Kolejne uderzenie w portfele milionów Polaków: radykalnie wzrosną opłaty za badania techniczne pojazdów. Łatwo będzie je też oblać. Nawet jeśli auto nie zaliczy testu, kierowca i tak będzie musiał za niego zapłacić.
Jeszcze kilka miesięcy temu minister infrastruktury zapewniał, że planowane zmiany w badaniach technicznych pojazdów nie uderzą kierowców po kieszeni. Może się jednak okazać, że mamy do czynienia z kolejną pustą obietnicą koalicji 13 grudnia, bo szykuje się podwyżka o prawie 150 proc.
Badanie techniczne samochodu osobowego kosztuje dziś 98 zł. Jeżeli auto jest wyposażone w instalację gazową, trzeba zapłacić 162 zł. Przegląd okresowy motocykla oznacza wydatek 62 zł, a ciężarówki – 153 zł. Za ciągnik rolniczy zapłacimy 63 zł, zaś za przyczepę – od 40 do 70 zł (w zależności od dopuszczalnej masy całkowitej). Stawki te nie zmieniły się od 20 lat, więc właściciele stacji kontroli pojazdów zwracali się do Ministerstwa Infrastruktury z apelem o wprowadzenie podwyżek. Teraz zrobili tak samo.
Będzie coraz drożej
Czy resort infrastruktury zaakceptuje zaproponowana przez nich stawkę, czyli 246 zł? Wygląda na to, że tak, choć rozmowy w tej sprawie trwają. To zresztą nie koniec zmian, bo zdaniem przedsiębiorców skupionych w Polskiej Izbie Stacji Kontroli Pojazdów, w ustawie Prawo o ruchu drogowym powinien pojawić się także mechanizm corocznej automatycznej waloryzacji opłat za badania o wskaźnik inflacji. Resort infrastruktury skłania się ku tym rozwiązaniom. Tempo prac jest tak szybkie, że nowe stawki mogą zacząć obowiązywać jeszcze w tym roku.
Gęste sito. Niektórzy obleją
W Niemczech badanie techniczne oblewa około 16 proc. pojazdów rocznie. U nas jest to zaledwie 2 proc. Przygotowywane zmiany mają uszczelnić polski system kontroli. Trzeba się liczyć ze znaczącym wzrostem liczby aut niedopuszczonych do ruchu, co jest tym bardziej prawdopodobne, że w ostatnich latach systematycznie zwiększa się wiek przeciętnego samochodu poruszającego się po polskich drogach
Więcej badań
Nowe przepisy mają rozszerzyć zakres badania technicznego. Kontrola obejmie teraz siedem systemów bezpieczeństwa ADAS (ang. Advanced Driver Assistance System), w tym układ TPMS, odpowiedzialny za monitoring ciśnienia w oponach.
Systemy ADAS wykrywają przeszkody i zapobiegają niebezpiecznym sytuacjom. Ich działanie polega m.in. na ostrzeganiu kierowcy przed kolizją; w razie braku reakcji, automatycznie uruchamiają hamulce, odczytują znaki drogowe czy utrzymują samochód na pasie ruchu i ostrzegają o innym aucie w martwym polu lusterek. Montowanie układów ADAS jest obowiązkowe od 2022 roku, ale wielu producentów stosowało je już wcześniej. Systemy te działają w oparciu o kamery i czujniki. Właściwe działanie tych urządzeń po pewnym czasie wymaga kalibracji i właśnie tym mają zajmować się diagności podczas badania technicznego pojazdu. Wprowadzone zostaną też zmiany w badaniu systemu eCall, obowiązkowego w samochodach, które uzyskały homologację po 31 marca 2018 roku. Aktywuje się on automatycznie w razie wypadku i informuje służby ratownicze o położeniu pojazdu, przekazuje też informacje o odpaleniu poduszek powietrznych oraz o liczbie osób podróżujących rozbitym samochodem.
Koniec z trującymi dieslami?
Wprowadzona zostanie również nowa procedura badania spalin i układu wydechowego z wykorzystaniem tzw. licznika cząstek stałych. Badanie pozwala wykryć wycięcie filtra DPF lub jego uszkodzenie. Kilka lat temu dość rozpowszechniony wśród kierowców aut z silnikiem diesla był proceder usuwania filtra DPF i przeprogramowania komputerów pokładowych tak, aby te nie widziały wprowadzonych zmian. Kierowcy decydowali się na tak radykalny krok i na wyłożenie na cały zabieg kilku tysięcy złotych, ponieważ filtry DPF często się zatykały, powodując przechodzenie silnika w tryb awaryjny czy uszkadzając zawory EGR.
Teraz kierowca takiego pojazdu, w przypadku kontroli drogowej, nie tylko narażony jest na wysoki mandat, ale jeszcze jego samochód nie ma szans na pozytywne zaliczenie badania technicznego. A ponowne przywrócenie auta do stanu wyjściowego kosztuje ładnych kilka tysięcy złotych.
Grzegorz Szafraniec, na podst. PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/696141-badania-techniczne-pojazdow-beda-drozsze