Ostatnio w Paryżu posmak sensacji zyskał przeciek z Pałacu Elizejskiego, wedle którego na początku lipca Bernard Arnault odwiedził Emmanuela Macrona, aby naciskać na zmianę premiera Francji.
Moment na wywarcie takiej presji był wyjątkowo dogodny, gdyż przez kraj właśnie przetoczyły się dwie fale dzikich rozruchów, spowodowanych najpierw ustawą o podniesieniu wieku emerytalnego, a potem o podłożu rasowym. I nie tylko publicyści, lecz także politycy z bliskiego kręgu prezydenta, otwarcie spekulowali o potrzebie zdymisjonowania premier Elizabeth Borne dla ratowania wizerunku Macrona oraz jego liberalnej partii. W końcu jednak zamieszki rasowe na chwilę się uspokoiły, a rząd pani Borne przepchnął ustawę emerytalną, wykorzystując prerogatywy ustawodawcze, jakie daje mu gaullistowska konstytucja. Więc Macron pod koniec lipca zrobił małą rekonstrukcję gabinetu, ale pani Borne ostała się na razie na urzędzie.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/668315-pan-arnault-chce-miec-premiera-relacje-wladzy-i-biznesu