu płac w lutym i ten wzrost jest znacznie niższy niż w roku poprzednim (wtedy był dwucyfrowy), wyniósł tylko 7,9 proc. co przy inflacji, która wyniosła 4,9 proc., oznacza wzrost płac realnych tylko o 3 proc. Podobnie jest ze wzrostem świadczeń emerytalno-rentowych, które od 1 marca wzrosły o 5,5 proc., co w zestawieniu z poziomem inflacji oznacza wręcz symboliczny ich wzrost w ujęciu realnym. A ponieważ to właśnie płace i świadczenia emerytalno-rentowe napędzają sprzedaż detaliczną, to ich symboliczny wzrost w ujęciu realnym, nie najlepiej wróży konsumpcji nie tylko w I kwartale tego roku, ale w całym roku 2025.
Ale nie tylko konsumpcja nie napawa w tym roku optymizmem, w lutym nastąpił także spadek produkcji sprzedanej przemysłu i to aż o 2 proc. w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego. W okresie styczeń-luty 2025 produkcja sprzedana przemysłu była o 0,9 proc. niższa niż w tym samym okresie roku ubiegłego. Co więcej, wtedy rosła w porównaniu z rokiem poprzednim, teraz niestety spadła. Wprawdzie po wyeliminowaniu czynników sezonowych produkcja przemysłowa w lutym 2025 roku wzrosła w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego, ale zaledwie o 0,1 proc., ale w stosunku do stycznia była niższa o 0,2 proc. W sytuacji, kiedy spada sprzedaż detaliczna, ale także produkcja przemysłowa, trudno sobie wyobrazić, żeby możliwy był do osiągnięcia wzrost PKB, który w budżecie państwa został zapisany w wysokości aż 3,9 proc.
Chcąc jakoś ratować negatywny wydźwięk danych makroekonomicznych, GUS zdecydował się zmienić w lutym tak zawartość tzw. koszyka zakupowego, żeby przynajmniej w ten sposób obniżyć rosnącą ciągle inflację. W sytuacji, kiedy głównymi przyczynami wzrostu inflacji już od blisko roku jest wysoki wzrost cen żywności i jeszcze wyższy wzrost cen nośników energii, prezes GUS zdecydował się zmniejszyć właśnie ich udział w strukturze wydatków konsumenckich. Udział wydatków na żywność zmniejszono aż o blisko 2 punkty z 27,63 do 25,8, a udział wydatków na użytkowanie mieszkania (domu) i nośniki energii o blisko 1 punkt z 20,43 do 19,44. W sytuacji zmniejszenia w wydatkach konsumentów, udziału wydatków na żywność i nośniki energii, aż o blisko 3 punkty, a to przecież wzrost ich cen, napędza obecnie inflację, udało się ją zmniejszyć, ale tylko niestety statystycznie ze wspomnianego poziomu 5,3 proc. w styczniu do 4,9 proc. w lutym. Udało się to osiągnąć, mimo tego, że wg tych samych danych GUS, w lutym ceny żywności były o 0,3 proc. wyższe niż w styczniu, natomiast ceny nośników energii o 0,2 proc. wyższe niż w styczniu, a przecież to te wydatki, stanowiły do tej pory, aż ponad 48 proc. wszystkich wydatków gospodarstw domowych. Jest to więc klasyczna manipulacja statystyczna, która niczego nie zmieni w nastrojach większości konsumentów, bo oni przecież analizują paragony i rachunki zakupowe i widzą ciągły wzrost cen, szczególnie żywności i nośników energii.
Jak nie idzie, to nie idzie, premier Tusk razem z wiosną ogłosił już na portalu X „przełom” w gospodarce, minister finansów Andrzej Domański pisał „o przyśpieszeniu”, a tu dane GUS, mimo zmiany jego prezesa, jeżeli świadczą o przyspieszeniu, to niestety „w dół”. Obecna koalicja nie potrafi rządzić, nie reaguje na potrzeby środowiska przedsiębiorców (którzy wołają o obniżenie cen nośników energii), więc zaklęcia rzucane w przestrzeń publiczną, rzeczywistości nie zmienią.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/724774-donald-tusk-o-przelomie-a-dane-gus-u-w-dol