Bezpieczeństwo energetyczne państwa oraz zapewnienie stabilnych cen energii dla wszystkich Polaków to dwa fundamentalne cele, jakie realizują w swoich działaniach podmioty zrzeszone w Polskim Komitecie Energii Elektrycznej (PKEE). Tymczasem każdego roku rosną koszty utrzymania stabilnych dostaw energii dla gospodarki i gospodarstw domowych w naszym kraju. PKEE informuje, że jedynym sposobem zapobieżenia dalszemu wzrostowi cen, który mogliby boleśnie odczuć wszyscy obywatele, jest transformacja energetyczna z paliw kopalnych na odnawialne źródła energii. Musi być jednak ona przeprowadzona rozsądnie, czyli dostosowana do polskich możliwości.
Polscy wytwórcy energii już dziś mocno angażują się w proces transformacji energetycznej i stale zwiększają nakłady na wzrost udziału OZE w miksie energetycznym. Jednocześnie PKEE wskazuje jednak wyraźnie, że aby potrzeby energetyczne Polski były zabezpieczone nie możemy sobie pozwolić na wyłączanie jednostek wytwórczych aktualnie działających w ramach Krajowego Systemu Elektroenergetycznego. Utrzymanie stabilnych cen dla przemysłu, a zwłaszcza MŚP i gospodarstw domowych wymaga z kolei działań osłonowych, czyli tzw. rządowych Tarcz, redukujących wysokość rachunków.
Dzieje się tak dlatego, że obecnie na rynku światowym, a zwłaszcza europejskim występuje szereg niekorzystnych czynników destabilizujących ceny energii i utrudniających przewidywanie przyszłych trendów kosztowych dla jej wytwórców. Są to przede wszystkim rosyjska napaść na Ukrainę, poprzedzona agresywną polityką surowcową Kremla. Przypomnijmy, że na przestrzeni 2022 roku ceny surowców w kontraktach terminowych z dostawą na 2023 roku skoczyły o kilkaset procent – gazu z ok 250 do 1500 zł za MW, węgla ARA z ok. 400 do 1600 zł za tonę. Kolejnym niekorzystnym czynnikiem jest rosnący koszt uprawnień do emisji dwutlenku węgla w systemie EU ETS – obecnie jest to ok. 100 EUR za tonę, a jeszcze w 2020 roku było to ok. 20-30 EUR za tonę. Niestety bez echa pozostały apele polskiego rządu, by zawiesić działanie systemu ETS z uwagi na wojnę rozpętaną przez Rosję. Mało tego, Komisja Europejska nie tylko nie zmieniła kierunków swoich działań, ale wręcz zadekretowała przyspieszenie transformacji energetycznej poprzez ograniczenie roli źródeł emisyjnych (przede wszystkim energii z gazu i węgla) na rzecz nieemisyjnych, w szczególności OZE.
Polski nie trzeba przekonywać
Tymczasem Polska, jako kraj o największej dynamice wzrostu gospodarczego w Europie będzie potrzebowała coraz więcej energii elektrycznej. Dziś jednak wciąż aż 70 procent energii wytwarzanej w naszym kraju pochodzi z węgla, co sprawia, że jest to energia najdroższa, bo obciążona najwyższym kosztem emisyjnym. Czy podmioty zrzeszone w PKEE trzeba zatem przekonywać do tego, że odwrót od węgla w stronę OZE jest konieczny? Czy Polska używa na arenie europejskiej narzędzi politycznych do obrony wytwórczego status quo w swojej energetyce? Jest dokładnie odwrotnie. Z wypowiedzi i planów ekspertów odpowiedzialnych za polską energetykę wynika jedynie, że koniecznej transformacji chcemy dokonać na własnych zasadach, czyli w oparciu o realne szacunki odnoszące się w sposób rzetelny do zasobów jakimi dysponujemy.
Z raportu „Polska ścieżka transformacji energetycznej” przygotowanego przez EY na zlecenie PKEE wynika, że koszty transformacji energetycznej na poziomie wymaganym przez UE do 2030 roku wyniosą co najmniej 600 miliardów złotych. To gigantyczna kwota dalece przewyższająca możliwości inwestycyjne polskich spółek energetycznych, a to przecież one ponoszą i będą ponosić największe koszty związane ze wzrostem udziału OZE w naszym miksie wytwórczym. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że to właśnie firmy ponoszą dziś koszt różnicy między ceną wytworzenia energii a jej sprzedaży. Jak szacuje PGE, tylko dla tej jednej spółki w tym roku będzie to wydatek rzędu 10 miliardów złotych. Środki te trafią do Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny. Warto podkreślić, że Grupa PGE i bez tych dodatkowych obciążeń jest największym podatnikiem spośród spółek notowanych na GPW – w zeszłym roku spółka zasiliła budżet kwotą 26,5 miliarda złotych.
