Niestety, już ponad dwumiesięczne rządy ekipy Tuska potwierdzają, że zamach na media publiczne - od którego te rządy się zaczęły - i powołanie zarówno w Telewizji Polskiej, jak i w Polskim Radiu, likwidatorów, to smutne proroctwo.
Wprawdzie likwidatorzy ciągle nie są wpisani do Krajowego Rejestru Sądowego, co tylko potwierdza, że działają nielegalnie, ale upadek tych mediów potwierdzają już twarde dane, między innymi utrata przez TVP przynajmniej 1 mln widzów. Rzeczywiście, ta likwidacja mediów publicznych, to swoiste proroctwo, bo coraz częściej słychać od poszczególnych ministrów Tuska, że zatrzymują realizację poszczególnych programów, albo inwestycji realizowanych przez rządy Prawa i Sprawiedliwości.
Odbieranie środków na inwestycje
Otóż w ciągu zaledwie kilku tygodni dowiedzieliśmy się, że odebrano prawie 1,6 mld zł środków inwestycyjnych przekazanych wcześniej kilkunastu uczelniom wyższym, a także zaniechano realizacji programu „laptop dla uczniów klas czwartych”. W poprzednim tygodniu poinformowano, że nie będzie już kolejnego naboru wniosków do „Rządowego Programu Inwestycji Strategicznych, a wiceminister infrastruktury Paweł Gancarz stwierdził, że nie ma środków na realizację programu „100 obwodnic”, dotyczącego mniejszych miast. Zaniechany zostanie także program „Kolej plus” czyli budowy linii kolejowych do mniejszych miast, do tej pory wykluczonych z transportu kolejowego, ba nie jest jasne czy będą kontynuowane z takim rozmachem jak do tej pory, inwestycje finansowane z „Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg”.
Jak wszystko na to wskazuje, pod pozorem różnego rodzaju audytów i innych działań opóźniających, mamy także do czynienia z blokowaniem kilku inwestycji o charakterze strategicznym. Zaczęło się od zapowiedzi najpierw samego Donalda Tuska, a później wojewody pomorskiej o zmianie lokalizacji pierwszej elektrowni atomowej w Polsce, co spowodowało potężne zamieszanie związane z realizacją tej inwestycji. Przypomnijmy, że to najważniejsza inwestycja dla naszej energetyki, która ma być już na początku lat 40-tych tego stulecia, oparta w coraz większym zakresie na energetyce jądrowej i energetyce odnawialnej. Okazało się, że budowa pierwszej elektrowni atomowej w gminie Choczewo jest zagrożona, ponieważ wojewoda pomorska poinformowała, że rozpoczęły się poszukiwania dla jej nowej lokalizacji. Ponieważ dla dotychczasowej lokalizacji wydano po 7 latach prac decyzję środowiskową (i był to najkrótszy okres z możliwych), to podjęcie takiej decyzji oznacza przesunięcie jej realizacji o taki okres i najprawdopodobniej wycofanie się z tego przedsięwzięcia amerykańskiego inwestora z tej branży czyli firmy Westinghouse, posiadającej najnowocześniejszą technologię w tym zakresie.
Tak naprawdę oznaczałoby to rezygnację z energetyki jądrowej w Polsce i w sytuacji kontynuacji restrykcyjnej polityki klimatycznej przez UE, trwałe uzależnienie naszego kraju od importu energii z zagranicy (skoro mamy ograniczać polską energetykę węglową). Po kilku tygodniach zamieszania i jak się wydaje zakulisowych rozmowach ze stroną amerykańską, sprawę wyciszono, ale jak się wydaje trwają zakulisowe działania, które już wpływają na jej opóźnianie, a być może i w konsekwencji odstąpienie od jej realizacji.
Gierki wokół CPK
Mimo tego, że pod koniec września poprzedniego roku rozpoczęła się realizacja nowej wielkiej inwestycji o charakterze strategicznym, czyli budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego na ponad 1300 hektarach, pozyskanych w ramach dobrowolnych wykupów, a inwestycja ta powinna być oddana do użytku na przełomie 2027 i 2028 roku. Trwają także przygotowania do budowy ok 2 tys. km nowych tras kolejowych, które są częścią składową CPK i mają znacząco poprawić skomunikowanie różnych części naszego kraju z samym nowym portem lotniczym, ale także między sobą. Przygotowania do realizacji CPK i 2 tys. km nowych linii kolejowych, zostały przeprowadzone wręcz w ekspresowym tempie, równie szybko ma być zrealizowana budowa samego lotniska, natomiast wspomniana budowa linii kolejowych powinna być zakończona do 2034 roku. Niestety powołanie na pełnomocnika ds. CPK posła Macieja Laska, który od kilku lat jest zdecydowanym przeciwnikiem tej inwestycji i jego zaledwie kilkutygodniowe działania, świadczą jednak o tym, że rząd Tuska będzie prowadził do jej „utrącenia”.
Terminal kontenerowy
Z kolei pod koniec maja poprzedniego roku Rada Ministrów podjęła decyzję o budowie nowego toru wodnego do rozbudowywanego do dużych rozmiarów Terminala Kontenerowego w Świnoujściu. Nowy tor podejściowy ma mieć 65 km długości i 500 m szerokości i będzie przebiegał w taki sposób, aby ominąć wody niemieckie, bo już wcześniej władze landowe i niektóre organizacje ekologiczne, publicznie zapowiadały sprzeciwy w tej sprawie. Koszt tej inwestycji jest szacowany na ok. 10 mld zł, przy czym na sam tor ma być przeznaczone ok. 8 mld zł, a na inwestycje towarzyszące, miedzy innymi budowę falochronu, kwota ok. 2 mld zł.
Dzięki tej inwestycji do portu kontenerowego w Świnoujściu, będą mogły docierać nawet największe kontenerowce o długości 400 m, szerokości ponad 60 m i zanurzeniu do 15 m, co oznacza, że w ciągu kilku najbliższych lat, port ten może być rzeczywistą konkurencją dla portu w Hamburgu. Ta strategiczna inwestycja jest kolejnym krokiem w rozbudowie zespołu portów Szczecin- Świnoujście, w maju 2022 roku została zakończona inna inwestycja za blisko 2 mld zł, pogłębiony tor wodny ze Świnoujścia do Szczecina do 12,5 m, pozwalający na wpływanie statków o zanurzeniu do 11 m do tego ostatniego portu. Tego rodzaju inwestycje mają wysoką stopę zwrotu, co najlepiej widać po budowie terminalu Baltic Hub w ramach portu w Gdańsku, który przynosi obecnie rocznie przynajmniej 10 mld zł wpływów budżetowych z tytułu podatku VAT i akcyzy od przeładowanych tam towarów i także powinien być rozbudowywany. Zahamowanie budowy nowego toru wodnego, będzie oznaczało także rezygnację z rozbudowy portu kontenerowego w Świnoujściu, który cieszy się coraz większym zainteresowaniem klientów, którzy korzystają z transportu morskiego, ponieważ świadczy on usługi wysokiej jakości, po znacznie niższych cenach niż porty niemieckie.
Wszystkie te przedsięwzięcia, są blokowane, opóźniane, ba media wspierające rząd wręcz zalewają nieprawdziwymi informacjami, a nawet hejtem ich realizację, próbując zmienić do nich nastawienie opinii publicznej. A więc powołanie likwidatorów mediów publicznych już w grudniu poprzedniego roku, okazuje się niestety smutnym proroctwem, bowiem jedyny program jaki ma rząd Tuska, to program likwidacyjny.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/682114-likwidatorzy-tuska-w-tvp-i-pr-smutnym-proroctwem