Polska jest wzorem kraju skutecznie rozwijającego infrastrukturę naftowo-gazową tak, by uniknąć uzależnienia od któregokolwiek z dostawców – mówi wiceminister aktywów państwowych Maciej Małecki.
CZYTAJ TEŻ:
Agnieszka Łakoma: Wczoraj próbował Pan przekonywać senatorów na posiedzeniu Izby do połączenia Grupy Lotos i PGNiG z PKN Orlen, mówiąc, iż to „polska racja stanu”. Czy udało się?
Maciej Małecki: Tych nieprzekonanych z opozycji trudno przekonać do jakichkolwiek naszych decyzji, nawet do tych najbardziej korzystnych dla kraju i gospodarki. A fuzja Orlenu z Lotosem i PGNiG do takich należy bez wątpienia. Stworzyliśmy firmę zdolną konkurować na międzynarodowych rynkach, a byliśmy ostatnim krajem w Unii Europejskiej, gdzie w tym samym sektorze paliwowo-gazowym rywalizowały różne spółki mające jednego - wspólnego właściciela czyli Skarb Państwa. Silny koncern ma lepszą i łatwiejszą pozycję negocjacyjną choćby w rozmowach z producentami ropy i gazu. A te rozmowy zwłaszcza w obecnej sytuacji – wobec agresji Rosji na Ukrainę i sankcji na rosyjskie surowce - mają dla bezpieczeństwa energetycznego Polski wyjątkowe znaczenie. Najlepszym przykładem na wzmocnienie bezpieczeństwa surowcowego jest strategiczne partnerstwo z Saudi Aramco, dzięki któremu PKN Orlen może sprowadzać do 20 mln ton saudyjskiej ropy. To ilości pokrywające około 45 proc. zapotrzebowania wszystkich rafinerii należących do płockiego koncernu, ulokowanych nie tylko w Polsce ale także na Litwie i w Czechach. Jak ważne są stabilne dostawy ropy, nie trzeba nikogo przekonywać. Tym bardziej, że mamy specyficzną sytuację na rynku naftowym i ostrzeżenia Międzynarodowej Agencji Energetycznej, iż kraje europejskie będą musiały rywalizować o dostawy ropy spoza Rosji.
Czy spodziewa się Pan, że temat fuzji Orlenu z Lotosem i PGNiG pozostanie obecny w debacie politycznej aż do wyborów i będzie wracał z większym lub mniejszym natężeniem co kilka tygodni?
To prawdopodobny scenariusz, szczególnie że opozycja stara się wykorzystywać w walce politycznej argumenty sprzeczne z logiką i szkodliwe dla Polski. Liczyła najpierw na to, że zabraknie węgla na zimę, a gdy jest go pod dostatkiem i to bez importu z Rosji, to szuka innych tematów atakując Orlen. Nawet za to, że nie podniósł cen benzyny po 1 stycznia br. Tak się składa, że największymi krytykami połączenia koncernu z PGNiG i Lotosu z Orlenem są ci, którzy wcześniej - jako rząd PO-PSL - chcieli sprzedać cały Lotos Rosjanom i wydłużyć do 2037 roku kontrakt gazowy PGNiG z Gazpromem. Od początku krytykowaliśmy oba te pomysły i dobrze, że także Komisja Europejska interweniowała, więc do wydłużenia umowy gazowej nie doszło. Warto także przypomnieć, że przed 2015 rokiem ówczesny szef PKN Orlen Jacek Krawiec rozważał sprzedaż udziałów w litewskiej rafinerii w Możejkach, a jedynym chętnym był wtedy koncern kierowany przez przyjaciela Władimira Putina - Igora Sieczina. Proszę sobie wyobrazić, w jakiej sytuacji znalazłaby się Litwa, gdyby jej jedyną rafinerię kontrolowali Rosjanie.
PKN Orlen – po przejęciu Energi, Lotosu i PGNiG - staje się koncernem multienergetycznym i ma bardzo ambitną strategię inwestycyjną, uwzględniającą projekty zarówno w podstawowej działalności jak i odnawialnych źródłach energii. Czy zdoła je wszystkie zrealizować, biorąc pod uwagę rosnące koszty usług i materiałów a także surowców? Na takie problemy wskazuje Międzynarodowa Agencja Energetyczna w najnowszym swoim raporcie o perspektywach rozwoju nowych technologii w branży.