PGE w tym roku wpłaci 10 mld zł, by Polacy i polskie firmy mieli dostęp do energii w akceptowalnej cenie. Mamy jednak świadomość, że to działanie doraźne. Długoterminowo konieczne jest odejście od paliw kopalnych i konsekwentne przechodzenie na źródła zero- i niskoemisyjne, które nie są podatne na wahania cen surowców i koszty emisji. Transformacja energetyczna to jednak kosztowny proces – łącznie na ten cel do 2030 roku wydamy 75 miliardów złotych. To konieczne wydatki, by trwale powstrzymać wzrost cen
– mówi Wojciech Dąbrowski, prezes PGE Polskiej Grupy Energetycznej i prezes Rady Zarządzającej Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej.
Choć inwestycyjne zaangażowanie PGE w ciągu najbliższych 7 lat to kwota równa ok. 1/8 przychodom rocznego budżetu Polski to i tak wciąż za mało, by sprostać wyzwaniom finansowym jakie dokładnie określił wspomniany raport EY.
W zależności od przyjętych kryteriów różnie można szacować koszty transformacji energetycznej. Za każdym razem mowa jednak o miliardach złotych tylko w perspektywie najbliższych kilku lat. To bezprecedensowe kwoty – znacznie jednak mniejsze od potencjalnych kosztów, które byłyby ponoszone przy spowalnianiu lub zatrzymaniu transformacji energetycznej. Spółki energetyczne dążą do utrzymania niskich cen energii, ale jednocześnie nie wstrzymują bardzo kosztownych inwestycji związanych z transformacją energetyczną, a jest to jedyny sposób, by chronić obywateli przed wzrostami cen energii w przyszłości
– mówi profesor Wojciech Suwała z Katedry Zrównoważonego Rozwoju Energetycznego Wydziału Energetyki i Paliw AGH i dodaje:
Czasem zapomina się, że ceny energii wpływają nie tylko na budżety gospodarstw, ale przede wszystkim na koszty ponoszone przez firmy, w tym przemysł. Utrzymanie niskich i stabilnych cen energii to zapewnienie konkurencyjności gospodarki.
Utrzymanie niskich cen i inwestycje w instalacje OZE to dwa największe koszty jakie obecnie ponoszą wytwórcy energii w naszym kraju. Prawdziwą kulą u nogi jest jeszcze nieszczęsny system ETS. Wbrew temu co głoszą entuzjaści jak najszybszej tzw. zielonej transformacji Unii Europejskiej, Polska nie jest beneficjentem systemu ETS.
Zgodnie z założeniami środki z EU ETS trafiają do budżetów państw z przeznaczeniem na transformację energetyczną. Problem w tym, że zapotrzebowanie Polski, mimo spadku emisji, jest większe niż przydzielona naszemu krajowi pula. W rzeczywistości więc polscy emitenci, a w konsekwencji i odbiorcy energii, pośrednio finansują transformację energetyczną w innych krajach. Właśnie polskie spółki energetyczne są w największym stopniu obciążone kosztami programów osłonowych utrzymujących ceny dla odbiorców na akceptowalnym poziomie, kosztami inwestycji w transformację energetyczną i kosztami EU ETS. Za każdym razem to kwoty liczone w miliardach złotych
– wylicza Włodzimierz Cupryszak, ekspert ds. regulacji w Polskim Komitecie Energii Elektrycznej.
Spółkom potrzebne jest wsparcie
Proces odejścia od paliw kopalnych stanowi tym większe wyzwanie, że musi być realizowany równolegle do zwiększania mocy wytwórczych w krajowym systemie elektroenergetycznym. Zgodnie z założeniami aktualizacji Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku produkcja energii elektrycznej powinna wzrosnąć o ponad 36 proc., a moc zainstalowana wzrosnąć ponad dwukrotnie do ok. 130 GW, by sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na energię elektryczną.
Dodatkowo, w zależności od przyznanych uprawnień każda polska rodzina zaoszczędzi dzięki działaniom osłonowym finansowanym przez spółki energetyczne kilka tysięcy złotych rocznie na rachunkach za energię. Czy taki stan rzeczy uda się utrzymać w kolejnych latach? Podmioty zrzeszone w PKEE nie zatrzymują się w realizacji swoich ambitnych celów i robią co mogą, by jak najdłużej dostarczać Polakom prąd w akceptowalnych społecznie cenach. Grupa PGE na inwestycje w nowoczesną dystrybucję i w odnawialne źródła energii wydała w pierwszym kwartale 2023 roku ponad 1,5 miliarda złotych, a – jak już wspomnieliśmy do 2030 kwota ta przekroczy aż 75 mld zł. Enea tylko przez pierwsze trzy miesiące tego roku wydała na inwestycje związane z OZE aż 580 milionów złotych. Tauron z kolei planuje w tym roku przeznaczenie 2,4 miliardów na same inwestycje w sieci dystrybucyjne. Wszystko to działania i kwoty imponujące, dowodzące jak ważna jest kwestia transformacji dla polskich spółek energetycznych, ale też poziom możliwości finansowych tych podmiotów daleko odbiega od skali wyzwań jakie przed nimi stoją.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/653588-polskie-spolki-realizuja-drogi-plan-zielonej-transformacji