„Spółki energetyczne ogłosiły swoje strategie, a w nich przewidziały radykalne obniżenie poziomu odbioru węgla i to na przestrzeni najbliższych lat. Kłopoty spadły nawet na stabilną i dobrze prosperującą kopalnię, jaką jest należąca do Grupy Enea „Bogdanka”. Pracownicy „Bogdanki” nagle dowiedzieli się, że za dekadę ich zakład pracy może przestać istnieć, bo dziś elektrownie Grupy Enea zużywają 6,5 miliona ton węgla, a w 2035 r. - zgodnie ze strategią - mają odbierać zaledwie 2,3 mln t surowca” - przestrzegł Bogusław Hutek, przewodniczący Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego. „Scenariusz lansowany przez niektórych przedstawicieli resortu klimatu, którzy mówią o zastąpieniu czarnych miejsc pracy miejscami zielonymi, jest całkowicie nierealny” - dodał.
Bogusław Hutek napisał felieton, w którym nie zostawił suchej nitki na proponowanej przez rządzących transformacji energetycznej objawiającej się w strategiach spółek energetycznych, których celach jest obniżanie poziomów odbioru węgla. Z taką sytuacją według niego mamy do czynienia na przykład w kopalni „Bogdanka” na Lubelszczyźnie.
9 stycznia ulicami Warszawy przeszła wielka manifestacja przeciwko Zielonemu Ładowi i planom przyspieszonej likwidacji elektrowni węglowych. Chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy wzięli w niej udział. Niestety, od tamtego momentu mamy totalną ciszę - ani rząd, ani spółki energetyczne nie odniosły się do kwestii, które stały się przyczyną protestu. Trzeba się będzie zastanowić nad innymi, skuteczniejszymi metodami działania, bo pokojowe demonstracje najwyraźniej nie robią na politykach większego wrażenia
— zauważył.
Sytuacja się komplikuje
Zwrócił on uwagę, że sytuacja sektora wydobywczego staje się coraz bardziej skomplikowana.
Spółki energetyczne ogłosiły swoje strategie, a w nich przewidziały radykalne obniżenie poziomu odbioru węgla i to na przestrzeni najbliższych lat. Kłopoty spadły nawet na stabilną i dobrze prosperującą kopalnię, jaką jest należąca do Grupy Enea „Bogdanka”. Pracownicy „Bogdanki” nagle dowiedzieli się, że za dekadę ich zakład pracy może przestać istnieć, bo dziś elektrownie Grupy Enea zużywają 6,5 miliona ton węgla, a w 2035 r. - zgodnie ze strategią - mają odbierać zaledwie 2,3 mln t surowca
— zaznaczył.
Alarmujące doniesienia
Jeśli nie dojdzie do głębokiej korekty strategii koncernów energetycznych, identyczny problem będą miały kopalnie z pozostałych spółek węglowych. I na to nie ma naszej zgody. Nie po to miesiącami negocjowaliśmy umowę społeczną – szczegółowo regulującą proces transformacji górnictwa węgla kamiennego – żeby teraz ktoś to jednym ruchem przekreślał, bo ma jakieś inne pomysły, bo chce importować jeszcze więcej węgla, a może kupować prąd z zagranicy
— napisał.
Skutkiem opisanych działań będzie utrata około 200 tysięcy miejsc pracy na Górnym Śląsku i w Lubelskim Zagłębiu Węglowym
— wskazał.
Scenariusz lansowany przez niektórych przedstawicieli resortu klimatu, którzy mówią o zastąpieniu „czarnych miejsc pracy” miejscami „zielonymi”, jest całkowicie nierealny. Tych miejsc pracy nie ma i nic nie wskazuje na to, by miały być stworzone. A to oznacza, że po likwidacji przemysłu będziemy mieli „spaloną ziemię”, całkowitą zapaść społeczno-gospodarczą, jak przed trzydziestu laty w Wałbrzychu. Czy tego chcemy?
— podkreślił.
Rozmowy z rządem
11 lutego w siedzibie Ministerstwa Aktywów Państwowych ma dojść do rozmów o przyszłości LW „Bogdanka” pomiędzy stroną społeczną a rządem.
Portal Tysol.pl alarmuje, że pracownicy boją się o swoją przyszłość i obawiają się przyśpieszenia zamknięcia kopalni, która zgodnie z zapisami umowy społecznej podpisanej w 2021 roku powinna eksploatować węgiel aż do 2049 roku.
CZYTAJ TAKŻE:
as/Tysol.pl/solidarnoscgornicza.org.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/720290-gornicy-alarmuja-200-tysiecy-ludzi-moze-zostac-bez-pracy