W opublikowanym w ostatni poniedziałek komunikacie ministerstwa finansów dotyczącym wykonania budżetu w okresie styczeń-czerwiec 2024 rok, szok wywołał deficyt w wysokości ok. 70 mld zł, ale tak naprawdę niepokojących informacji jest w nim znacznie więcej. Deficyt po I półroczu w wysokości 70 mld zł rzeczywiście może niepokoić, ponieważ w roku 2023 po 6 miesiącach realizacji budżetu, deficyt był ponad 5-krotnie niższy i wyniósł tylko 12,7 mld zł. Co więcej, w roku poprzednim w I i II kwartale mieliśmy do czynienia z ujemnym wzrostem gospodarczym, który wyniósł odpowiednio - 0,8 proc. PKB i -0,5 proc. PKB, podczas gdy w tym roku wzrost gospodarczy w I kwartale wyniósł 1,9 proc. PKB, a w II kwartale był jeszcze wyższy. W takiej sytuacji wpływy podatkowe w pierwszym półroczu poprzedniego roku musiałby być odpowiednio niższe, niż w roku bieżącym, a mimo to deficyt budżetowy był trzymany w ryzach.
Wysoki poziom deficytu budżetowego po pierwszym półroczu jest zaskakujący i z tego powodu, że minister finansów niezbyt hojnie realizuje wydatki budżetowe, a poziom ich wykonania wyniósł tylko 43 proc., a więc był o 7 pkt procentowych niższy niż upływ czasu. Tylko w jednej kategorii realizacja wydatków była wyższa niż upływ czasu, chodzi o subwencje dla jednostek samorządu terytorialnego, które wyniosły aż 58,1 proc., co było zapewne spowodowane koniecznością pokrycia wydatków związanych z podwyżką płac dla nauczycieli o 30 proc. Bardzo niepokojące jest bardzo niskie zaawansowanie wydatków w części obrona narodowa, które na półrocze wyniosło tylko niecałe 43 mld zł (zaledwie 36,4 proc. planowanych wydatków), w sytuacji, kiedy jeszcze słabiej minister obrony realizuje wydatki z pozabudżetowego Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych, z którego w tym roku zaplanowano dokonać zakupów uzbrojenia za ponad 40 mld zł.
Z kolei dochody zostały zrealizowane w wysokości tylko 44,5 proc. planowanych, przy czym dochody podatkowe w wysokości trochę wyższej tj. 45,1 proc., ale przecież aż blisko 5 pkt procentowych niższej, niż upływ czasu. Mimo tej wydawałoby się dramatycznej sytuacji, minister finansów Andrzej Domański wydaje się być zadowolony, ponieważ napisał na portalu X, że dochody budżetowe na półrocze są o ponad 12 proc. wyższe niż w roku ubiegłym, a dochody z VAT w czerwcu, były wyższe aż o 30 proc. niż w analogicznym roku ubiegłego. Minister cieszy się, że wzrostów dochodów z VAT w porównaniu z rokiem ubiegłym, choć doskonale wie, że w ubiegłorocznym budżecie niższe wpływy z VAT były spowodowane wprowadzeniem dwóch tarcz antyinflacyjnych w wyniku czego przejściowo obniżono stawki podatku VAT na nośniki energii i na żywność.
Sumarycznie, jak wynika z komunikatu ministerstwa finansów, dochody budżetowe po upływie I półrocza wyniosły prawie 304 mld zł, podczas gdy na cały rok, zaplanowano je na poziomie aż blisko 683 mld zł, więc z prostej ekstrapolacji ich wykonania na koniec roku, wynika, że może zabraknąć blisko 80 mld zł. Minister Domański ucieszył się we wspomnianym wpisie na platformie X, ze wzrostu dochodów z VAT w czerwcu aż o 30 proc. w ujęciu r/r, chociaż kwotowo to tylko 21 mld zł podczas gdy w ciągu II półrocza z tego podatku powinno wpłynąć do budżetu jeszcze 175 mld zł. Wpływy z VAT zaplanowano w 2024 roku w kwocie ponad 316 mld zł, czyli przez najbliższe 6 miesięcy, budżet powinien pozyskiwać średnio po 29 mld zł miesięcznie, a to wydaje się absolutnie niemożliwe. Skoro bowiem we wpływach czerwcowych VAT, są już skutki podwyżki VAT na żywność z 0 proc. do 5 proc. obowiązującej od 1 kwietnia tego roku, to trudno znaleźć jeszcze dodatkowe czynniki, które miałby spowodować wzrost wpływów z VAT, w każdym kolejnym miesiącu tego roku, średnio o około 8 mld zł, aby osiągnąć wyżej wymieniony, poziom 29 mld zł miesięcznie dochodów z tego podatku.
Jeżeli z jakiś bliżej nieznanych teraz powodów, realizacja dochodów budżetowych podatkowych i niepodatkowych nie przyśpieszy, to rzeczywiście może się okazać, że na koniec roku do planowanej wysokości dochodów budżetowych, może zabraknąć ok. 80 mld zł wpływów co przy zaplanowanym na ten rok deficycie w wysokości 184 mld zł, oznaczałoby dosłownie katastrofę budżetową. Minister finansów mimo optymizmu dotyczącego dochodów budżetowych, wyrażonego wpisem na portalu X, jednak w innych miejscach, coraz częściej wypowiada się o konieczności ograniczenia wydatków w tegorocznym budżecie. Nie jest do końca jasne, czy będzie to próba nowelizacji tegorocznego budżetu, z którą minister finansów przyjdzie do Sejmu jesienią tego roku, czy też będzie to „ręczne” ograniczanie wydatków, poprzez ich oficjalne, czy nieoficjalne blokady w poszczególnych częściach budżetowych, albo instytucjach finansowanych wprost z budżetu państwa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/699545-czy-w-budzecie-do-konca-roku-zabranie-ok-80-mld-zl-dochodow