Jeden z najbardziej kontrowersyjnych aktów prawnych Unii Europejskiej, będący kluczowym elementem polityki klimatycznej, wejdzie w życie w ciągu kilku tygodni. I to na przekór obawom co do kosztów i skutków, a także pomimo rolniczych protestów. Do przyjęcia przepisów przyczyniła się austriacka minister środowiska, za co grozi jej teraz proces karny.
Sprzeciw wobec ustawy Nature Restoration Law był tak silny, że praktycznie gdyby nie głos Leonore Gewessler nie zostałaby dziś przyjęta przez unijną Radę ds. Środowiska w Luksemburgu. Według portalu Euractive przeciwko pomysłowi przywracania terenów, wykorzystywanych przez m.in. rolnictwo, opowiedziało się kilka krajów – w tym Węgry, Włochy, Szwecja i Finlandia. Dyskusje i kontrowersje były od początku czyli od czasu przyjęcia dokumentu przez Europarlament. I były na tyle poważne, że nikt z brukselskich decydentów nie zdecydował się ustalić terminu ostatecznego głosowania przed eurowyborami. Dziś jednak za przyjęciem przepisów opowiedziała się (dość nieoczekiwanie) nie tylko przedstawicielka Austrii ale także i minister reprezentujący Słowację, który wcześniej wyrażał sprzeciw. Efekt był taki, że ustawa przeszła minimalną większością, z poparciem 20 krajów reprezentujących 66 proc. populacji unii, podczas gdy wymagane było 65 proc.
Mniej terenów dla upraw
Zdaniem byłego ministra rolnictwa Jaka Krzysztofa Ardanowskiego ustawa jest bardzo szkodliwa, skoro zakłada rekultywację co najmniej 20 proc. obszarów lądowych i morskich Unii Europejskiej i to w ciągu zaledwie 6 lat (do 2030 r.), a w praktyce ograniczenie areału upraw . Formalnie cel jest szczytny czyli, by odwrócić szkody w środowisku spowodowane zmianami klimatycznymi i niekontrolowaną działalnością człowieka.
Ale w praktyce i tylko w przypadku Polski – jak mówi Jan Krzysztof Ardanowski – „odtwarzanie terenów podmokłych dotyczy ok. 400 tys. ha najlepszych gleb w dolinach rzek, o wysokiej jakości uprawnej – torfowych i bardzo dobrych dla hodowli zwierząt”.
Ten obszar 400 tys. ha ma być zalany, co dotknie 35 tysięcy gospodarstw w Polsce, zatem oznacza osłabienie krajowego rolnictwa
– dodaje Ardanowski.
Wdrożeniu Nature Restoration Law oznacza, że by osiągnąć wpisane do dokumentu cele, trzeba – jak pisze Euractive - przywrócić co najmniej 30 proc. siedlisk objętych przepisami ze stanu złego do dobrego – takich jak lasy, łąki, tereny podmokłe, rzeki i jeziora – oraz 90 proc. do połowy wieku.
Państwa członkowskie muszą również zapewnić, że obszary te nie ulegają zniszczeniu po odtworzeniu. Formalnie wymagania mogą zostać złagodzone, jeśli okaże się, że zagrażają bezpieczeństwu żywnościowemu Europy, ale wobec napływu płodów rolnych z Ukrainy i prac nad umową celną z Ameryką Południową w tym i związaną z żywnością, wiele wskazuje na to, że zmiany w Nature Restoration Law nie nastąpią prędko.
Wbrew interesom Austrii?
W związku ze stanowiskiem zajętym dziś w Luksemburgu przez Leonore Gewessler Austriacka Partia Ludowa zapowiedziała postawienie jej zarzutów karnych, a chodzi o nadużycie stanowiska. Jak wyjaśnia Euractive, „nadużycie stanowiska” w austriackim prawie podlega karze pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do pięciu lat z możliwością przedłużenia do 10 lat, jeżeli wyrządzona szkoda przekracza 50 000 euro.
W ocenie partii, minister Gewessler nie miała prawnych umocowań, by głosować za ustawą o przywracaniu przyrody. Cała sprawa wydaje się tym bardziej dyskusyjna, że kanclerz Austrii Karl Nehammer poinformowała o tym w piśmie belgijskiej prezydencji Rady UE jeszcze przed głosowaniem.
Agnieszka Łakoma/wGospodarce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/695757-unia-znow-uderza-w-rolnictwo-ustawa-o-przywracaniu-przyrody