O tym, że wdrażanie Zielonego Ładu nie idzie Brukseli tak jakby chciały unijne elity i momentami daje odwrotny od zamierzonego skutek, wiadomo od dawna. Nie jest też tajemnicą, że Komisja Europejska nie chce albo nie umie policzyć wydatków i błędnie prognozuje skutki wielu pomysłów, a mimo to forsuje ich wdrożenie, nawet jeśli są kontrowersyjne i niepopularne. Najwyraźniej Bruksela uznała, że może sobie na to pozwolić, skoro powołuje się na jedyny słuszny argument czyli „ratowanie płonącej planety”.
Dotychczas nawet pomimo trudnej sytuacji przemysł raczej starał się przez swoich przedstawicieli sygnalizować problemy i uprzejmie prosić „Wielką Komisję” o wsparcie finansowe, tak jak sektor solarny, który chciał na przykład wykupienia zalegających w magazynach chińskich paneli słonecznych. Teraz wygląda na to, że chyba po raz pierwszy spolegliwa - gdy chodzi o nakazową transformację - dotąd elektroenergetyka nie wytrzymała i jasno dała do zrozumienia, że ma dość absurdów. Chodzi o pomysł wymiany transformatorów, o którym informuje portal Euractive. (Tak, tak – Bruksela reguluje także takie kwestie, tak samo jak te dotyczące naszych liczników i ich wymiany na inteligentne.)
CZYTAJ TEŻ: TYLKO U NAS. ZIELONY ŁAD W PIGUŁCE. Budownictwo, czyli wielkie wydatki
W przypadku transformatorów nie chodzi jednak tylko o skalę inwestycji i konieczne wydatki, ale o fakt, że ich wymiana zwyczajnie jest bezsensowna. Bo gdyby do niej doszło, to straty na przesyle energii zostaną wprawdzie ograniczone ale o pół procent, a urządzenia musiałyby być większe, cięższe i zawierać o 30 procent więcej (niż dotychczas) materiałów, których głównym składnikiem jest miedź. Najwyraźniej pomysłodawcy nowych regulacji zapomnieli, że miedź jest kosztowna i uznawana za surowiec strategiczny w Unii Europejskiej.
W liście do KE, który cytuje portal, szefowie stowarzyszeń Eurelectric i E.DSO napisali wręcz, że regulacje powstały bez „uwzględnienia wiedzy specjalistycznej” i bez „dokładnej oceny ekonomicznej”. Przy okazji wyszło na jaw, że urzędnicy najwyraźniej nie uznali za stosowne zasięgnąć opinii energetyków, skoro w liście wspomniano o „braku komunikacji”.
CZYTAJ TEŻ: Ratowanie klimatu za setki bilionów dolarów
Choć to nie pierwszy (i zapewne nie ostatni) raz, kiedy w Brukseli rodzą się pomysły, mające tylko w teorii ulepszyć świat, to nasuwa się oczywiste pytanie, czy wobec któregokolwiek z autorów przepisów dotyczących transformatorów wyciągnięto jakiekolwiek konsekwencje, czy też może dostali extra premię za „wniosek racjonalizatorski”.
CZYTAJ TEŻ: Rząd Tuska wciąż nie ma pomysłu na aktywa węglowe
Wobec dalszych planów wdrażania Zielonego Ładu pozostaje tylko mieć nadzieję, że wyniki ostatnich eurowyborów i nastroje w wielu państwach unijnych, spowodują, że nowa Komisja i jej urzędnicy zrozumieją, iż pora kończyć absurdalnymi pomysłami.
Obawiam się jednak, że skoro przed laty w Brukseli przedmiotem regulacji była „krzywizna banana”, którą potem objaśniano jako normę jakościową, to moje nadzieje są płonne.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/695415-nowe-transformatory-czyli-casus-krzywizny-banana
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.