„Konsumenci są coraz bardziej świadomi kosztów, które generuje Zielony Ład” – powiedział dr Tomasz Teluk w rozmowie z „Obserwatorem Finansowym”.
Czym jest Zielony Ład?
Zielony Ład jest takim największym centralnym planem gospodarczym w historii ludzkości. W czasach socjalizmu mieliśmy do czynienia z takimi planami krótkoterminowymi, średnioterminowymi - pięciolatka, dziesięciolatka, tutaj mamy plan gospodarczy przewidziany, przewidziany na dekady. Mało tego, ma on mieć moc oddziaływania na coś, na co wielu naukowców twierdzi, że nie można mieć mocy oddziaływań, czyli na klimat, na warunki pogodowe, które znajdują się w rozłożeniu na całym globie. No i ten ów centralny plan gospodarczy zakłada, że Europa osiągnie neutralność klimatyczną do 2050 roku, czyli już raptem za 26 lat i nie będzie emitować takich poziomów gazów cieplarnianych, co jeszcze w końcówce zeszłego stulecia. No czy to się powiedzie, no można sobie odpowiedzieć samemu. Kiedy rośnie gospodarka, kiedy trzeba produkować coraz więcej, jeśli potrzeba coraz więcej energii, no to właściwie możemy mówić, że jest to kolejna utopia, za którą zapłacimy my wszyscy. Zapłacą za to przedsiębiorcy, całe branże, które mogą upaść, no a także poszczególni obywatele, którzy staną się coraz biedniejsi i nie będzie ich stać na wiele rzeczy, tak jak obecnie.
Koszty Zielonego Ładu i świadomość konsumentów.
Konsumenci są coraz bardziej świadomi kosztów, które generuje Zielony Ład. Jeśli dotyka to naszego portfela, to zaczynamy się rzeczywiście mocniej zastanawiać. Koszty, które poniesie Polska, będą naprawdę gigantyczne. Firma konsultingowa McKinsey szacuje je na 800 mld euro. To oznacza, że będziemy płacić za Zielony Ład około 130 mld rocznie. Czyli to ponad 16% budżetu państwa. Są to gigantyczne środki. Czyli te środki będą przeznaczane na realizowanie biurokratycznego planu narzuconego przez Brukselę i to musi budzić opór konsumentów, poszczególnych grup społecznych. No zaczęli buntować się rolnicy, bo jeśli mówi im się, że do 20/30 roku mają zbierać 6% mniej pszenicy, 11% mniej ziemniaków i prawie 20% mniej jabłek, no to pytanie, jaki to ma sens, że sady i pola uprawne mają być zmieniane na ugory? Mają być odtwarzane bagna, torfowiska właśnie kosztem tej produkcji żywnościowej. No to logiczne jest, że i rolnikom będzie się wiodło coraz gorzej i ceny żywności będą coraz większe. Tak będziemy właśnie płacić za ten Zielony Ład.
Zielony Ład i polityka ekologiczna Chin.
Zielony Ład kosztuje. Jakie są granice ponoszenia tych kosztów? Czy ktoś w ogóle przewiduje długofalowe skutki tych regulacji? Tutaj wydaje się, tutaj zupełnie rzuca się w oczy taka nonszalancja urzędników. Wszystko będzie droższe, ma być droższe. Ci urzędnicy zarabiają bardzo dobrze w Europie, ale nie liczą się z konsekwencjami dla przeciętnych obywateli. To jest jedna kwestia. Druga kwestia, Chińczycy prowadzą też swoją ekologiczną politykę, ale oczywiście jest ona dużo mniej restrykcyjna niż ta w Europie. I mimo że na zewnątrz mogą oni informować o jakichś przedsięwzięciach, które zmierzają do ograniczenia emisji dwutlenku węgla, czy wprowadzać podobne do europejskich regulacji, to i tak nie będą tego robili kosztem swojego przemysłu, kosztem zysków swoich firm. No bo tak działają Azjaci - mówią jedno, a robią drugie. To jest strategia przecież znana już od tysiącleci. No i trzecia kwestia, o której pan redaktor wspomniał, to jest to, że Chiny subsydiują swoją gospodarkę, ale też odwrotnie można spojrzeć na to, że tak naprawdę każdy chińskie przedsiębiorstwo działa na rzecz chińskiego rządu, chińskiej globalnej strategii, a globalną strategią Chin jest przecież zdobycie globalnej dominacji nad światem, uzależnianie świata od swoich surowców, od swoich technologii, inwigilowanie ruchów czołowych firm europejskich, amerykańskich, zdobywanie w ten sposób przewagi. Tak, że Chiny tutaj grają swoją grę. Bardzo dobrze odczytują to, co robi Unia Europejska i projekt globalnej wojny konkurencyjnej zdają się być zwycięzcami.
Zielony Ład i kontrola społeczna.
Rzeczywiście w tych kwestiach ograniczenia wolności osobistych, to nie należy ukrywać, że tutaj Europa z sympatią patrzy na system, który został wprowadzony w Chinach, mianowicie takiej totalnej inwigilacji, kontroli za pomocą nowoczesnych technologii, także kontroli społecznej, przyznawania jakichś punktów socjalnych, cofania ich, możliwości zablokowania obywateli, jeśli chodzi o korzystanie z usług publicznych. Widzieliśmy, że było to już testowane podczas pandemii Covid-19 i widzieliśmy, jak łatwo mieszkańcy Europy czy całego świata mogą być poddani kontroli i jak szybko się godzą. Mało tego, jeśli, nawet są w stanie walczyć, żeby ta kontrola została wprowadzona, także to był taki negatywny sygnał, jeśli chodzi o wprowadzanie założeń „wielkiego resetu”, no bo tak Światowe Forum Ekonomiczne określa ten trend wprowadzania globalnych zmian pod hasłami właśnie walki ze zmianami klimatu i konieczności dostosowania się do nowych realiów, wprowadzania tych 15-minutowych miast, likwidacji transportu prywatnego na rzecz publicznego, wprowadzania rozmaitych nowinek, nie wiem, centralnego sterowania zużyciem energii, a może nawet żywnościowym poprzez jakąś dietę pudełkową, którą będzie można sobie wykupywać na zasadzie abonamentów, rezygnacji z własności prywatnej na rzecz mieszkań komunalnych, itd., itd. No takie pomysły są wprowadzane i właśnie te zmiany określa się zmianami w kierunku „wielkiego resetu”, ale myślę, że nie do końca się one ziszczą. Ludzie buntują się, część społeczeństwa buntuje się przeciwko takim zmianom, właśnie choćby widząc to, że próbuje się wmówić, że ich podróże są wysoko emisyjne, samolotami, natomiast podróże elit tego świata wręcz przeciwnie. Oni sobie mogą latać odrzutowcem ze spotkania na spotkanie i nic sobie z tego nie robią. Także ludzie nie do końca są tak nieświadomi, że pozwolą sobie na narzucanie wszelkich zmian.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/699937-zielony-kit-czyli-jakie-zagrozenia-niesie-zielony-lad