„Cieszyć się można, że po roku Donald Tusk w końcu dostrzegł problem rozwoju gospodarczego Polski” - mówi analityk gospodarczy Janusz Szewczak w rozmowie z portalem wPolityce.pl. W jego ocenie opowieści Tuska o przełomowym dla inwestycji w Polsce roku 2025 to bajki z mchu i paproci. „Mówiąc kolokwialnie, nie trzymają się kupy, bo przecież mamy galopującą drożyznę” - podkreśla były członek zarządu PKN Orlen i wymienia zatrzymane przez rząd strategiczne inwestycje. „Tusk chce chyba uchodzić za drugiego Bolesława Chrobrego. Skoro z wykształcenia jest historykiem, to warto mu przypomnieć, że Chrobry Niemców bił, a nie odbierał telefony od kanclerza Scholza. A ostatnio ten dotyczący przysyłania nam nielegalnych migrantów. Ciekawa sprawa, prawda?” - dodaje.
Portal wPolityce.pl: Pana pierwsze wrażenie po wystąpieniu premiera Donalda Tuska i ministra Andrzeja Domańskiego?
Janusz Szewczak, były członek zarządu PKN Orlen: To było wystąpienie dwóch Dyziów Marzycieli – Tuska i Domańskiego. Premier Donald Tusk, który jest człowiekiem kompletnie niewiarygodnym, zaprezentował nam kolejną bajkę pod tytułem „z mchu i paproci”. Czyli jak z nędzy dojść do pieniędzy. Ci ludzie żyją w jakiejś alternatywnej rzeczywistości, bo obiecują nam po raz kolejny, że Polska będzie potęgą gospodarczą. Ba, mamy się znaleźć nawet wśród najbogatszych państw świata.
Inwestycje na poziomie 650 mld zł tylko w tym roku, to bajki?
To jest w ogóle jakiś kosmos. Można powiedzieć, że to jest chyba raczej jakiś plan 10-letni. A co na to Niemcy? Czy już się na to zgodzili, czy zaakceptowali? Skąd ma się wziąć tak gwałtowny rozwój inwestycji, kiedy wiemy, że w Polsce po roku rządów koalicji 13 grudnia one bardzo wyhamowały. Obecnie nakłady na środki trwałe rażąco spadają i zamknięte są poważne inwestycje, choćby CPK. Zrezygnowali z budowy Olefin, będą problemy z portem kontenerowym w Świnoujściu, rośnie bezrobocie, a inwestorzy – zwłaszcza ci więksi - uciekają z Polski, a nie przybywają. Ponadto PKP Cargo upada, a liczba upadłości konsumenckich jest ogromna.
Dobry klimat dla inwestycji, to przede wszystkim warunki gospodarcze im sprzyjające. Tymczasem pod rządami obecnej koalicji koszty działalności ciągle rosną. Czy zapowiedzi premiera Tuska o obniżce cen energii są wiarygodne?
Te opowieści, mówiąc kolokwialnie, nie trzymają się kupy, bo przecież mamy galopującą drożyznę. Można właściwie zapytać o to, kto ma uwierzyć w ten łabędzi śpiew premiera Tuska i ministra finansów. Przecież oni prostej sprawy nie potrafią załatwić zgodnie z prawem. Zwrócić i wypłacić pieniędzy komitetowi wyborczemu PiS zgodnie z decyzją PKW. To przecież jest bardzo prosta sprawa.
Myśli pan, że wielkie amerykańskie firmy z branży IT, jak Google, Amazon, IBM i Microsoft, zaryzykują w Polsce inwestycje?
Żeby te wielkie amerykańskie koncerny informatyczne i medialne przyszły do Polski, to Tusk będzie musiał chyba wpierw przeprosić prezydenta Trumpa za fałszywe oskarżenia. W ogóle musi mieć poważnego ambasadora w USA, żeby znacząco poprawić nadszarpnięte przez siebie stosunki polsko-amerykańskie. Bez tego nie liczyłby raczej na te wielkie amerykańskie inwestycje. Prezydent Donald Trump dobrze pamięta, co o nim mówił premier Tusk oraz jego ministrowie.
Donald Tuska wielokrotnie przywoływał dziś postać pierwszego króla Polski Bolesława Chrobrego. Chce się na nim wzorować?
Premier twierdzi, że kluczem przyspieszonego rozwoju mają być inwestycje, ale to one dziś najbardziej kuleją. Tusk chce chyba uchodzić za drugiego Bolesława Chrobrego. Skoro z wykształcenia jest historykiem, to warto mu przypomnieć, że Chrobry Niemców bił, a nie odbierał telefony od kanclerza Scholza. A ostatnio ten dotyczący przysyłania nam nielegalnych migrantów. Ciekawa sprawa, prawda?
Rok 2025 ma być ponoć rokiem przełomu, jeśli chodzi o skok w lepszą przyszłość i rozwój gospodarczy Polski.
Na razie dwie najgłośniejsze inwestycje w Polsce ma na swoim koncie wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Rafał Trzaskowski. To jest bunkier za ponad 600 mln zł, do którego wciśnięto Muzeum Sztuki Nowoczesnej oraz miejski szalet w warszawskim parku za ponad 600 tys. zł. Czy tak mają wyglądać te szumne inwestycje? Jeśli tak, to trudno się spodziewać, że to popchnie nas gospodarczo do przodu.
Donald Tusk apelował, aby uwierzyć w siebie, bo czas zarabiać. Ma być dobrze, a nawet lepiej, wręcz przełomowo. Nie wyczuwa pan tu odrobiny nadziei?
