Założenia dot. tempa wzrostu PKB w 2024 r. są realistyczne – aktywność będzie lepsza niż obecnie. Deficyt finansów publicznych jest umiarkowany na tle skali wyzwań geopolitycznych. Większość ryzyk pochodzi z zewnątrz - ocenia dla portalu wGospodarce.pl Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Komentarz Piotra Araka, dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego
Polska gospodarka właśnie osiągnęła dołek spowolnienia - w takich warunkach polityka fiskalna dalej będzie wspierać wzrost. Drugi kwartał był ostatnim okresem ze spadkiem PKB. W II połowie roku wzrost gospodarczy powinien przekraczać 1 proc.
O ile konsumpcja gospodarstw domowych dotychczas była słaba, to kolejne miesiące przyniosą poprawę. Wynagrodzenia zaczynają rosnąć szybciej od inflacji, tym samym zamożność konsumentów wzrasta. Dodatkowo zarobki najmniej zamożnych gospodarstw poprawiła podwyżka płacy minimalnej. To wprawdzie przełoży się na wzrost wydatków, niemniej dalej sporo brakuje do pełnego potencjału gospodarczego Polski. Nieco lepiej jest po stronie aktywności inwestycyjnej – szacujemy, że w II kwartale inwestycje rosły w tempie ok. 4 proc. rocznie. Kolejne miesiące przyniosą lekkie spowolnienie, niemniej wzrost utrzyma się. O ile obecnie dużo inwestują przedsiębiorstwa, to w II połowie roku bardziej aktywny będzie sektor publiczny.
Założenia dot. tempa wzrostu PKB w 2024 r. są realistyczne – aktywność będzie lepsza niż obecnie. Prognozujemy wzrost PKB zbliżony do 2,2 proc., prognozy budżetowe są nieco bardziej optymistyczne – przedstawiają wynik rzędu 3 proc. Przyszły rok powinien przynieść odbicie konsumpcji – pomoże waloryzacja programu 500+ oraz spadek stóp procentowych. Także aktywność eksporterów powinna pozostać silna. Głównymi źródłami ryzyka są potencjalny zastój w inwestycjach publicznych wraz z końcem perspektywy budżetowej środków z Unii Europejskiej oraz słaba aktywność gospodarek strefy euro. Większość ryzyk pochodzi z zewnątrz.
Prognozy Ministerstwa dotyczące niższej inflacji są zbieżne z szacunkami rynkowych analityków. Prognozy budżetowe zakładają spadek CPI do 6,6 proc. Dane napływające z gospodarki wskazują, że ceny żywności czy energii rosną coraz wolniej.
Spadła też tzw. inflacja bazowa – to efekt mniejszego wzrostu kosztów produkcji. Dane PPI wskazują, że ceny producentów są niższe niż przed rokiem. Taki stan prawdopodobnie utrzyma się przez resztę 2023 r. oraz początek 2024 r. W przyszłym roku będziemy płacić więcej głównie za usługi – taka tendencja powinna być widoczna w większości państw Europy.
Deficyt finansów publicznych jest umiarkowany na tle skali wyzwań geopolitycznych. Premier zadeklarował, że w 2024 r. będzie to 4,5 proc. PKB. Taka wielkość wciąż jest duża, jednak w dużej mierze wynika z nakładów zbrojeniowych oraz środków ponoszonych przy rozwoju energetyki i opieki zdrowotnej. Te wydatki są konieczne dla zapewnienia bezpieczeństwa. Efektem ubocznym będzie lekki wzrost długu publicznego. Niemniej jego wielkość w Polsce jest bardzo niska na tle państw wspólnoty. Obecnie to niecałe 50 proc. PKB, podczas gdy w strefie euro na koniec 2022 r. było to ponad 91,5 proc.
CZYTAJ TEŻ:
pn/wGospodarce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/659789-arak-o-budzecie-zalozenia-realistyczne-a-wydatki-potrzebne