Jak podało ostatnio w komunikacie Ministerstwo Finansów, zadłużenie Skarbu Państwa w ciągu 13 miesięcy rządów Donalda Tuska wzrosło aż o 311 mld zł, czyli aż o blisko 23 proc. i był to najszybszy wzrost zadłużenia w naszej historii. W ciągu całego roku 2024 roku, a więc od stycznia do grudnia, zadłużenie Skarbu Państwa wzrosło o ponad 283 mld zł, tylko w styczniu 2025 roku o kolejne 28 mld zł, w związku z tym łączne zadłużenie wzrosło o 311 mld zł. Przyrost długu instytucji rządowych i samorządowych, w tym samym czasie, a więc liczony wg unijnej metodologii ESA 2010, według której raportujemy nasze zadłużenie do Komisji Europejskiej, jest oczywiście jeszcze wyższy, ale nie ma jeszcze twardych danych resortu w tym ujęciu.
Przypomnijmy, że po zwiększeniu przez rząd Tuska w ubiegłym roku deficytu budżetowego do 240 mld zł (ostateczne deficyt ten wyniósł 211 mld zł) i uchwaleniu budżetu na 2025 rok z deficytem w wysokości aż 290 mld zł, łącznie w ciągu zaledwie 2 lat, deficyty te sięgną aż ponad 500 mld zł i powiększą dług publiczny, liczony metodą unijną (ESA 2010) z 49,6 proc. PKB w 2023 roku do 59,8 proc. PKB w 2025 roku i aż 61,3 proc. PKB w roku 2027. To jest najszybszy przyrost długu, tym razem liczonego metodą unijną w relacji do PKB, co więcej po raz pierwszy od momentu wejścia Polski do UE, dług ten przekroczył 60 proc. PKB, czyli przekroczyliśmy kolejne kryterium fiskalne z Maastricht (dług publiczny nie powinien przekraczać 60 proc. PKB). Według prognozy ministerstwa finansów dług publiczny liczony metodą unijną ma zostać sprowadzony poniżej poziomu 60 proc. PKB, ale dopiero po roku 2030 i to pod warunkiem wprowadzenia drastycznych oszczędności budżetowych już od roku 2026 w kolejnych projektach budżetów.
W tej sytuacji, aby obsłużyć potrzeby pożyczkowe netto budżetu państwa, tylko w roku 2024 trzeba było pożyczyć przynajmniej 220 mld zł, a w roku 2025 aż blisko 370 mld zł, a więc łącznie prawie 600 mld zł. Takie pieniądze polskie państwo oczywiście jest w stanie pożyczyć, ale wiąże się to z gwałtownym wzrostem kosztów obsługi długu Skarbu Państwa, które jeszcze w 2023 roku wynosiły około 60 mld zł, w 2024 roku blisko 66 mld zł. W roku 2025 mają wynieść ok. 76 mld zł, w roku 2026 mają wynieść ok. 92 mld zł, w kolejnych latach przekroczą 100 mld zł rocznie, ale gdy już teraz minister finansów krótkoterminowo pożycza na 5,5 proc., przekroczenie tej ostatniej kwoty nastąpi dużo szybciej. Koszty te do tej pory były wyraźnie niższe od 2 proc. PKB, w latach 2023-2025 odpowiednio 1,8 proc.; 1,85 proc., 1,9 proc., natomiast od roku 2026, będzie to już zdecydowanie powyżej 2 proc. PKB, w roku 2027, aż 2,32 proc. PKB.
Przypomnijmy także, że przekroczenie przez koszty obsługi długu 2 proc. PKB, powoduje, że znajdziemy się pod „specjalną obserwacją” rynków finansowych, a to oznacza gwałtowne podwyższenie kosztów pożyczania. Już obecnie oprocentowanie 10-letnich polskich obligacji przekroczyło 6 proc. (w styczniu wynosi już 6,1 proc.), a do niedawna oscylowało w granicach 5 proc. i to są niestety koszty rządzenia Polską przez ekipę, której znakiem rozpoznawczym jest ciągle stwierdzenie byłego ministra finansów Jana Vincenta Rostowskiego „pieniędzy nie ma i nie będzie”. Stąd niestety zwrot ministra Domańskiego do pożyczania za granicą, w roku 2025 chce on, żeby potrzeby pożyczkowe netto w wysokości 366 mld zł, zostały sfinansowane ze źródeł zagranicznych w wysokości aż 120 mld zł (a więc aż w 1/3), w sytuacji, kiedy w roku 2024 były finansowane z tych źródeł, tylko w wysokości tylko 15 mld zł.
O ile rząd Mateusza Morawieckiego corocznie zmniejszał finansowanie długu ze źródeł zagranicznych, to rząd Donalda Tuska wyraźnie je zwiększa. W roku 2025 wzrośnie ono aż 8-krotnie ze wspomnianych 15 mld zł w roku 2024 do aż 120 mld zł. Oznacza to, że ekipa rządowa Tuska zdecydowała się z jednej strony, żeby na finansowaniu polskiego długu więcej niż do tej pory zarabiała zagranica. Co więcej, obciążają to finansowanie ryzykiem kursowym, bowiem pożyczanie w walutach zagranicznych przy rynkowym kształtowaniu się kursu złotego, przy każdej jego dewaluacji, będzie powodowała dodatkowe duże wydatki na obsługę długu. Rząd Mateusza Morawieckiego zmniejszał udział długu zagranicznego w długu SP z 35,5 proc. w roku 2015 do 22,5 proc. w roku 2023, a więc w ciągu 8 lat aż o 13 punktów procentowych, natomiast ten rząd już zaczął go zwiększać i w ciągu 2024 roku wzrósł on do 23,1 proc.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/722855-rzad-donalda-tuska-pobil-rekord-w-zadluzaniu-polski