Czy rząd będzie miał odwagę ujawnić przed wyborami samorządowymi tekst ustawy wiatrakowej? Poprzednie pomysły – proponowane w listopadzie zwłaszcza umożliwiające wywłaszczenie gruntów pod budowę, wzbudziły wiele emocji i rząd się z nich wycofał. Na razie wiadomo, że znów wróci zapis, by mogły powstawać w odległości 500 m od zabudowań.
O przygotowaniu „do czerwca:” zmian do obecnie obowiązującej ustawy mówił wiceminister Klimatu i Środowiska wywodzący się z PSL Miłosz Motyka wczoraj w Radiu ZET. I jednoznacznie wsparł zapis umożliwiający budowę wiatraków na lądzie w odległości 500 m od zabudowań. Jego zdaniem „przez lata wypracowany został konsensus dot. 500 metrów” i „powinien zostać zachowany”.
Wiceminister Motyka uważa, że „bez norm hałasu, wedle badań i analiz, ta odległość gwarantuje odpowiedni spokój i ciszę od zabudowań”.
Publikacja przed wyborami będzie „niewygodna”?
By zmiany w ustawie zostały przyjęte przez Parlament jeszcze w tym półroczu, projekt powinien pojawić się wiosną – jeszcze w marcu, by nie trzeba było organizować konsultacji w ekspresowym tempie, a zainteresowane instytucje nie tylko związane z branżą miały odpowiednio dużo czasu na przedstawienie swoich opinii. Zależnie od tego, jakie zapisy znajdą się w ustawie może okazać się, iż publikacja projektu nie będzie „wygodna” dla rządu przed wyborami.
Kluczowa kwestią jest nie tylko odległość umiejscowienia wiatraków od zabudowań – czyli 500 m a zatem o 200 m krótsza od obecnie obowiązującej. Znacznie ważniejsze wydają się kwestie dotyczące uproszczenia procedur, na co nalega Komisja Europejska stawiająca za cel dynamiczny rozwój OZE, a także o analizy wpływu (odziaływania) na środowisko tych inwestycji i wpływ emisji hałasu na otoczenie i zdrowie mieszkańców.
Dodatkowym pomysłem rządzących było uznanie budowy wiatraków jako inwestycji celu publicznego, stąd mogłyby wiązać się z obowiązkowymi wywłaszczeniami. Wiele wskazuje na to, że po ubiegłorocznej awanturze w sprawie ustawy, określanej także jako „afera wiatrakowa”, teraz rząd wyciągnął odpowiednie wnioski i nie powinien powtórzyć starych błędów.
„Każdy projekt powinien być weryfikowany indywidualnie”
Przypomnijmy, że gdy pod koniec listopada zeszłego roku do sejmu trafił projekt ustawy Koalicji Obywatelskiej, który dotyczył bezpośrednio zamrożenia cen energii elektrycznej i gazu na 2024 rok, to jednocześnie prowadzał istotne zmiany do tzw. ustawy wiatrakowej. Przypominało to więc klasyczną „wrzutkę”, co w związku z pomysłami skrócenia jeszcze odległości od zabudowań, zależnie od hałasu urządzeń, wywołało burzę nie tylko polityczną. Ucierpiał też na niej „wizerunek samej branży”.
Ekspert branży Maciej Stryjecki uważa, że wpisanie odległości 500 m to rozsądny kompromis, ale każdy projekt i tak powinien być weryfikowany indywidualnie, zależnie gdzie ma powstać.
Jedne planuje się na otwartej przestrzeni, inne na przykład pod lasem, tym bardziej trzeba rozmawiać z mieszkańcami i - jak rozumiem - nie może być mowy o zwolnieniu inwestorów z analiz oddziaływania na środowisko
— dodaje.
Piotr Czopek z Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej uważa, że wprawdzie im szybciej wejdą nowe przepisy w życie, umożliwiające także odmrożenie starych projektów, tym lepiej. Zapewnia jednak, że najważniejsze, by był skonsultowany i każdy miał możliwość wypowiedzenia opinii.
Na pewno negatywne publicity, jakie miało miejsce w zeszłym roku, nie służy branży. My nie obawiamy się dialogu społecznego w kwestii odległości, bo wiele argumentów za tym by było to 500 m. Czekamy na projekt
— mówi ekspert.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/682473-wiatraki-blizej-domow-czyli-co-ukrywa-rzad-w-nowej-ustawie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.