„Jeśli wejdziemy w konkrety, to ich po prostu nie ma, albo są przedstawione tak, żeby wszystko dobrze brzmiało. Tymczasem nic się za takimi zapowiedziami nie kryje” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Norbert Maliszewski i podkreśla, że przedstawiona przez Tuska strategia przypomina jego 100 niespełnionych konkretów. „Takie ogólnikowe plany, wydmuszkowe i to po roku działalności rządu” - ocenia był szef Rządowego Centrum Analiz.
Portal wPolityce.pl: Czy rzeczywiście czekają nas rekordowe inwestycje, jak mówił dziś premier Donald Tusk?
Prof. Norbert Maliszewski, były szef Centrum Analiz Strategicznych: Te wypowiedzi i ten plan wyglądają jak „100 konkretów” Donalda Tuska z kampanii wyborczej 2023 r. W dużej mierze są taką wydmuszką piarową. Słyszmy, że te 650 mld zł ma być rekordowe. To może jest rekord, ale porównajmy tu jabłka do jabłek, bo stopę inwestycji liczy się w stosunku do PKB. Jeśli tak to policzymy, to wychodzi nam nieco więcej niż 16,5 proc. stopy inwestycji. To jest mało i to nie jest żaden przełom. Przez ostatnie 10 lat wielokrotnie mieliśmy znacznie wyższy poziom stopy inwestycji niż 16,5 proc. Wystarczy tę statystykę, którą podaje Donald Tusk, ująć w realistycznych ramach stopy inwestycji procentu PKP i okazuje się, że to po prostu jest wydmuszka.
A pozostałe obietnice, które po roku rządów złożył Donald Tuska?
Właściwie oprócz tej sumy dotyczącej inwestycji nie pojawiły się żadne inne konkrety. Premier mówił o rozmowach w sprawie inwestycji m.in. z Googlem, ale rozmowy to nie jest konkret. Mowa była także o 180 mld zł inwestycji w kolej, ale wystarczy sobie zobaczyć, jakie były plany odnośnie budowy CPK i związanych nim inwestycjach kolejowych. W tym kontekście trudno w ogóle mówić, że mamy do czynienia z jakimś przełomem.
Dostrzegł pan jakieś sprzeczności w wystąpieniu premiera, który tak jak kiedyś swoje gospodarcze „sukcesy” przedstawił na Giełdzie Papierów Wartościowych?
Wspomniano także o budowie drugiej elektrowni atomowej, która miałaby powstać w partnerstwie publiczno-prywatnym. Tyle że takie plany były i je zarzucono. Nie wiemy teraz, czy to jest powrót do tych planów, czy realizacja jakiegoś innego nowego projektu. A może to też jest piarowa wydmuszka? Może właśnie jest to tak, że pewne słowa klucze muszą pojawić się w trakcie kampanii wyborczej, bo Polakom zależy właśnie na tym, że był jakiś plan. Być może z tego względu teraz pojawiają się jakieś duże sumy i zapowiedzi inwestycji. Tyle że jeśli wejdziemy w konkrety, to ich po prostu nie ma, albo są przedstawione tak, żeby wszystko dobrze brzmiało. Tymczasem nic się za takimi zapowiedziami nie kryje.
A co się za nimi kryje?
Może głównym miernikiem przedstawionej strategii jest wzrost w rankingu poczucia szczęścia obywateli? Oczywiście to jest ważne, aby Polacy byli szczęśliwi, ale tych uwarunkowań jest tu bardzo wiele. Nie jest to jednak wiarygodny miernik, jeśli chodzi o tę strategię. Innymi słowy, trzeba kibicować temu, aby Polska się rozwijała, ale to nie może być taki plan, jak „100 konkretów”.
W pierwszym rzędzie siedział na konferencji minister odpowiedzialny za rozwój Krzysztof Paszyk z PSL. Dlaczego nie zabrał głosu?
Widzimy, że jest tu poważny problem. Coraz wyraźniej słychać w mediach, patrząc na ogłaszane różnego rodzaju plany, że w koalicji trzeszczy i są poważne spory. W takiej sytuacji trudno jest realizować jakąkolwiek strategię. Jeżeli nie ma silnego centrum i nie ma współpracy, to nie działają potrzebne do realizacji tych planów narzędzia. Pamiętajmy, że zgodnie z ustawą to właśnie Ministerstwo Rozwoju i Technologii realizuje takie strategie. Minister Krzysztof Paszyk był wprawdzie obecny na tej konferencji, ale nie było widać żadnego jego wkładu. Z kolei minister finansów Andrzej Domański jest osobą, która ma pilnować finansów publicznych, a nie zajmować się rozwojem. Nie ma tu jakiejś spójności i być może jest tak, że pojawiają się takie ogólnikowe plany, wydmuszkowe i to po roku działalności rządu Donalda Tuska
Dlaczego tak późno?
Moim zdaniem są dwa powody. Pierwszy to kampania wyborcza, a drugi to fakt, że nie mogą się ze sobą porozumieć. Na przykład dużo mówią o mieszkaniach, wypadają jakieś hasła, ale żadnego konkretu jak do tej pory nie było. Tymczasem liczba zgłaszanych projektów budowlanych spada. Podaż mieszkań nie będzie zatem rosła, ale raczej malała.
Donald Tusk rzucił rękawicę prezesowi InPost Rafałowi Brzosce i zaproponował, by przygotował propozycje deregulujące rynek. Brzoska się zgodził.
To jest próba kopiowania Donalda Trumpa i Elona Muska, to on się zajmuje deregulacją i cięciami w administracji, a także efektywnością działania amerykańskiego rządu. Musk ma także szukać rozwiązań w zakresie wykorzystania programów sztucznej inteligencji do realizowania cięć i wprowadzania oszczędności. W Polsce natomiast sam pomysł ma bardziej zależeć od prezesa Brzoski, niż od Donalda Tuska. Być może wcześniej było jakieś porozumienie, ale poza wyraźnym efektem piarowym i pojawieniem się nowego nazwiska nic więcej tu nie ma.
Czyli to też może być wydmuszka?
Jesteśmy po roku rządów obecnej koalicji, w „100 konkretach” złożono obietnice. Jeżeli zatem mówimy, że Brzoska podejmuje rękawicę, to Tusk właściwie rzucił na matę ręcznik. Nie potrafi bowiem zrealizować tego, co obiecał i myśli, że kilka rzeczy zrobi to za niego osoba, która odnosi powodzenie w biznesie. Ta deregulacja powinna dotyczyć może małych i średnich przedsiębiorstw, bo te większe sobie pewnie poradzą. Nie wiem, czy to okaże się skuteczne, na pewno człowiek przedsiębiorczy lepiej sobie z tym poradzi niż polityk, który zajmuje się atrybucją winy i zbieraniem punktów.
Dziękuję za rozmowę.
CZYTAJ TAKŻE: NASZ WYWIAD. Szewczak: Wystąpienie Dyziów Marzycieli – Tuska i Domańskiego. To bajki z mchu i paproci o drożejącym „świetle”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/720932-maliszewski-strategia-tuska-wyglada-jak-jego-100-konkretow