„Trzeba upowszechnić kredyty hipoteczne ze stałym oprocentowaniem, żeby gospodynie domowe nie musiały martwić się decyzjami Rady Polityki Pieniężnej” - mówi senator RP Grzegorz Bierecki, wiceprzewodniczący Komisji Budżetu i Finansów Publicznych w rozmowie z Maciejem Wośko („Gazeta Bankowa”).
Maciej Wośko: Panie senatorze, obserwuje pan z pewnością zamieszanie wokół działalności RPP. Jak pan reaguje na fakt, że kolejna instytucja życia publicznego, państwowego w Polsce jest niszczona poprzez atak na jej autorytet. Ostatecznie, to członkowie RPP nominowani przez Senat są sprawcami tego wzmożenia medialnego.
Grzegorz Bierecki: To są działania wyprzedzające, które mają służyć obniżeniu autorytetu Narodowego Banku Polskiego i przygotować, przyspieszyć decyzje o wepchnięciu Polski do strefy Euro. Bez zniszczenia autorytetu NBP, przekonanie Polaków do oddania władzy nad naszą walutą i naszymi rezerwami do Europejskiego Banku Centralnego byłoby bardzo trudne. Niestety pośrednio uczestniczy w tym także większość senacka, która wybrała osoby angażujące się w niebywały sposób w osłabienie autorytetu polskiego banku centralnego.
Przede wszystkim łamią pewne zwyczaje, choć można to pewnie nazwać swego rodzaju dywersją wobec działalności RPP. Publikowanie zdań odrębnych w mediach społecznościowych po ogłoszeniu wspólnego stanowiska Rady, wypracowanego w czasie posiedzenie jest ewenementem…
Cóż, to wskazuje raczej na sztubacki poziom uczestników tych działań. Przypomnę tylko, że szczególnie wobec nominacji pani prof. Joanny Tyrowicz miałem największe wątpliwości, które artykułowałem w Senacie. To osoba, która najwyraźniej nie dojrzała do sprawowania takiej funkcji, bo zachowuje się raczej jak wyrośnięta studentka, a nie profesor i osoba odpowiedzialna za polską gospodarkę. Można by też zapytać, co takiego stało się, że prof. Ludwik Kotecki zaczął wierzyć tak mocno w celowość przystąpienia do strefy euro, skoro jeszcze nie tak dawno podkreślał w swoich wypowiedziach, że nie wchodzi się do płonącego domu. Czy ten pożar się skończył? Nie wskazują na to opinie ekspertów, ani dane. I choć prof. Kotecki jasno deklarował w czasie przesłuchań w Senacie, że jest zwolennikiem wejścia Polski do strefy Euro, zwraca uwagę pewien argument wtedy przytoczony. Otóż, że do wspólnego obszaru walutowego można wejść, ale nie da się go opuścić, zatem wartością samą w sobie miałaby być sama obecność Polski w tym klubie, bez względu na koszty i ewentualne niebezpieczeństwa, w tym nieodwracalność tego kroku.
Cóż, nie oglądając się na koszty społeczne, prof. Tyrowicz proponuje, wzorem Leszka Balcerowicza terapię szokową i podniesienie stóp procentowych o 100 punktów bazowych. Pomysły i zachowania pewnego środowiska stworzonego przez Leszka Balcerowicza są dość czytelne. Choć przecież podnoszenie stóp procentowych jest odradzane już przez najpoważniejsze gremia eksperckie i opiniotwórcze na świecie, włącznie z instytucjami ONZ, które apelują by nie zacieśniać bardziej polityki monetarnej, dusząc gospodarki, bowiem źródła tej inflacji są inne - nie wynikają z tradycyjnych źródeł inflacyjnych. Głównym jej składnikiem są przecież koszty energii, a te z kolei wynikają wprost z napaści Rosji na Ukrainę.
Panie senatorze, to pozostając przy kosztach, choć nieco innych – kosztach kredytów. Katowicki Sąd Okręgowy zawiesił WIBOR w kredycie hipotecznym jako postanowienie zabezpieczające na czas procesu. Nie jest to wyrok, ale na pewno bardzo niepokojący sygnał dla całego sektora finansowego. Przed scenariuszem, w którym rusza lawina pozwów zarzucających bankom stosowanie niesprawiedliwych metod naliczania odsetek, ostrzegaliśmy już kilka miesięcy temu. To kwestia ryzyka, które obecnie leży przede wszystkim po stronie kredytobiorcy.
