Wczoraj razem z przewodniczącym klubu Prawa i Sprawiedliwości Mariuszem Błaszczakiem mieliśmy w Sejmie konferencję prasową na temat swoistych „osiągnięć” rządów Donalda Tuska po już ponad 14 miesiącach rządzenia. Niestety są negatywne zjawiska, które dotyczą wielu rodzin w Polsce, mianowicie rosnące bezrobocie, któremu towarzyszą coraz liczniej zapowiadane i realizowane zwolnienia grupowe, rosnąca inflacja, która coraz mocniej uderza w mniej zamożne gospodarstwa domowe i wreszcie rosnąca ilość i wartość pożyczek udzielanych przez podmioty sektora pozabankowego, czyli tzw. chwilówek. Polacy coraz mocniej doświadczają skutków tych negatywnych zjawisk i zaledwie po 14 miesiącach rządzenia w badaniach opinii publicznej, aż 57 proc. respondentów jest niezadowolonych z rządów Donalda Tuska.
Wprawdzie rynek pracy w Polsce ciągle potrzebuje pracowników, ale niestety po raz pierwszy od wielu lat rośnie w Polsce bezrobocie, co więcej towarzyszą temu coraz liczniejsze zapowiadane i zrealizowane zwolnienia grupowe. Przypomnijmy, że według ostatniego komunikatu GUS dotyczącego rynku pracy zatrudnienie w przedsiębiorstwach w styczniu 2025 roku w stosunku do stycznia 2024 spadło o 0,9 proc., czyli gospodarka straciła przynajmniej 61 tysięcy miejsc pracy. Chodzi o przedsiębiorstwa zatrudniające przynajmniej dziesięciu pracowników, bowiem tylko takie przedsiębiorstwa bada GUS, ilość zatrudnionych przeliczonych na pełne etaty, wyniosła 6 488 tysięcy i była mniejsza, jak już wspomniałem, niż rok wcześniej aż o 61 tysięcy. Spadek zatrudnienia w 2024 roku był wyższy, niż spodziewali się ekonomiści, co tylko potwierdza, że na rynku pracy nie dzieje się najlepiej mimo tego, że jak podał także GUS, szacunkowy wzrost PKB w 2024 roku wyniósł aż 2,9 proc. W ciągu 2024 roku nastąpił wręcz głębszy spadek liczby etatów w przedsiębiorstwach niż w 2020 roku, a więc „roku covidowym”, kiedy to liczba etatów zmniejszyła się o 47 tysięcy.
Coraz gorszą sytuację na rynku pracy potwierdzają wzrastające zwolnienia grupowe, zapowiadane i realizowane zarówno przez firmy państwowe, jak i prywatne, w tym także te będące własnością kapitału zagranicznego. Mamy niestety do czynienia z gwałtownym wzrostem zwolnień grupowych, które zarówno w roku 2024, jak i na początku 2025 są wyraźnie wyższe niż podczas pandemii Covid-19 w roku 2020. Jak poinformowała niedawno Rzeczpospolita, w roku 2024 pracodawcy zgłosili zwolnienia grupowe w wysokości ponad 37 tysięcy pracowników, a ostatecznie doszło do zwolnień w ramach tej procedury ponad 27 tysięcy pracowników. Różnica wynika z tego, że pracodawcy zgłaszają do zwolnień grupowych pracowników, którym chcą zmienić warunki pracy i płacy, najczęściej niestety je pogorszyć, a pracownicy się na to zgadzają, nie mając innej alternatywy zatrudnienia. Według tych danych do zwolnień grupowych zostało zgłoszonych aż o ponad 1/5 pracowników więcej niż w roku 2023, natomiast tych ostatecznie zwolnionych było, aż o 60 proc. więcej niż w roku poprzednim.
Na ten gwałtowny proces utraty miejsc pracy w gospodarce nakłada się niekorzystne zjawisko rosnącej inflacji, która na koniec stycznia 2025 roku według szybkiego odczytu GUS wyniosła 5,3 proc. Mamy do czynienia z systematycznym wzrostem inflacji od marca 2024 roku, kiedy to dzięki wcześniejszym rozsądnym decyzjom RPP została ona sprowadzona do najniższego poziomu wynoszącego 2 proc., a więc poniżej celu inflacyjnego wynoszącego 2,5 proc. +/-1 pp. Inflacja za styczeń 2025 roku, jak już wspomniałem, wyniosła aż 5,3 proc. i była wyraźnie wyższa niż w grudniu 2024 roku, kiedy wyniosła 4,7 proc. Jak wynika z tych wstępnych danych, to wyraźne przyspieszenie wzrostu inflacji wynika ze wzrostu cen żywności, które w ujęciu r/r wzrosły o 5,5 proc. i wzrostu cen nośników energii, które wzrosły w ujęciu r/r, aż o 13,2 proc. Tak naprawdę gwałtowny wzrost inflacji spowodowały decyzje rządu o powrocie stawki 5 proc. na żywność od 1 kwietnia poprzedniego roku oraz kolejne rządowe decyzje o ograniczeniu stosowania tarczy energetycznej, co spowodowało wzrost cen prądu, gazu i ciepła systemowego najpierw od lipca 2024 roku i kolejny raz od stycznia 2025 roku.
No i wreszcie gwałtowny wzrost liczby i wartości pożyczek w 2024 roku w porównaniu do 2023 roku z sektora pozabankowego, co wynika z informacji Biura Informacji Kredytowej (BIK). Pierwszy rodzaj tych pożyczek to tzw. pożyczki celowe przeznaczone na sfinansowanie konkretnego zakupu wskazanego przez pożyczkobiorcę (nie otrzymuje on środków finansowych do ręki), a ich średnia wartość wynosiła około 700 zł. Takich pożyczek udzielono w 2024 roku ponad 8,7 mln sztuk na łączną wartość ponad 6,1 mld zł, co oznacza wzrost w stosunku do roku 2023, w ujęciu ilościowym o blisko 46 proc., a w ujęciu wartościowym o ponad 52 proc. Z kolei drugi rodzaj pożyczek, czyli pożyczki gotówkowe wpłacane bezpośrednio na konto klienta, z których środki mogą być wydatkowane na dowolny, mają dwojaki charakter, niskie kwoty i krótki okres to tzw. chwilówki, oraz wysokie kwoty i dłuższy okres spłaty, trwający nawet kilka lat, te są zbliżone do bankowych kredytów. Takich pożyczek gotówkowych udzielono w 2024 ponad 5,7 mln sztuk i było to o blisko 32 proc. więcej niż w roku 2023, a ich wartość wyniosła ponad 15 mld zł i była o blisko 50 proc. wyższa niż w 2023 roku.
A więc 14 miesięcy rządów Donalda Tuska to wzrost bezrobocia, inflacji oraz ilości i wartości tzw. chwilówek, a to nie takie wzrosty, obiecywał obecny premier w kampanii wyborczej, choćby w słynnym programie „100 konkretów na 100 dni”. Stąd nasilenie „igrzysk” w postaci kolejnych wniosków kierowanych do marszałka Sejmu przez bodnarowską prokuraturę o uchylenie immunitetów kolejnym posłom Prawa i Sprawiedliwości, a także zapowiedzi w mediach społecznościowych ich aresztowań, ba nawet wysokości wyroków, dokonywane przez polityków partii tworzących obecną koalicję rządową.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/722396-po-14-miesiacach-rzadow-tuska-rosna-bezrobocie-i-chwilowki