Rząd Tuska na jesieni poprzedniego roku przeprowadził przez Parlament nową ustawę o dochodach jednostek samorządu terytorialnego i mimo tego, że poparły ją korporacje zrzeszające poszczególne rodzaje samorządów, jasne było, że przede wszystkim skorzystają na niej, duże miasta. Szczególne zabiegi wokół niej, czynione przez Związek Miast Polskich, w którym główne skrzypce grają prezydenci największych miast , rządzone przez kandydatów wywodzących się z Platformy, w sposób oczywisty to potwierdzały. Minister zachęcał samorządowców do jej poparcia argumentem, że w warunkach roku 2025, nowa ustawa powiększy dochody samorządów o ok. 25 mld zł , zapomniał tylko powiedzieć, że z tych dodatkowych dochodów, Warszawa otrzyma około 1,1 tys zł na mieszkańca, a małe gminy do 4 tys mieszkańców, otrzymają około 0,4 tys zł na mieszkańca, czyli blisko 3-razy mniej.
Zresztą takie stanowisko korporacji samorządowych, które ostatecznie jednomyślnie go poparły na Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu, było tak naprawdę konsekwencją swoistego „szantażu” ministra finansów. Samorządy mniejsze, w szczególności te o charakterze wiejskim i małomiasteczkowym, reprezentowane między innymi przez Związek Gmin Wiejskich, zostały postawione pod przysłowiową ścianą. Albo przyjmujecie projekt przedstawiony przez rząd, albo pozostawiamy stare rozwiązania, tyle że rząd Tuska już w styczniu poprzedniego roku, zatrzymał wszystkie programy inwestycyjne dla samorządów finansowane przez Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK) i zapowiedział, że ich nie wznowi. A właśnie w ramach tych programów w ciągu ostatnich 4 lat rządów Prawa i Sprawiedliwości, zostało przekazane do wszystkich samorządów w Polsce, blisko 135 mld zł na inwestycje w infrastrukturę techniczną i społeczną, często finansowaną w wysokości 80% i więcej, a nawet w wysokości 98%, jak w przypadku gmin popegeerowskich. Mniejsze samorządy w szczególności te wiejskie, które wcześniej miały budżety inwestycyjne pochodzące z własnych środków w wysokości 1-2 mln zł rocznie, po tym dodatkowym wsparciu, realizowały w tym czasie inwestycje warte od kilkunastu do kilkudziesięciu milionów złotych rocznie.
Nowa ustawa jest oparta o podatki PIT i CIT, ale nowością jest nie udział samorządów w tych dwóch podatkach, a procentowy udział w dochodach mieszkańców- podatników podatku PIT, czy przedsiębiorstw, znajdujących się na terenie danego samorządu. W ten sposób wprawdzie samorządy zostaną zabezpieczone przed konsekwencjami ewentualnych zmian ustawowych w tych podatkach, ale nie przed ewentualnymi spadkami poziomu dochodów podatników np. w przypadku kryzysu gospodarczego. Skoro jak twierdzi minister finansów, średnio aż ok 80 % dochodów samorządów, będzie oparte na tych dwóch źródłach dochodów, to teraz każdy kryzys gospodarczy, zmniejszający dochody podatników podatku PIT i CIT, będzie niezwykle niekorzystny dla finansów samorządów.
Mimo zapewnień ministra finansów, że do samorządów już w 2025 roku wpłynie dodatkowo ok 25 mld zł, to zablokowanie dotychczasowego wsparcia inwestycyjnego dla samorządów, sięgającego ok 35 mld zł rocznie, oznacza, że ostatecznie będą one miały znacznie mniej środków finansowych. Co więcej zaproponowany w ustawie mechanizm finansowania, będzie silniej wspierał samorządy z rozbudowaną bazą podatników podatku PIT i CIT, a więc głównie duże samorządy miejskie, tym mniejszym, przysporzy 1-2 mln zł rocznie więcej, zabierając jednocześnie wspomniane kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt milionów złotych rocznie na inwestycje. Niestety Platforma ma wpisane w swoje DNA, kompletny brak zrozumienia dla strategii dawania szans tym mniej zamożnym, wyrównywania poziomów rozwoju i nowa ustawa o dochodach jest tego dobitnym wyrazem.
Potwierdził to kilka dni temu były premier Mateusz Morawiecki, który zaprezentował dane dotyczące podziału tzw. uzupełniającej subwencji ogólnej, pomiędzy poszczególne samorządy. Otóż z tych danych wynika, że Warszawa w ramach tego podziału otrzymała 412 zł na mieszkańca, Szydłowiec w województwie Mazowieckim 191 zł na mieszkańca, Tomaszów Mazowiecki w woj. Łódzkim 143 zł na mieszkańca, a Chełm w woj. Lubelskim tylko 132 zł na mieszkańca. Tak niekorzystny dla mniejszych miast i małych samorządów wiejskich, podział uzupełniającej subwencji ogólnej, przy jednoczesnym całkowitym wstrzymaniu wsparcia z budżetu państwa dla inwestycji samorządowych, oznacza, że wyniku tej reformy, bogaci będą jeszcze zamożniejsi, a biedniejsi są skazani na zupełny zastój w rozwoju.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/719077-reforma-finansow-samorzadow-wzbogaci-bogatych