Węgla nie ma i nie będzie – informowała w lipcu jedna z prywatnych telewizji. We wrześniu straszono, że na rynku opałowym zabraknie 2,5 miliona ton węgla. Opowiadał o tym Łukasz Horbacz z Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla w tej samej telewizji.
CZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze w październiku straszono, że węgla nie będzie
W październiku samorządowcy narzekali, że nie mają węgla do dystrybucji wśród mieszkańców.
Największym problemem rządzących jest teraz fakt, że tego węgla nie ma. I nie chcą się do tego przyznać
— mówiła cały czas w tej samej telewizji Anna Mieczkowska, prezydent Kołobrzegu.
Mówi się, że samorządy mają dystrybuować węgiel, tylko rząd nie zrobił niczego, żeby węgiel był dostępny; węgla nie ma, a kiedy się pojawia, to jest w cenach nie do zaakceptowania
— mówił w październiku Donald Tusk.
Na węglu rząd miał się „przejechać”, „zatopić”, „upaść”
To na węglu rząd miał „się przejechać”, „zatopić” i „upaść”. Ale kiedy spółki PGE Paliwa i Węglokoks stanęły na wysokości zadania i niemałym trudem zaczęły sprowadzać duże ilości surowca – to fejkowa narracja zaczęła tracić sens. Trzeba było znaleźć nowy temat do siania dezinformacji…
Właściciel składu węgla mówił w niej o węglu sprowadzanym z Kolumbii i Indonezji.
Ten węgiel się nie nadaje do pieców, którymi palą Polacy. On spełnia normy kaloryczności, ale problemem jest rozmiar ziarna, bo to de facto jest miał węglowy, który jest wykorzystywany w elektrowniach i ciepłowniach.
Jesteśmy frajerami, którzy wydali 20 mld zł na sprowadzenie błota, którego nikt nie potrzebuje
— powiedział pewien znany związkowiec, który lubi rok 1980.
We wrześniu media obiegł filmik pokazujący węgiel sprowadzony z Indonezji w porcie w Świnoujściu i jego złą jakość. Media pisały, że to węgiel sprowadzony w ramach „rządowej akcji zakupów tego surowca”. Tymczasem węgiel został sprowadzony, ale przez prywatnego importera, który został oszukany.
Stacja telewizyjna pokazała ogrodnika, który narzekał na złą jakość węgla sprowadzonego do Polski z Australii. Jako dowód pokazano, że węgiel nie pali się na szufli, podpalany od góry palnikiem gazowym. Wszyscy wiedzą, że taki test nie jest miarodajny, dla tej stacji telewizyjnej i wielu mediów stał się on jednak dowodem na to, że sprowadzany węgiel jest złej jakości. W rzeczywistości był to jednostkowy przypadek – węgiel sprowadzony przez prywatnego przedsiębiorcę, który uznał reklamację ogrodnika. Rozkręcono jednak spirale manipulacji, której efektem była jeszcze większa panika na rynku.
Nieskuteczność akcji dezinformacyjnej
Po wprowadzeniu ceny maksymalnej niektóre media „alarmują” o spadku cen węgla na światowych rynkach i sugerują, że „rząd się pospieszył”, bo cena maksymalna może być wkrótce niższa od rynkowej.
Miała być cena gwarantowana 3 ton węgla po 1.000 zł. za tonę. 3X1.000=3.000zł.Teraz ma być dopłata 3.000 zł. Ale węgiel kosztuje 3.000 zł. za tonę. 3X3.000=9.000! 9.000-3.000 = 6.000zł.Czyli Polak na dzisiejszym manewrze rządu straci 3.000zł.względem poprzedniego rozwiązania.
— taka analizę naukową przeprowadził na TT Cezary Tomczyk
W listopadzie pokazano reportaż, wg którego węgiel nie może zostać dostarczony do punktów dystrybucji z powodu zatorów na torach i problemów logistycznych.
To, że będziemy mieć towar w portach, nie oznacza, że gospodarstwa domowe będą mieć węgiel na ogrzania na zimę
— powiedział Przemysław Hołowicz z firmy logistycznej CSL.
Pomimo tego ogromnego wysiłku dezinformacyjnego, węgiel pali się już w polskich domach, kupiony po cenie obiecanej przez rząd.
aja/wGospodarce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/626357-mimo-dezinformacji-wegiel-pali-sie-juz-w-polskich-domach