Kampania wyborcza trwa, a wraz z nią trwa kampania manipulacji. TVN24 wyciąga „asy” z rękawa, które mają uderzać w strategiczne dla kraju inwestycje. Tylko jak na razie dziennikarze kompromitują samych siebie wskazując sprawy, które już dawno wielokrotnie były wyjaśnione i określone mianem błędów, oszczerstw i fake newsów. Wśród topowych tematów zagościła m.in. budowa bloku C elektrowni Ostrołęka. Jednak to, co widzimy w takich programach jak „Czarno na białym”, to istna żonglerka faktami i manipulacje deformujące rzeczywistość.
Media lewicowe postanowiły uderzyć w rząd PiS „aferami”, m.in. wyciągając sprawę budowy węglowego bloku C w Ostrołęce. W programie „Czarno na białym” próbowano uwodnić zmarnowanie publicznych pieniędzy na przerwaną inwestycję, która rzekomo nie miała mieć nawet szansy powodzenia. Podparto się nawet raportem NIK – nieco archiwalnym, bo od czasu publikacji niemało się zmieniło – wykazującym, że Polska traci na budowie elektrowni mającej w przyszłości zapewniać bezpieczeństwo energetyczne Polsce Wschodniej.
Sama Energa – inwestor – wielokrotnie odpowiadała na tego rodzaju zarzuty, wskazując na ich stronniczy charakter oraz posługiwanie się wybranymi informacjami, nie odnosząc się do wszystkich znanych publicznie faktów. Swoje komunikaty publikowała nawet w punktach dla klarownego wyjaśnienia sytuacji.
Konieczności budowy nowego bloku energetycznego w Ostrołęce nikt nie kwestionuje. Była i jest uzasadniona potrzebami zapewnienia bezpieczeństwa i stabilności Krajowego Systemu Elektroenergetycznego w Polsce północno-wschodniej. Stąd pomysł na elektrownię węglową w Ostrołęce powstał już za rządów PO-PSL i, jak twierdzą przedstawiciele tych partii, po dokładnych analizach wycofano się z tej inwestycji. Jednak ani TVN, ani politycy opozycji nie wspominają już o tym, że pomimo zawieszenia projektu, kontynuowano poszukiwania zewnętrznego inwestora, który zagwarantowałby przedsięwzięciu wymaganą opłacalność i umożliwił kontynuowanie inwestycji. W tym czasie ponadto wykarczowano ok. 29 ha lasów i wydano ok. 200 mln zł. Od 2009 roku inwestycja w budowę bloku C w Ostrołęce nie została więc tak naprawdę nigdy przerwana ani zakończona. Natomiast w 2016 roku podjęto jedynie decyzję o odmrożeniu tego projektu.
Ciekawsze jednak wydaje się to, jak rzekomo niezależne media rozliczają konwersję technologii inwestycji w Ostrołęce z węglowej na gazową. TVN24 wprost bierze kwotę raportu NIK, który podsumował wydatki na budowę bloku węglowego jako stratę. Powoływanie się na sumę 1,3 mld zł jest nośne medialnie, gdyby faktycznie można było mówić o stracie. Taka by była, gdyby budowę elektrowni zarzucono, a tym czasem jest kontynuowana po zmianie paliwa na gazowe. Energa już wielokrotnie informowała, że podpisano z generalnym wykonawcą aneks do umowy, zmieniający jedynie przedmiot kontraktu na budowę elektrowni gazowo-parowej. Poza tym realizacja elektrowni węglowej została ostatecznie rozliczona w kwocie 479 mln zł na wspólnika, co dla Energi stanowi dodatkowe koszty inwestycji, a nie „stratę”. Ponadto w rozliczaniu inwestycji zrealizowana już infrastruktura ma zostać wykorzystana przy budowie projektu gazowo-parowego, co dodatkowo obniża koszt budowy. Jak by nie patrzeć do 1,387 mld zł jest wciąż bardzo daleko.
Warto też zauważyć, że kontrakt mocowy dla projektu węglowego został rozwiązany bezkosztowo w związku z zawarciem umów dla rynku mocy przez dwa powstające obiekty gazowo-parowe – w Ostrołęce i Grudziądzu. Nie ma więc żadnych strat, nie ma też kar.
Szukanie afery w Ostrołęce to już dla polityków opozycji kwesta ambicjonalna. Szkoda tylko, że wszystkim swoimi wypowiedziami trafiają jak przysłowiową kulą w płot. Bo jak inaczej nazwać twierdzenie posła Pawła Poncyljusza podczas konferencji prasowej, że za decyzją budowy bloku węglowego w Ostrołęce stoi Daniel Obajtek, który w momencie odmrożenia projektu i ogłoszenia przetargu na generalnego wykonawcę, a także wydania polecenia rozpoczęcia prac, nie był prezesem Energi. Jak nazwać wypowiedź posła Borysa Budki twierdzącego, że „elektrownia miała być zasilana węglem ze Wschodu”, podczas gdy Energa informowała o podpisaniu z PGG umowy na dostawy węgla.
Tymczasem realizacja budowy nowego bloku energetycznego w technologii CCGT w Ostrołęce przebiega zgodnie z harmonogramem, a zaawansowanie wszystkich prac jest na poziomie 40%. Elektrownia będzie miała moc ok. 750 MW, a oparcie produkcji energii elektrycznej na gazie ziemnym skutkować będzie dużo mniejszym wpływem na środowisko niż w przypadku węglowego odpowiednika. Zadziwiające jest to, że opozycja i media jej przychylne zupełnie pomijają zalety realizowanej inwestycji – budowę nowego niskoemisyjnego źródła energii będącego bardzo ważnym ogniwem w poprawie stabilności dostaw energii dla Polski, a koncentrują się na rzekomych stratach inwestycji dawno już rozliczonej. Ale nie o prawdę przecież chodzi. Mamy wszak kampanię wyborczą, a tą najlepiej realizuje się poprzez wytykanie afer, nawet takich, których nie ma.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/661684-jeszcze-o-rzekomych-stratach-w-ostrolece