Wczoraj sejmowa Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej głosami posłów koalicji rządzącej (11 za, 7 przeciw) przyjęła opinię, że wniosek grupy posłów o pociągniecie prezesa NBP do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu, spełnia wymogi formalne z ustawy o Trybunale Stanu. Wcześniej sejmowi prawnicy stwierdzili, że wniosek grupy posłów, należy odesłać do wnioskodawców celem uzupełnienia, aby zgodnie z ustawą o TK odpowiadał on wymaganiom jakie stawia się wobec aktu oskarżenia. Podobnie wtedy na konferencji prasowej mówił marszałek Szymon Hołownia, że „pośpiech jest wskazany przy łapaniu pcheł, a my tu mówimy o ważnym organie państwa i poważnej procedurze” i stąd jego zdaniem wnioskodawcy powinni uzupełnić braki i w ten sposób wypełnić wszystkie wymogi formalne. Wczoraj większość sejmowa wszystkie te wątpliwości odrzuciła stwierdzając ,że wniosek grupy posłów, spełnia wszystkie wymogi formalne i może być skierowany do Trybunału Stanu.
Ponadto większość koalicyjna w KOK zdecydowała także, że nie weźmie pod uwagę rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego ze stycznia tego roku, że niezgodne z Konstytucją są przepisy o TS stanowiące, że uchwała Sejmu podjęta bezwzględną większością głosów o postawieniu przed TS prezesa NBP zawiesza go w czynnościach i Sejm do czasu zmian w prawie nie powinien rozpatrywać tego wniosku grupy posłów. W tej sytuacji decyzję co dalej z wnioskiem grupy posłów, podejmie marszałek Hołownia po zasięgnięciu opinii prezydium Sejmu, może go zatrzymać bez dalszego biegu (ze względu na wyrok TK), albo skierować do sejmowej KOK w celu już formalnego jego procedowania. Jednak determinacja większości koalicyjnej w KOK pokazuje, że są oni zdeterminowani, aby ten wniosek procedować szybko, mimo zastrzeżeń sejmowych prawników i zabezpieczeniu dokonanemu przez TK.
Przypomnijmy, ze pod koniec marca, kiedy wspomniany wniosek grupy posłów wpłynął do marszałka Sejmu, członek zarządu NBP doktor Paweł Szałamacha, stwierdził, że ten wniosek podpisany przez 191 posłów, nie jest uderzeniem w prezesa NBP, ale jest atakiem na niezależność banku centralnego i stabilność polskiej gospodarki. I użył bardzo obrazowego porównania, ten wniosek o Trybunał Stanu dla prof. Glapińskiego, to tak jakby nauczyciela oskarżono o to że uczy dzieci, lekarza, że leczy ludzi, a piekarza, że wypieka chleb, a więc o to, że rzetelne wykonują swoje obowiązki i realizują dobrze to do czego zostali powołani.
Wtedy także wiceprezes NBP prof. Marta Kightley ustosunkowała się do „najcięższego” zarzutu zawartego we wniosku mianowicie tego dotyczącego skupu papierów Skarbu Państwa od banków komercyjnych, aby te z kolei były zainteresowane zakupem papierów emitowanych przez Polski Fundusz Rozwoju (PFR) i Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK). Autorzy wniosku i podpisani pod nim posłowie nazywają to finansowaniem deficytu budżetowego, co byłoby naruszeniem art. 220 ust. 2 Konstytucji RP ,a przecież chodzi o skup papierów wartościowych przez NBP na rynku wtórnym, a nie pierwotnym, a to akurat bankowi centralnemu robić wolno. Co więcej wyżej wymienione działania prowadzone w latach 2020-2021 przez NBP, to jedna z operacji otwartego rynku, prowadzona przez większość banków centralnych w sytuacji zagrożenia gospodarki danego państwa kryzysem gospodarczym, który mógłby skutkować wysokim bezrobociem i nie ma nic wspólnego z finansowaniem deficytu budżetowego przez bank centralny. Tego rodzaju operacje prowadzi od 2008 roku do tej pory Europejski Bank Centralny (EBC), a więc już przez ponad 15 lat na łączną sumę kilku bilionów euro, Amerykańska Rezerwa Federalna, czy Bank Centralny Anglii (w sumie około 40 banków centralnych na świecie), wszystko po to aby zarówno kryzys na rynkach finansowych z lat 2008-2009, a później kryzys covidowy, nie spowodował załamania gospodarczego i wysokiego bezrobocia. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zarzuca prezesom tych banków finansowania deficytów budżetowych, na przykład do tej pory nikt nie postawił podobnych zarzutów jak prezesowi Glapińskiemu, ani byłemu prezesowi EBC Mario Draghi, ani obecnej prezes Christine Lagarde.