Osobiście zgłaszałem kilkakrotnie oświadczenia senatorskie dotyczące WIBOR-u, bo jego funkcjonowanie było nieprawidłowe i wciąż jest niekorzystne dla konsumentów. Przede wszystkim doprowadziło do tego, że Polska jeszcze w 2017 roku jako jedyny kraj w Unii Europejskiej miała praktycznie wszystkie kredyty hipoteczne oparte na zmiennej stopie procentowej zależnej właśnie od wskaźnika WIBOR. Władza w Polsce zgadzała się na to, że banki wykorzystywały swoją przewagę w stosunku do konsumentów, przerzucając na nich całe ryzyko zmiany stóp procentowych w okresie nawet 30-letnim. To są umowy, które – jak przewiduję – wkrótce uznane zostaną przez sądy za umowy naruszające interesy konsumentów. I historia z WIBOR-em skończy się podobnie, jak historia z kredytami we frankach szwajcarskich. Gdy słucham argumentów, które padają w obronie funkcjonowania zmienności oprocentowania w umowach kredytowych, to przypominają mi się te same argumenty podnoszone w czasie dyskusji o umowach frankowych. Sektor bankowy najwyraźniej się nie uczy…
CZYTAJ TEŻ: Sąd bierze WIBOR na celownik
A może właśnie uczy się i wie, gdzie szukać zysków. Choć z pewnością uczą się też kredytobiorcy, którzy właściwie wykorzystali wakacje kredytowe obniżając podstawy kredytu.
Wciąż niewiadomą pozostaje jednak oprocentowanie obowiązujące na końcu kredytowania opartego o zmienną stopę procentową, kiedy przyjdzie spłacać raty objęte dziś wakacjami. W mojej opinii wakacje kredytowe są mechanizmem dającym chwilowy oddech, ale nie rozwiązaniem całego problemu. Ronald Reagan mówił o takich rozwiązaniach, które reorganizują problem, ale go nie rozwiązują. Tymczasem kwestię właściwego przerzucania ryzyka w kredytach długoterminowych trzeba ostatecznie rozstrzygnąć. To banki są podmiotami, które dysponują narzędziami do zarzadzania ryzykiem podwyżek stóp procentowych i takie narzędzia są niedostępne dla konsumentów.
Stałe oprocentowanie i przewidywalny kredyt?
To normalność, która funkcjonuje na dojrzałych rynkach kredytowych, gdzie ludzie wiedzą ile będą spłacać kredyt, jaką będą płacić ratę przez cały okres kredytowania. A gospodynie domowe nie muszą interesować się co myśli Rada Polityki Pieniężnej i kiedy ma posiedzenia, i jak podniesie stopy. Decyzjami i rozstrzygnięciami Rady Polityki Pieniężnej powinni interesować się profesjonaliści, a nie zwykli obywatele i gospodynie domowe. Do tego powinniśmy dążyć i uwolnić Polskę od tego problemu. Przez 30 lat, wszystkie właściwie rządy musiały zmagać się z tym wyzwaniem, interweniować i łagodzić skutki zmian stóp procentowych, wzrost kosztów odsetkowych, czy wzrost rat kredytów. To trzeba rozwiązać. Narzędzia są w rękach rządu. Jest dobry moment do dokonania takiej zmiany – upowszechnienia kredytów hipotecznych ze stałym oprocentowaniem. A WIBOR pozostawmy sądowi. Wierzę, że chciwość systemu bankowego zostanie ukarana.
CZYTAJ TEŻ: Bierecki: Należy zaniechać udzielania kredytów ze zmienną stopą
Głośno było przez chwilę – po pierwszych podwyżkach stóp procentowych NBP, o zastąpieniu wskaźnika WIBOR, według którego rosną raty kredytów innym mechanizmem, bardziej przejrzystym. Celem było m.in. zabezpieczenie kredytobiorców z pożyczkami na zmiennej stopie procentowej przed sztucznym wzrostem rat. Ale słyszę opinie, że to proces, który może potrwać lata…
Ta debata trwa już na poziomie europejskim i są propozycje sposobu wyliczania wskaźników służących do ustalenia zmienności oprocentowania. Ale one powinny mieć zastosowanie w obrocie pomiędzy przedsiębiorstwami, organizacjami gospodarczymi, które dysponują odpowiednim aparatem zabezpieczenia ryzyka, podmiotami, które są równorzędne. Zmienność oprocentowania powinna zostać ograniczona w relacjach z konsumentem, który nie ma dostępu do takich narzędzi, w związku z czym już na starcie jest w gorszej sytuacji, jest słabszą stroną umowy kredytowej. Trzeba skończyć z wykorzystywaniem silniejszej pozycji kredytodawcy, banku. I jak czytam, w świadomości analityków rynku bankowego już się to zakorzeniło – wszyscy widzą już, że błędem było utrzymywanie w Polsce rynku kredytów hipotecznych opartych o zmienną stopę.
Rozmawiał Maciej Wośko
CZYTAJ TEŻ: Bierecki: sektor bankowy jest beneficjentem wzrostu stóp procentowych
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/623368-biereckiwierzeze-chciwosc-systemu-bankowego-bedzie-ukarana