Olimpiada w Londynie ukradła znicz

Wszystko wskazuje na to, że innowacyjny pomysł na konstrukcję spektakularnego znicza olimpisjkeigo na Olimpiadzie w Londynie został splagiatowany z odrzuconego projektu niewielkiej firmy designerskiej.

Jakież musiało być zdziwienie pracowników małej firemki projektowej, Atopia, gdy podczas okrzykniętej za jedną z najwspanialszych w historii, ceremonii otwarcia Olimpiady (Londyn 2012), podczas najważniejszego jej punktu - zapalenia znicza, dostrzegli realizację swojego autorskeigo pomysłu, z którym kilka lat wcześniej przepadli w oficjalnym konkursie.

Będący obiektem podziwu całego świata, znicz złożony z miedzianych kielichów, z których każdy reprezentował jedno państwo-uczestnika, bardzo przypominał projekt, który Atopia przesłała organizatorom Igrzysk 5 lat wcześniej (dokładne szkice z 2007 r. dostępne są na stronie atopiainnovation.com).

Byliśmy wściekli - powiedziała Jane Harrison, współwłaścicielka firmy - Wyglądało identycznie do tego, co zaproponowaliśmy Komitetowi Olimpijskiemu jeszcze w 2007 r. Od tamtego czasu nikt się do nas nie odezwał...

Oczywiście. Scenariusz jest zawsze taki sam, a (ko)pikanterii sprawie dodaje fakt, że to przedstawiciel komitetu olimpijskiego (spółka Locog) zwrócił się do Atopii jako pierwszy, z prośbą o przesłanie pomysłów o tematyce ekoligicznej.

Skupiliśmy się na historii - mówi Harrison - Wymyśliliśmy strukturę składająca się z kielichów kwiatów na smukłych łodygach, po jednym na każdy kraj, biorący udział w Igrzyskach. "Kwiaty" miały uformować wielki wspólny "bukiet", a po Olimpiadzie wrócić do każdego z krajów, które reprezentowały.

Thomas Heatherwick, który "zaprojektował", a raczej zaanektował koncepcję znicza, otrzymał za pracę wiele nagród, a sama Królowa, w uznaniu jego fikcyjnych zasług, zaprosiła go na urodzinowa herbatkę.

To dopiero sprawiedliwość...

Biuro Heatherwick'a szybko zareagowało na zarzutu o plagiat i wydało oświadczenie:

To pojawiło się jak grom z jasnego nieba - mówi rzecznik firmy Heatherwick Studio - Nigdy wcześniej nie widzieliśmy projektu (Atopii), a Locog nigdy nam o nim nie wspomniało. Pomysł na znicz narodził się podczas rozmowy Thomas Heatherwick z Dannym Boylem (reżyser ceremonii - przyp. aut.)

Pani Harrison z firmy Atopia nie sądziła, że dokumenty, które przedstawili komitetowi i jego przedstawicielowi, Locog, a za które nie dostali ani grosza, pójdą dalej:

Byliśmy bardzo zawiedzeni. Myśleliśmy, że nasza prezentacja będzie poufna i trafi tylko do decydentów, więc tym większy był nasz szok, gdy wyszło na jaw, że nasza koncepcja została przesłana dalej bez naszego udziału.

Harisson dodaje również, że ponieważ Atopia jest małym studiem, nie będzie go stać na wytoczenie procesu gigantowi. Miejmy nadzieję, że Harisson i spółka zmienią zdanie, bo sprawa nie tylko wygląda na wygraną, ale doprowadzenie jej do sprawiedliwego finału, mogłoby zapobiec kolejnym tego typu. Z drugiej strony nie należy jednak wierzyć, że wielkie firmy zrezygnują z "darmowego" źródła pomysłów, za które, co ciekawe i muszą płacić, ale nie ich twórcom. Teraz zapłacą podwójnie.

Paweł Korsun

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.