W połowie lutego ukazał się komunikat Komisji Europejskiej, dotyczący prac nad wieloletnim unijnym budżetem na lata 2028-2034, przygotowany w dyrekcji generalnej, za którą odpowiada Piotr Serafin, do niedawna najbliższy współpracownik Tuska i komisarz delegowany do UE przez jego rząd. W dokumencie tym Komisja proponuje wręcz „rewolucję” dotyczącą kształtu tego budżetu, już na pierwszy rzut oka, skrajnie niekorzystną dla państw goniących najbardziej rozwinięte kraje UE, takich jak Polska. Otóż w tym przyszłym budżecie UE proponuje się tylko 3 fundusze, jeden dla każdego kraju członkowskiego obejmujący dotychczasowe związane z polityką spójności i polityką regionalną oraz Wspólna Polityką Rolną, wspólne dla wszystkich 27 krajów członkowskich: fundusz konkurencyjności oraz fundusz polityki zagranicznej.
Ale to nie jedyne bardzo niekorzystne rozwiązania dla Polski, bowiem jak się okazuje w tym przyszłym budżecie potrzebne będzie dodatkowo corocznie 20-30 mld euro na spłat odsetek ale i rat pożyczek zaciągniętych przez Komisję Europejską w celu stworzenia Funduszu Odbudowy, z którego finansowane jest 27 KPO krajów członkowskich UE. Takich rozmiarów środki mają być pozyskane z tzw. nowych dochodów własnych, czyli 3. nowych unijnych podatków: 25% udział w dochodach ETS, będących do tej pory dochodami budżetów krajowych, tzw. podatek graniczny od śladu węglowego (CBAM), oraz tzw. podatek korporacyjny od dochodów firm ponadnarodowych. Na wprowadzenia nowych podatków jako tzw. dochodów własnych budżetu UE, na co zgodził się na początku lutego 2024 roku rząd premiera Tuska, oprócz tego, że oznacza oddanie poważnej części suwerenności w sprawach podatkowych na poziom UE jest także skrajnie niesprawiedliwe dla państw mniej zamożnych, takich jak Polska.
Obecny system zasilania unijnego budżetu oparty na składce od DNB (Dochód Narodowy Brutto), oznacza, że kraje zamożne UE, nawet uwzględniając przyznane im rabaty, płacą kwotowo składki znacznie wyższe niż kraje mniej zamożne, zastępowanie tego systemu unijnymi podatkami, szczególnie o charakterze ekologicznym, znacznie mocniej obciąża kraje mniej zamożne, niż te zamożne. Potwierdzają to już twarde dane związane z obowiązującą od 1 stycznia 2021 roku unijną opłatą od nieprzetworzonego plastiku, Polska jest obciążona z tego tytułu składką w wysokości ok. 1,7 mld zł rocznie, czyli jest obciążona ok. 3-krotnie mocniej z tego tytułu, niż gdyby płaciła składkę zależną od DNB (to obciążenie zostało wprowadzone przez KE jako opłata o charakterze ekologicznym, więc nie było przyjmowane jednomyślnie, a Polska zgłosiła w tej sprawie sprzeciw).
Rząd premiera Morawieckiego konsekwentnie blokował zarówno przesunięcie 25% wpływów z ETS z krajowego budżetu do budżetu unijnego, jak i wprowadzenie podatku CBAM, a także 15% podatku od zysku korporacji ponadnarodowych. KE szacuje, że z tych 3 nowych źródeł podatkowych osiągnie w latach 2026 -2030 średnio 17 mld euro rocznie, z tego około 12 mld euro z ETS, około 1 mld euro z CBAM i około 4 mld euro z podatku od korporacji. Jak można oszacować zasadnicza cześć tych dodatkowych wpływów będzie pochodziła od krajów dokonujących transformacji energetycznej, takich jak Polska, która jeszcze przynajmniej przez kilkanaście lat, będzie miała energetykę opartą na węglu.
Ale nie tylko wprowadzenie tych nowych obciążeń podatkowych jest groźne dla Polski, także stworzenie jednego Funduszu z którego będzie finansowana i polityka spójności i polityka regionalna oraz Wspólna Polityka Rolna, z którego środki mają być wydatkowanie po spełnianiu kolejnych „kamieni milowych” jest tak naprawdę ubezwłasnowolnieniem władz poszczególnych państw członkowskich. Ale ten jeden fundusz oznacza także wewnętrzną „wojnę” w której będą uczestniczyć nie tylko poszczególne resorty mające dotychczas własne program sektorowe, rolnicy mający WPR, a także 16 samorządów województw , które do tej pory miały oddzielne programy regionalne z wydzielonymi środkami finansowymi na kolejne 7 lat. No i wreszcie Fundusz Konkurencyjności to pomysł na transfer dużych unijnych środków do najbardziej rozwiniętych krajów UE, w celu wspierania przemysłów wysokich technologii, a więc dużych zachodnich koncernów, wspieranych przez tamtejsze duże ośrodki naukowe.
Jeszcze niedawno Tusk twierdził, że polska otrzymała najbardziej prestiżową tekę dla naszego komisarza, a więc budżet, i zaledwie po paru miesiącach okazuje się, że spod ręki tego komisarza, wychodzą założenia dotyczące przyszłego unijnego budżetu, skrajnie niekorzystne dla Polski. Natychmiastowa zgoda Tuska na trzy nowe unijne podatki, które przez parę lat blokował rząd Morawieckiego, a także wręcz „rewolucyjny” kształt nowego unijnego budżetu, jak wynika ze wstępnej analizy, skrajnie niekorzystny dla Polski, dopełniają obrazu „osiągnąć” tej ekipy rządowej w sprawach europejskich.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/721496-komisarz-z-polski-proponuje-w-budzecie-ue-rewolucje