Hipokryzja, podwójne standardy, brak jakichkolwiek zasad, zaprzeczanie swoim własnym słowom - z tym wszystkim mamy do czynienia w przypadku ataku dworu Donalda Tuska na prezesa NBP Adama Glapińskiego. Jak wyglądała obrona prezesa NBP 10 lat temu, kiedy był nim Marek Belka, nagrany w czasie niemożliwych do obrony „negocjacji” z ówczesnym szefem MSWiA Bartłomiejem Sienkiewiczem przypomniał na platformie X mecenas Bartosz Lewandowski. To ciekawa lektura, bo pokazuje, że środowisko skupione wokół Donalda Tuska nie ma właściwie żadnych poglądów, a jedyny motor ich działań to własny interes polityczny, realizowany bez względu na koszty dla Państwa i jego obywateli.
Mecenas Lewandowski zaczyna intrygująco, informując, że Platforma i PSL są przeciwne postawieniu prezesa NBP przed Trybunałem Stanu. Czyżby jednak ktoś oprzytomniał? Czy Władysław Kosiniak-Kamysz wyściubił nos spod tuskowego pantofla i wybił się na podmiotowość? Niestety, to tylko przypomnienie faktów sprzed 10 lat.
Donald Tusk uważa, że prezes NBP rozmawiając z kluczowym ministrem o politycznym zaangażowaniu banku centralnego w celu zabezpieczenia rządu w Polsce przed utratą władzy jedynie „zastanawiał się jak pomóc państwu polskiemu, a nie jak mu zaszkodzić”! To oczywiście nie rok 2024, ale 2014. Nie chodzi oczywiście o prof. Adama Glapińskiego, ale o prof. Marka Belkę - byłego premiera za rządów SLD i prezesa NBP wybranego przez Sejm koalicji PO-PSL na wniosek prezydenta Bronisława Komorowskiego
— przypomina w swoim wpisie mec. Lewandowski.
Oczywiście dyskusja na temat Trybunału Stanu dla Belki była zainicjowana faktem nagrania jego spotkania w osławionej restauracji „Sowa i Przyjaciele”, a podczas niej Belka z Sienkiewiczem dyskutowali wprost o tym jak NBP mógłby pomóc rządowi PO-PSL, by udało się zapobiec przejęciu władzy przez PiS.
Lewandowski przypomina:
Skąd pomysł na postawienie prof. Marka Belki przed TS? Z uwagi na naruszenie Konstytucji RP i rażące naruszenie apolityczności NBP i jego Prezesa (art. 227)? Chodziło o ujawnione przez media nagrań z restauracji „Sowa”, na których zarejestrowano spotkanie prezesa NBP i ówczesnego Ministra Spraw Wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicz (tak, dokładnie ten co tak ochoczo przejmował media publiczne w grudniu 2023 r.), określanego przez komentatorów jako „emisariusz” premiera Donalda Tuska”.
To właśnie laptopa z tymi nagraniami próbowali wyszarpać z rąk ówczesnego naczelnego tygodnika „Wprost” Sylwestra Latkowskiego funkcjonariusze ABW. Trudno się dziwić, to rzeczywiście była „bomba” – bardzo mocny materiał ukazujący z jakim kryzysem instytucjonalnym państwa mamy do czynienia. Mecenas Lewandowski przypomina tekst ówczesnego dziennikarza Rzeczpospolitej Andrzeja Stankiewicza (dziś w Onecie i Radiu Zet) o całej sprawie:
To rozmowa Sienkiewicza z Belką stanowi większy problem dla władzy niż drobne geszefty Nowaka z Parafianowiczem (…) Taśmy pokazują (…), że prezes doskonale odnalazł się w światku knajpianych intryg, wykorzystując kierowany przez siebie NBP do zawierania podejrzanych politycznych transakcji. (…) Panowie ewidentnie rozmawiają o tym, jak NBP miałby pomóc rządowi, dosypując gotówki w takim momencie, aby w kolejnych wyborach do władzy nie doszedł PiS. . Premier ten element lekceważy, mówiąc, że on sam, podobnie jak Sienkiewicz, uważa, iż rządy PiS byłyby szkodliwe dla gospodarki. Sądzić tak panowie mają prawo. Ale dobijać targu z niezależnym NBP, aby ów PiS powstrzymać – nie. To tak naprawdę najpoważniejszy fragment nagrań: podanie przez Belkę niezależności NBP na tacy rządowi tak, aby zatrzymać zwycięstwo wyborcze opozycji. Prezes w politycznych butach Belka wchodzi w politycznych targ z rządem, wystawiając przy tym własny rachunek – dymisję ministra finansów i zmiany w ustawie o NBP, które m. in. umocnią jego pozycję właśnie względem „pieprzonej” Rady Polityki Pieniężnej. Żaden dotychczasowy prezes NBP w wolnej Polsce nie zachwiał pozycją banku centralnego tak mocno i nie naraził go na taką kompromitację”.
