Wyraźnie widać, że im więcej przyczółków w państwie zdobywa nowa koalicja rządząca, im więcej bezprawnych działań nie tylko uchodzi im na sucho ale zyskuje jeszcze aprobatę Unii Europejskiej tym bardziej uwiera nową władzę niezależność Narodowego Banku Polskiego i stojący na jej straży prof. Adam Glapiński. W internecie znów rozpętano nagonkę na prezesa NBP z wykorzystaniem głupawych grafik i trollerskich kont. Problem tych ataków jest jeden – gdy brak argumentów, można się jedynie ośmieszyć, ale atakujący zdają się tym nie przejmować.
Prawda nie jest ważna, tu chodzi o to, żeby udało się wkleić w świadomość osób, które na co dzień nie interesują się polityką albo niewiele z niej rozumieją, że w NBP źle się dzieje. Taki cel miała m.in. grafika opublikowana dziś na platformie X (d.Twitter) przez oficjalne konto Platformy Obywatelskiej. Widzimy na niej hasło „W 2023 roku NBP zarządzane przez Adama Glapińskiego zanotowało niemal 21 mld straty”. Pomijając fakt, że NBP to bank, więc poprawnie należało napisać „zarządzany” i „zanotował”, to sam zarzut jest – nie bójmy się adekwatnego słowa – idiotyczny! Strata Narodowego Banku Polskiego bierze się bowiem z umocnienia złotówki wobec dolara i euro, a więc mocno upraszczając spadku wartości aktywów walutowych NBP. Nie jest więc to sytuacja alarmująca, czy też wynikająca z błędów w zarządzaniu bankiem. Informacja podana przez konto PO została już nawet skorygowana przez serwis X, który zamieścił stosowne sprostowanie pod wpisem i obśmiana przez internautów, którzy wskazują, że Platforma Obywatelska najwyraźniej nie ceni zbytnio inteligencji swoich wyborców. I w sumie można by wzruszyć ramionami i śmiać się razem z większością użytkowników internetu, ale sprawa wcale nie jest zabawna.
Nie wahają się używać fake-newsów
Coraz wyraźniej widać bowiem jakie intencje przyświecają politykom nowej władzy i sprzyjającym jej mediom w sprawie ataków na prezesa NBP. Cel jest jasny: to wprowadzenie euro w Polsce, co raz na zawsze pozbawi nas samodzielności ekonomicznej i możliwości wpływu na kształtowanie polityki monetarnej. To dlatego obśmiany przez setki osób wpis i skorygowany nawet przez serwis „Gazety Wyborczej” wciąż nie został i nie zostanie zapewne usunięty z konta PO. Nie chodzi wcale o fakty, każda amunicja, nawet ta fake-newsowa przydaje się w mniemaniu atakujących w osiągnięciu celu. Jednak wprowadzenie euro w Polsce nie jest teoretycznie sprawą prostą, wymaga choćby zmiany Konstytucji. Wprowadzenia euro nie chce także zdecydowana większość Polaków, wg najnowszego sondażu IBRIS aż 63 procent mieszkańców naszej Ojczyzny jest przeciwna temu, by złoty został zastąpiony przez wspólną europejską walutę.
Tylko Niemcy i Holendrzy zyskali na euro – wyliczyli… Niemcy
Solidarność regionu Śląsko-Dąbrowskiego na swoim portalu przypomniała niedawno badanie niemieckiego Centrum Polityki Europejskiej we Freiburgu (CEP), w którym policzono, jak przyjęcie wspólnej waluty wpłynęło na dobrobyt w poszczególnych krajach UE.
„Raport „20 lat euro: zwycięzcy i przegrani” ukazał się w 2019 roku, jednak w momencie publikacji nie przebił się do polskiej debaty publicznej. Być może stało się tak dlatego, że wówczas temat wprowadzenia euro w naszym kraju w zasadzie nie istniał. Dziś, gdy ta kwestia powraca, warto sięgnąć po te wyliczenia. A są to wyliczenia porażające” – czytamy na stronie solidarnosckatowice.pl
Według wyliczeń CEP na przyjęciu euro w latach 1999-2017 zyskali tylko Niemcy i Holendrzy, a cała reszta poniosła dotkliwe straty!
„Przeciętny mieszkaniec Niemiec wzbogacił się w badanym okresie o ponad 23 tys. euro, a Holender o 21 tys. euro. Jeden kraj, czyli Grecja „wyszedł na zero”, cała reszta straciła i to sporo. Przeciętny Francuz zbiedniał z powodu przyjęcia wspólnej europejskiej waluty o 56 tys. euro, a Włoch aż o 73,5 tys. euro.”
Dalej CEP wyjaśnia skąd tak znaczne straty państw europejskich, które przyjęły wspólną walutę. Okazuje się, że odebrała ona im te wszystkie atuty, które wciąż ma swoich rękach Polska.
„Z raportu CEP wynika, że jedną z głównych przyczyn spadku dobrobytu po przyjęciu euro było obniżenie międzynarodowej konkurencyjności. Przed wprowadzeniem euro kraje mogły, przy wykorzystaniu narzędzi suwerennej polityki monetarnej, dewaluować swoje waluty, co sprawiało, że eksportowane produkty były tańsze na światowym rynku. Przyjmując wspólną, straciły taką możliwość. – Problem rozbieżnej konkurencyjności krajów strefy euro pozostaje nierozwiązany – napisali autorzy badania”.
To m.in. z takich przyczyn obecny prezes NBP prof. Adam Glapiński powiedział kiedyś, że Polska wejdzie do euro „po jego trupie” i póki będzie odpowiadał za nasz bank centralny nigdy na to nie pozwoli. Ta jasna i twarda deklaracja powoduje teraz nieustanne próby wykazania, że prof. Glapiński powinien ustąpić ze stanowiska. Pozostaje mieć nadzieję, że Polacy nie dadzą się zwieść tej fałszywej i podłej narracji.
BZ
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/683387-znowu-atakuja-prof-glapinskiego-o-co-chodzi-z-ta-nagonka