Choć zwolennicy teorii „o płonącej planecie” co rusz wieszczą rychły koniec naftowego świata, to jednak fakty temu przeczą. I to nawet w Europie objętej Zielonym Ładem. Za sprawą norweskiego potentata – Equinor wydobycie złóż będzie rosło w ciągu dekady, choć wiąże się to z wydatkami nawet rzędu 70 miliardów dolarów.
Nie tylko amerykańscy giganci paliwowi nie rezygnują z poszukiwań nowych zasobów na różnych kontynentach, ale na nowe złoża na Morzu Północnym stawia Equinor (dawniej Statoil). Jego szefowie zapowiedzieli, że do 2035 r. będzie przeznaczać od 5,7 do 6,6 mld dolarów w poszukiwania i wydobycie ropy (i gazu) rocznie na Norweskim Szelfie Kontynentalnym i wykonywanie 20-30 nowych odwiertów. Powód jest prosty – skoro jest popyt, musi być i podaż. W tej sytuacji (cytowana przez oilprice.com) opinia prezesa firmy Equinor Andersa Opedala, że „era ropy w Norwegii szybko się nie skończy”, nie powinna dziwić. …
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/703759-ropa-ciagle-w-swiatowej-grze