„Byliśmy stadem wilków prowadzonych przez wilka. Teraz jesteśmy prowadzeni przez owcę” – mówi Onetowi jeden z pracowników Centralnego Portu Komunikacyjnego. „Trudno się oprzeć wrażeniu, że spółka jest obecnie w takiej kondycji, w jakiej jest wykonanie audytów” – dodaje inna z osób zatrudnionych w CPK. Z wypowiedzi wyłania się dość ponury obraz sytuacji panującej obecnie w firmie.
W tekście „Chaos w CPK. Audytów mimo obietnic nie ma, pracownicy drżą o przyszłość” dziennikarze Onetu nakreślili, jak działa CPK, odkąd zaczął się nim zajmować nowy pełnomocnik. Największe wrażenie robią wypowiedzi pracowników spółki.
Firma zaczęła funkcjonować inaczej
Byliśmy stadem wilków prowadzonych przez wilka. Teraz jesteśmy prowadzeni przez owcę
— stwierdza jeden z pracowników CPK. Dodaje, że teraz panuje tam marazm, a nowe szefostwo wstrzymało większość rozpoczętych działań.
Firma zaczęła funkcjonować inaczej. Trudno się oprzeć wrażeniu, że spółka jest obecnie w takiej kondycji, w jakiej jest wykonanie audytów
— mówi kolejny z pracowników.
Do audytów wewnętrznych załoga bowiem podchodzi z dużą rezerwą.
Przeprowadzają je ludzie, którzy nie mają kompetencji albo tacy, którzy teraz sami oceniają swoje poprzednie działania. Audyty robi się pod konkretną tezę, że spółka wyrządzała dużo szkód, strat i że po prostu jest niepotrzebna
— zwracają uwagę rozmówcy Onetu.
Problem jest również z audytami, jakie mają przeprowadzać zewnętrzne firmy. Jeden z pracowników tłumaczy, w czym tkwi kłopot. Otóż, jak czytamy, „wiele spośród największych i najbardziej renomowanych firm konsultingowych robiło już dla CPK analizy i ekspertyzy”. W związku z tym, teraz „nie chcą podejmować się oceny swoich własnych działań”.
Strach przed zwolnieniami
Pracownicy martwią się też o swoją przyszłość w CPK. W firmie od jakiegoś czasu – o czym informował portal Money.pl – ma krążyć lista z nazwiskami osób, które mają zostać zwolnione. Z ustaleń Onetu, który potwierdził istnienie takiego spisu, wynika, że na liście jest ponad 40 nazwisk pracowników zajmujących wyższe stanowiska. Chodzi m.in. o dyrektorów, ich zastępców, czy menadżerów. Jak ujawnił jeden z pracowników, firma „nie chce nikogo zwalniać, ponieważ doskonale wiedzą, że każdej osobie muszą zapłacić odprawę”, a także liczy się z tym, „że niektórzy mogą iść do sądu”.
W odpowiedzi na pytania Onetu Biuro Prasowe CPK nie potwierdziło planów zwolnienia około 40 osób. Jednak niektóre osoby z listy, żeby opóźnić swoje ewentualne zwolnienie, poszły na L4.
Niepokój wśród załogi jest spotęgowany tym, że z powodu przeprowadzenia audytów wstrzymano podejmowanie dalszych działań, przez co część pracowników nie może wykonywać swoich zadań.
Prace zostały wstrzymane. Skutek jest taki, że w niektórych biurach ludzie muszą sobie wymyślać zadania, bo inaczej przez osiem godzin będą patrzeć w sufit. Wcześniejsze harmonogramy prac, zwłaszcza w części lotniskowej, już w zasadzie nie istnieją
— ujawniają rozmówcy.
Kolejna osoba dodaje, że „żadna decyzja nie może zostać podjęta bez zgody zarządu”.
Ten z kolei tłumaczy, że na czas trwania audytów nie możemy podejmować zobowiązań finansowych. W tym chaosie pracownicy sami nie wiedzą, co mają robić. Atmosfera z dnia na dzień robi się coraz gorsza
— mówi.
Jak wyjaśnia jeden z pracowników, „wcześniej byliśmy rozpędzoną maszyną, teraz wszystko idzie wolno, bo czekamy na decyzje kierunkowe”.
Sprowadzane są nowe osoby
W CPK pojawiają się za to nowe osoby. Centralny Port Komunikacyjny zatrudnił na przykład nowego dyrektora biura prasowego. Jak ustalił Onet, w spółce pojawiła się też była dziennikarka „Rzeczpospolitej”, która ma objąć stanowisko zastępcy dyrektora biura prasowego i rzecznik prasowej.
Wszelkie rekrutacje, w tym także wewnętrzne, zostały wstrzymane. Sytuacja w spółce jest taka, że pracownik nie może przenieść się z jednego biura do drugiego, a mimo to sprowadzane są nowe osoby
— podsumowuje jeden z pracowników.
Onet/kot
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/687677-onet-punktuje-nowe-kierownictwo-cpk-porazajace-relacje