„Jeżeli rząd nie zdecyduje się wprowadzić nowych działań osłonowych, od 1 stycznia 2025 roku za prąd będziemy płacić więcej” - podaje serwis next.gazeta.pl. Okazuje się, że już w tym momencie widać efekt wyłączenia tarcz osłonowych w lipcu. Prawo i Sprawiedliwość ostrzegało przed tym działaniem, za to minister Paulina Hennig-Kloska obiecała bon energetyczny, a Polacy już dostają po kieszeniach.
Byłam w szoku, gdy otworzyłam kopertę z rachunkiem. Za energię płacę co dwa miesiące, ostatni rachunek z września wyniósł 234 zł. Do tego, który przyszedł teraz, została dodana niedopłata
— w taki sposób opisuje swoją sytuację pani Ewa z Warszawy.
Jeszcze w listopadzie ubiegłego roku płaciła za prąd 270 zł „również z wyrównaniem”. Obecnie na jej rachunku widnieje kwota 436 zł 26 gr (bez niedopłaty 340 zł i 36 gr). Warszawianka wyjaśnia w mailu do Next.gazeta.pl, że jej mieszkanie jest niewielkie i wraz z innymi domownikami często wyjeżdża.
Nie mam żadnych nowych urządzeń w domu, które mogłyby wpłynąć na wyższe zużycie prądu. Zastanawiam się, jakie rachunki dostają ludzie, którzy mają domy
— pisze pani Ewa.
Tak biednieją Polacy
Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej wskazuje, że według najnowszych danych KRD 53 proc. respondentów ocenia swoje aktualne dochody i oszczędności jako wystarczające na pokrycie wszystkich rachunków, natomiast 29 proc. jest w stanie odłożyć część pieniędzy na czarną godzinę. 3 proc. ankietowanych może pozwolić sobie na kosztowne zakupy za gotówkę. Natomiast aż 15 proc. konsumentów zadeklarowało, że ich aktualne dochody i oszczędności nie pozwalają na uregulowanie wszystkich rachunków i opłat.
Takie osoby wspomagają się pracami dorywczymi lub wspomagają się kredytami czy tzw. chwilówkami.
W przeliczeniu na liczbę ludności w naszym kraju, może to być nawet 4,6 miliona takich osób
— mówi Łącki.
Również baza danych KRD pokazuje, że pogarsza się sytuacja finansowa Polaków. We wrześniu zadłużenie konsumentów wzrosło o 859 mln zł. Struktura stałych wydatków naszych rodaków pokazuje, że najwięcej środków pochłaniają kredyty, a także opłaty za energię, co z kolei stanowi zagrożenie dla domowych budżetów Polaków. Wzrost inflacji pociągnie ze sobą zarówno koszty kredytów i energii, jak również - towarów i usług.
Słowa minister a plan budżetowy
Jeżeli rząd nie zdecyduje się wprowadzić nowych działań osłonowych, od 1 stycznia 2025 roku za prąd będziemy płacić więcej
— czytamy.
Dokładnie przed taką sytuacją przestrzegała opozycja, ale rząd wolał urządzać spektakle polityczne. Trudno jednak spodziewać się działań osłonowych, bo Koalicja 13 Grudnia w przyszłym roku może raczej pomyśleć o uwolnieniu cen energii. Jak na razie, od 1 lipca do końca roku cena maksymalna za energię elektryczną da gospodarstw domowych wynosi 500 zł za MWh netto, bez względu na zużycie energii, a w przypadku małych i średnich przedsiębiorstw - 693 zł/MWh.
Na początku września minister Paulina Hennig-Kloska zapowiadała, że przedłużenie osłon energetycznych będzie kosztować 4,4 mld zł, a rząd dysponuje w tej chwili 2 mld plus „dodatkowymi źródłami finansowania na horyzoncie”. Na początku bieżącego miesiąca natomiast szefowa MKiŚ przekonywała, że w 2025 r. osłony zostaną przedłużone, zaś zabezpieczone na ten cel środki w projekcie budżetu są nadal bezpieczne.
Jak zatem interpretować „Średniookresowy plan budżetowo-strukturalny na lata 2025-2028” z 8 października, gdzie przyjęto scenariusz zakładający wzrost o 15 procent regulowanych taryf dla odbiorców końcowych w 2025 roku, a co więcej wskazano, że jednym ze środków rozpoczęcia redukcji deficytu budżetowego ma być… „ograniczanie działań ochronnych ograniczających skutki wzrostu cen energii”?
Czy dalej jedynym „argumentem” będzie: „ale przynajmniej Kaczyński nie rządzi!”?
aja/next.gazeta.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/710931-polacy-patrza-na-rachunki-za-energie-i-lapia-sie-za-glowy