To nie są słowa Jarosława Kaczyńskiego, to tekst Stankiewicza z 18 czerwca 2014 roku. Oto link do całego materiału
Ale głos Stankiewicza nie był wówczas wcale odosobniony. Mec. Lewandowski przypomina, że w sprawie nagrania Belki u „Sowy”, a właściwie jego konsekwencji wypowiedziała się także Rada Polityki Pieniężnej, która wydała specjalne oświadczenie, w którym znajdziemy takie zdanie:
Wypowiedzi Prezesa NBP (…) mogą sprawiać wrażenie, że Przewodniczący RPP [czyli prof. Marek Belka] włączył się w polityczny cykl wyborczy. Takie zaangażowanie byłoby niedopuszczalne”.
Komentator Mark Gilbert z branżowego amerykańskiego Bloomberga pisał: „Jeśli Belka sam nie zrezygnuje, władze powinny go zwolnić”. Bloomberg podkreślał, że ujawnione nagrania z rozmów z szefem MSW uwłacza niezależności jego stanowiska i sprawia, że pozycja Belki jest nie do obrony. Dalej Bloomberg zaznacza, że niedopuszczalnym jest oczernianie przez szefa NBP innych członków rządu - w tym przypadku ministra finansów Jana Rostowskiego. „Nieakceptowalne jest również to, że prezes banku centralnego faworyzuje tę czy inną partię”.
Na „deser” Bartosz Lewandowski przypomina takie fakty sprzed 10 lat:
Postawieniu przed Trybunałem Stanu (Marka Belki) sprzeciwia się nie tylko Donald Tusk. Jarosław Kalinowski ze współrządzącego z PO PSL wskazuje, że mówienie o postawieniu prof. Marka Belki przed Trybunałem Stanu jest nieuprawnione. Obowiązkiem banku centralnego jest przecież współpraca z rządem również w zakresie najważniejszych kwestii gospodarczych. Zdaniem Andrzeja Halickiego z PO prezes NBP nie naruszył Konstytucji. Twierdzi tak, choć np. konstytucjonalista z UW prof. Ryszard Piotrowski ma odmienne zdanie: „Można mówić o złamaniu konstytucji
— wskazuje pan profesor.
Wpis mecenasa jest opatrzony całym zestawem linków do źródeł pochodzących z mediów nieprzychylnych PiSowi, takich jak TVN24, z których powyższe informacje i cytaty zostały zaczerpnięte. Dziś prof. Adam Glapiński przez tych samych ludzi, którzy tak bronili Belki ma zostać postawiony przed TS za to, że w czasie kryzysu covidowego starał się chronić polską gospodarkę i polskie interesy. Pewnie taki sam cel miał wówczas rząd. Pech Glapińskiego polega jednak na tym, że gdy on chciał wesprzeć Polskę to nie rządził Tusk. Wtedy każda pomoc ze strony NBP, nawet ta stanowiąca jawne złamanie Konstytucji, zostałaby mu nie tylko wybaczona, ale byłaby dowodem na dobrą współpracę z rządem w kwestiach gospodarczych.
Naprawdę trudno znaleźć bardziej zakłamane środowisko w polskiej polityce niż dwór Tuska. Przyzwoitym ludziom takie działanie nie mieści się w głowie.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/685865-hipokryzja-glapinskiego-atakuje-oboz-ktory-bronil-belki