Niemcy od momentu agresji Rosji na Ukrainę nie spieszą się z przekazywaniem pomocy zaatakowanemu krajowi, czego najbardziej spektakularnym przykładem było przekazywanie 5 tysięcy hełmów przez ponad 3 miesiące.
Ostatnio przez kilka tygodni niemiecki rząd robił wszystko, aby zablokować przekazanie Ukrainie ciężkich czołgów Leopard (których Niemcy są producentem), nie tylko ze swoich zasobów, ale także z zasobów innych krajów, które tym sprzętem dysponują.
Dopiero pod presją międzynarodową, zorganizowaną przez Polskę i USA, Niemcy najpierw wyraziły zgodę na reeksport na Ukrainę Leopardów przez inne kraje, a następnie jednak poinformowały, że i one przekażą 14 egzemplarzy tych czołgów.
Więzi gospodarcze z putinowską Rosją
Jeszcze gorzej wygląda zrywanie przez Niemcy więzi gospodarczych z putinowską Rosją, duża część firm zaangażowanych kapitałowo w tym kraju, ciągle jest tam obecna i nie zamierza z tej obecności rezygnować.
Także obecność kapitału rosyjskiego w gospodarce niemieckiej, rządzącym w tym kraju specjalnie nie przeszkadza, co więcej nawet w dziedzinach, które są związane z bezpieczeństwem, w tym bezpieczeństwem energetycznym.
Ten problem dotyczy niemieckiej rafinerii w Schwedt, której współwłaścicielem jest rosyjski koncern energetyczny Rosnieft, a dokładnie jego spółka córka, zarejestrowana w Niemczech – Rosnieft Deutschland.
Od wielu miesięcy w niemieckim rządzie trwa spór, czy rosyjskiego udziałowca wywłaszczyć na podobnych zasadach jak udziałowców magazynów gazu, znajdujących się wcześniej pod kontrolą spółki córki rosyjskiego Gazpromu - Gazprom Germania.
Zwlekają z derusyfikacją rafinerii
Sprawa jest kluczowa nie tylko w związku z nakładaniem przez UE kolejnych pakietów sankcji na Rosję, dotyczących sektora energetycznego ale także z faktem, że ta rafineria musi zrezygnować z dostaw rosyjskiej ropy naftowej.
Polska, chcąc zachęcić Niemców do szybszego podjęcia decyzji w sprawie rezygnacji z dostaw rosyjskiej ropy, zaoferowała temu krajowi dostawy ropy z innych krajów do rafinerii w Schwedt przez Naftoport w Gdańsku.
Warunkiem tych dostaw była jednak derusyfikacja wspomnianej rafinerii, co więcej spółka Orlen zaoferowała Niemcom możliwość wejścia kapitałowego do tej rafinerii, tak aby dokonać w niej niezbędnych inwestycji związanych z przebudową instalacji przygotowanych tylko do przerobu ropy rosyjskiej.
Mimo tego, że obecnie rafineria w Schwedt wykorzystuje tylko połowę swych możliwości produkcyjnych, właśnie ze względu na braki ropy naftowej, Niemcy do tej pory nie podjęły decyzji aby pozbyć się rosyjskiego akcjonariusza, choć sama rafineria znajduje się w zarządzie powierniczym resortu gospodarki i klimatu niemieckiego rządu.
Port lotniczy i przyjaciel Putina
Drugim wymownym przykładem, że Niemcy chcą dalej robić interesy z Rosją, jest trwające przejmowanie portu lotniczego Frankfurt-Hahn w mieście Kirchburg przez rosyjskiego oligarchę i przyjaciela Putina Wiktora Charitonina.
Spółka, która jest właścicielem portu lotniczego Frankfurt Hahn, jest w stanie upadłości, jej majątek próbuje upłynnić syndyk, do zakupu zgłosiła się spółka NR Holding, której właścicielem jest wspomniany rosyjski oligarcha.
Transakcja została zawarta, podpisano już umowę notarialną na kwotę ok 20 mln euro, która została wpłacona na rachunek powierniczy, a syndyk czeka tylko na zgodę wierzycieli niemieckiej spółki.
Na razie nie słychać o żadnej interwencji niemieckiego rządu, choć ministerstwo gospodarki ma możliwość zablokowania tej sprzedaży na podstawie ustawy o handlu zagranicznym, która daje możliwość badania, czy dana inwestycja zagraniczna nie będzie miała negatywnego wpływu na porządek publiczny lub bezpieczeństwo w RFN.
To tylko dwa przykłady tego, że Niemcom nie przeszkadza rosyjski kapitał, nawet nasiąknięty ukraińską krwią.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/633280-niemcom-nie-przeszkadza-rosyjski-kapital-przesiakniety-krwia