PKN Orlen inwestuje najwięcej w historii. To jest niezbędne, jeśli chcemy liczyć się w Europie i nie wypaść z mocno konkurencyjnego rynku. Tylko w pierwszych trzech kwartałach ubiegłego roku PKN Orlen zainwestował blisko 11 mld zł, a więc zdecydowanie więcej niż jeszcze przed 2015 rokiem. Zyski Orlenu przed fuzjami rosły m.in. dzięki dobrym inwestycjom zagranicznym i likwidacji mafii paliwowych, które zarabiały krocie na naszym rynku. Obecnie połowa zysków pochodzi z zagranicy, a tylko 4 proc. z polskich stacji benzynowych. W kolejnych latach możliwości finansowania inwestycji przez Orlen będą jeszcze większe, dzięki połączeniu z PGNiG i Lotosem. Dlatego nie mam obaw i zakładam, że koncern poradzi sobie, nawet pomimo mało sprzyjającej sytuacji rynkowej. Musi postawić na nowe produkty, na które będzie zapotrzebowanie w przyszłości i na odnawialne źródła energii. Każdy z dużych koncernów naftowych i gazowych w Europie i na świecie także zmienia profil działania adekwatnie do polityki klimatycznej. Orlen więc nie może działać inaczej.
Jak ocenia Pan pomysł, by kolejną inwestycją kapitałową PKN Orlen była wschodnioniemiecka rafineria w Schwedt? Władze Niemiec chcą pozbyć się rosyjskiego udziałowca koncernu Rosnieft. I – według nieoficjalnych informacji – Orlen byłby w Schwedt mile widziany, a to jeden z największych producentów paliwa u naszych zachodnich sąsiadów.
PKN Orlen ma doświadczenie w akwizycjach aktywów rafineryjnych i nie mam żadnych wątpliwości, że bardzo dobrze poradziłby sobie także w Niemczech. Zwłaszcza, że już jest tam obecny jako właściciel sieci stacji. Ale decyzje o inwestycjach i kierunkach działań podejmuje zarząd firmy po głębokich analizach. Jako rząd wychodzimy z założenia, że im mniej udziału Rosjan w europejskim przemyśle i gospodarce, tym lepiej dla unii. Rosja przypomina „stację benzynową zarządzaną przez mafię”, a to jest bardzo niebezpieczne dla jej klientów. Dlatego przekonujemy naszych europejskich partnerów o konieczności rezygnacji z robienia interesów z Rosją.
Od 5 grudnia ub.r. obowiązuje embargo na import rosyjskiej ropy drogą morską do Unii Europejskiej i limit cenowy, a 5 lutego wejdą kolejne sankcje – na rosyjskie paliwo. W odpowiedzi Moskwa zapowiada całkowite odcięcie dostaw dla krajów wspierających sankcje. Jak w takiej sytuacji Polska sobie poradzi?
Jesteśmy gotowi całkowicie zrezygnować z dostaw rosyjskiej ropy. PKN Orlen już praktycznie się od niej uwolnił, choć w 2015 roku po rządzie PO-PSL odziedziczyliśmy sytuację, że około 90 procent ropy w polskich rafineriach pochodziło z Rosji. To my mocno apelowaliśmy w Brukseli, by Unia odcięła się od rosyjskiego importu. Zdajemy sobie sprawę, że Rosjanie mogą wkrótce zakręcić ropociąg „Przyjaźń” i jesteśmy na to przygotowani. Mamy w Gdańsku Naftoport, możemy odpowiednie ilości ropy sprowadzać drogą morską i mamy zapewnione dostawy z kierunków innych niż Moskwa. Zdaliśmy taki egzamin już cztery lata temu, gdy Rosja przysłała rurociągiem ropę fatalnej jakości, która nie nadawała się dla naszych rafinerii. Przez szereg tygodni Polska była zaopatrywana w ropę dostarczaną drogą morską. Polska jest wzorem kraju skutecznie rozwijającego infrastrukturę naftowo-gazową tak, by uniknąć uzależnienia od któregokolwiek z dostawców. Mało tego, możemy nawet pomagać innym państwom. Z Naftoportu mogą korzystać w tym roku także dwie niemieckie rafinerie – Schwedt i Leuna, które dotąd przez lata odbierały ropę z rurociągu „Przyjaźń”.
Rozmawiała Agnieszka Łakoma
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/629990-wywiad-malecki-orlen-inwestuje-by-liczyc-sie-w-europie