Zacytuję Donalda Tuska dosłownie, który powiedział, że widzi „światło”. Będzie ono biło z Warszawy, z każdej polskiej firmy i każdego polskiego domu. Panie premierze, to światło sporo dziś kosztuje. Po roku rządów tej koalicji strasznie podrożało, a niektóre rachunki za prąd i ogrzewanie poszły nie o 30 zł, jak obiecywała minister klimatu Paulina Hennig-Kloska, tylko o 80 czy 90 proc. Takie „świetlane” deklaracje, to jest pewna strategia obietnic, że Polska będzie w gronie najbogatszych państw świata. Powtarzam, to bajki z mchu i paproci. Nie można ich traktować poważnie, bo rzeczywistość skrzeczy i wszyscy widzimy, że jest całkowicie odmienna. Brakuje nam pieniędzy praktycznie na wszystko.
Tusk chce, aby prezes firmy InPost Rafał Brzoska przygotował propozycje deregulujące rynek. Brzoska się zgodził, ale wskazał, że ostatecznie za sprawę odpowiadać będzie rząd.
To jakaś parodia i próba wykreowania polskiego Muska. Należy być bardzo ostrożnym, kiedy propozycje dotyczące gospodarki zgłaszają biznesmeni. Ostrzegał już przed tym Adam Smith, mówiąc, że mogą one służyć jedynie ich korzyściom, a przecież gra idzie o utrzymanie konkurencji. To jest także kwestia zamówień publicznych różnych rządowych agencji. Można powiedzieć, że to jest dość ryzykowne przedsięwzięcie, któremu należy się bacznie przyglądać. Właściwie to przedsiębiorcy regularnie przestawiają obecnie rządzącym różnego typu propozycje, ale nic z tego nie wychodzi. A proponowane były konkrety, choćby kwota wolna od podatku na poziomie 60 tys. zł.
Donald Tusk wieszczy zwiększenie przeładunków w polskich portach nawet o 90 proc. To realne? Przeładunek w porcie szczecińskim mają już w swoich rękach firmy niemieckie.
Cóż, te przeładunki w polskich portach mogą się wkrótce okazać przesiadkami przywożonych barkami do Polski nielegalnych migrantów. Rzeczywiście ruch w tym „interesie” może być duży, tyle że nie o takie interesy Polakom chodzi.
A może jednak coś w naszej gospodarce drgnie, w końcu po ponad roku rządów koalicji Donalda Tuska opracowano jakiś plan?
Cieszyć się można, że Donald Tusk w końcu dostrzegł problem rozwoju gospodarczego. Tyle że nie da się go opisywać jedynie na podstawie wskaźnika wzrostu PKB. Na marginesie, mało realne wydaje się, aby w tym roku sięgnął on 4 proc. Myślę, że premier bardzo trafnie i ładnie powiedział, że w tym roku może się zdarzyć coś ważnego, coś pięknego. Rzeczywiście może się okazać, że kandydat Platformy Obywatelskiej po prostu przegra wybory prezydenckie, a wtedy być może nastąpi jakaś istotna zmiana, jakiś taki gwałtowny ruch do przodu.
Sugeruje pan, że przedstawiona dziś przez premiera „świetlana” strategia gospodarczego skoku została przygotowana tylko na potrzeby kampanii wyborczej Rafała Trzaskowskiego? Polacy kupią tę cukrową watę?
Być może ma to służyć kampanii wyborczej, bo wielu Polaków jest zawiedziona tym, że porzucono strategiczne, rozwojowe projekty inwestycyjne. Tylko że długofalowy rozwój gospodarczy nie ogranicza się do dnia wyborów prezydenckich? I na taką propagandę w stylu Gierka nikt się już nie na nie nabierze. To wszystko, co się dzieje w realu, jest jawnym zaprzeczeniem słów Tuska i Domańskiego. Przyszedł Dyzio Marzyciel i coś sobie wymyślił, próbuje nam życie osłodzić na chwilkę. Od samego mieszania herbata nie staje się słodsza.
Co zatem nas czeka i czy rząd jest gotowy ten realny scenariusz zdarzeń?
Nad polską i europejską gospodarką niestety nadciągają czarne chmury. Słyszymy o amerykańskich cłach, które ciągle są absolutnie w grze. Gospodarka niemiecka ledwo zipie i nasza koniunktura gospodarcza wcale nie wygląda świetnie.
Jak wystąpienie premiera Tuska oceniła giełda?
Wygłoszone na Giełdzie Papierów Wartościowych wystąpienie spowodowało raptem wzrost WIG-u o niecały 1 proc. A jeszcze sesja się nie zakończyła. To pokazuje, że zapewnienia Tuska i Domańskiego nie mają większego oddziaływania, bo inwestorzy znają realia polskiej gospodarki. Polscy przedsiębiorcy są bardzo zaniepokojeni. Takie opinie do mnie docierają. Nawet duzi polscy przedsiębiorcy są zaniepokojeni rozwojem sytuacji gospodarczej w Polsce. Obawiają się o to, co będzie dalej. Przecież ciągle rosną im koszty produkcji i wyraźnie zaczyna brakować perspektyw rozwojowych. Notujemy rekordowe zwolnienia grupowe, których nie mieliśmy od covidu. Aż trudno to sobie wyobrazić. To wszystko pokazuje, w jakim jesteśmy momencie oraz że w te zaklęcia z mchu i paproci nie można wierzyć. Dyzio Marzyciel próbuje przy pomocy czarodziejskiej różdżki minister Leszczyny coś zmienić. My jednak już wiemy, że ta różdżka jest złamana i nieprawdziwa.
Dziękuję za rozmowę.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/720922-szewczak-bajki-z-mchu-i-paproci-dwoch-dyziow-marzycieli