W podobny sposób prezes Kightley rozprawiła się wtedy z zarzutami o podejmowanie interwencji walutowych w grudniu 2020 i w marcu 2023 roku, które miały na celu zdaniem skarżących osłabienie wartości polskiej waluty, czy obniżenie stóp procentowych NBP w 2023 roku, które zdaniem skarżących, miało mieć związek z kampanią wyborczą. Jak podkreśliła prezes Kightley te decyzje, merytorycznie się broną, ponieważ służyły pobudzeniu wzrostu gospodarczego w sytuacji kiedy mieliśmy ciągle do czynienia z negatywnymi skutkami pandemii covidowej i agresji Rosji na Ukrainę. Jak podkreśliła prezes Kightley, nawet gdyby próbować je kwestionować, to przecież nie były to jednoosobowe decyzje prezesa NBP, a decyzje kolegialne, odpowiednio zarządu NBP i Rady Polityki Pieniężnej, a zgodnie z prawem przed Trybunałem Stanu, odpowiada się za decyzje indywidualne, a nie kolegialne.
Wiceprezes NBP rozprawiła się także z „ciężkim” zarzutem o to, że informacja przekazana ministrowi finansów w połowie 2023 roku przy opracowywaniu projektu budżetu na 2024 rok, prognozy dotyczącej osiągnięcia przez NBP zysku w wysokości 6 mld zł, który miałby zasilić budżet, a ostatecznie bank osiągnął stratę w wysokości ponad 20 mld zł. Po pierwsze w tym przypadku sami skarżący piszą o prognozie zysku, a prognozy mają to do siebie, że nie muszą się sprawdzać, a wspomniana strata NBP ma charakter „papierowy” i jest związana z umacnianiem się złotego. Precyzyjnie wtedy kiedy tę informację prezes NBP przekazywał ministrowi finansów w sierpniu 2023 roku kurs euro/PLN wynosił 4,47 PLN, natomiast na koniec grudnia 2023 wyniósł on już 4,32 PLN, a więc złoty był mocniejszy o 15 groszy. W tej sytuacji rezerwy walutowe NBP, które na koniec 2023 roku wynosiły ok. 170 mld euro, przeliczone na złote były niższe o około 25 mld zł i tę „papierową” stratę wykazał prezes NBP.
Choćby to skrótowe ustosunkowanie się przez członków zarządu NBP do wydawałoby się merytorycznych zarzutów wobec prezesa NBP, stawia autorów wniosku o postawienie go przed Trybunałem Stanu w niekorzystnym świetle i jest dowodem, że ma on przede wszystkim charakter polityczny. A mimo tego jak widać po głosowaniu w sejmowej KOK, większość koalicyjna, chce procedować ten wniosek mimo jego merytorycznych słabości, prawnych zastrzeżeń i ewidentnie politycznych motywacji. Członek zarządu NBP doktor Paweł Szałamacha, skomentował przedstawione we wniosku zarzuty wręcz jako niedorzeczne i obrażające inteligencję przyzwoitych ludzi, a mimo tego sejmowa większość nadal chce go procedować, ignorując nawet rozstrzygnięcie TK w tej sprawie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/692763-rzadzaca-wiekszosc-chce-postawic-szybko-prezesa-nbp-przed-ts