O Ghanie pierwszy raz usłyszałem, gdy miałem dziewięć lat.
Polscy piłkarze grali z tą drużyną na Igrzyskach Olimpijskich w Monachium. Wygraliśmy 4:0 i był to pierwszy krok do niespodziewanego złotego medalu. Poza Ghaną pokonaliśmy po drodze, co szczególnie zawsze nas cieszy, naszych sąsiadów ze Wschodu, czyli wtedy ZSRR, i sąsiadów z Zachodu, czyli wtedy NRD. Teraz byłem tam pierwszy raz w życiu, choć to już „mój” 24. kraj Afryki, który odwiedzam.
Pani z hotelu mówi mi, że następnego dnia będzie w pracy po godzinie 14, „bo my w niedzielę chodzimy rano do kościoła”. Ghana to chrześcijański kraj, gdzie 7 na 10 mieszkańców to wyznawcy Chrystusa, a tylko co piąty jest muzułmaninem.
Trochę się dziwię, że w prawie 31-milionowym państwie kawę w proszku sprowadzają z Wybrzeża Kości…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/671990-ryszard-czarnecki-jak-zostalem-ghanczykiem