Od momentu powstania rządu koalicji 13 grudnia, mnożą się ataki na poprzednie kierownictwo koncernu Orlen, prowadzone są także różnorodne audyty, przy pomocy których poszukuje się przysłowiowych „kijów” do uderzania w poprzedników, ale także podejmuje decyzje, które uderzają w finanse największej polskiej firmy. Z Orlenu płyną nieoficjalnie informacje, że „koncern stał się jedną wielką komisją śledczą, prokuratorską i audytorską. Firma jest sparaliżowana, praktycznie żadne poważne decyzje biznesowe nie są podejmowane, wydzwaniają zagraniczni kontrahenci i dopytują, co się dzieje, a nikt nie ma żadnej odpowiedzi. Wszystko podporządkowane jest temu, żeby ‘dopaść Obajtka’, a jego ludzi ukarać za udaną fuzję z Lotosem”. Jak poinformował niedawno portal Money.pl w Orlenie zwolniono już 450 osób, a poszukiwania pracowników w jakkolwiek sposób związanych z Prawem i Sprawiedliwością w dalszym ciągu trwają.
Te wszystkie działania przekładają się na sytuację finansową Orlenu i już wyniki za I kwartał tego roku pokazały, że nowym władzom firmy udało się w krótkim czasie znacząco ją pogorszyć. Przychody ze sprzedaży Grupy Orlen za I kwartał 2024 roku spadły z 115,8 mld zł do zaledwie 82,3 mld zł, a więc były aż o 33,5 mld zł niższe (blisko o 30 proc.), niż w I kwartale 2023 roku, a zysk netto spadł z ok. 9,5 mld zł do 2,8 mld zł i był o aż 6,7 mld zł niższy (czyli o ponad 70 proc.), niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. To wręcz katastrofalne dane, za II kwartał spółka już danych finansowych nie opublikowała, ogłaszając, że we wrześniu ukaże się raport za I półrocze, co świadczy tylko o tym, że wyniki musiałby być jeszcze gorsze.
Orlen jako jedyna firma z sektora energetycznego został przez nową koalicję obciążony skutkami mrożenia cen prądu, gazu i ciepła systemowego przez I półrocze tego roku, co oznaczało konieczność przeznaczenia ok. 15 mld zł z zysku z tej firmy, na pokrycie kosztów tej operacji. Ubiegłoroczne mrożenie cen nośników wprowadzone przez rząd premiera Morawieckiego finansowały wszystkie spółki sektora energetycznego, a także firmy produkujące energię odnawialną w tym te niemieckie dominujące na polskim rynku. Już ta decyzja rządu Tuska obciążająca finanse Orlenu kwotą 15 mld zł spowodowała nie tylko poważne osłabienie jej potencjału finansowego, ale także wyraźny spadek wartości firmy na giełdzie.
Kolejny „gwóźdź do trumny”
Kolejnym takim „gwoździem do trumny” mogą być informacje płynące od członków rządu o tym, że to właśnie Orlen ma być tą firmą, która ma zasypać dziurę w budżecie Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ). Kilka dni temu wiceminister w resorcie zdrowia, senator Lewicy Wojciech Konieczny, stwierdził wprost „wiemy, że w przyszłorocznym budżecie zabraknie środków na zdrowie, ale my proponujemy rozwiązanie na załatanie te luki pieniędzmi takich firm jak Orlen, PGNiG, które mają wysokie zyski”. Już nie zwracając uwagi na to, że minister rządu Tuska nie wie, że Orlen i PGNiG od wielu miesięcy to jedna firma, to jednak jego publiczna wypowiedź o sięgnięciu do środków największego polskiego koncernu, oznacza nie tylko próbę łamanie ładu korporacyjnego, ale także uderzenie w interesy akcjonariuszy giełdowej spółki.
Jeżeli tego rodzaju zapowiedzi miałby się ziścić, to oznaczałoby to poważne osłabienie Orlenu, który przecież prowadzi wielkie i kosztowne inwestycje zarówno w sektorze petrochemicznym (Olefiny III), jak i sektorze energii odnawialnej (farma wiatrowa na Bałtyku). Przypomnijmy tylko, że koncern Orlen w rekordowym 2023 roku wpłacił do budżetu państwa w postaci wszystkich podatków (VAT, akcyza, CIT, podatek od płac pracowników), blisko 70 mld zł, co stanowiło aż 13 proc. wszystkich wpływów budżetowych. Teraz jak widać, to się załamało, w związku z tym rząd Tuska chce ustawowo odbierać Orlenowi jego zdaniem ponadnormatywne zyski, a tym samym doprowadzić do bankructwa największą polską firmę giełdową.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/700815-rzad-tuska-chce-doprowadzic-orlen-do-bankructwa