Dzisiaj w Brukseli odbywa się posiedzenie Rady Unii Europejskiej (w tym przypadku ministrów ds. energii), które ma zdecydować czy przygotowane przez Komisję Europejską rozporządzenie o oszczędnościach gazu, zostanie przyjęte, czy też nie.
Ogłoszone zostało ono przez KE w poprzednim tygodniu i w trybie pilnym, bez udziału Parlamentu Europejskiego jest procedowane, przy czym na posiedzeniu ambasadorów 27 państw członkowskich aż 6 krajów zgłosiło sprzeciw co do jego przyjęcia w dotychczasowym kształcie.
Ponieważ wśród tej szóstki są aż 3 kraje z dużą liczbą ludności, to jest szansa, że gdyby doszło do głosowania, kraje te tworzą tzw. blokującą mniejszość (przynajmniej 4 kraje UE, które zamieszkuje przynajmniej 35 proc. ludności UE).
Wśród tej szóstki są: Włochy, Hiszpania, Polska, ale także Węgry, Grecja i Portugalia i według ostatnich danych dotyczących liczby ludności, ich ludność stanowi aż 39,28 proc. ludności całej UE.
Nord Stream 1
Przypomnijmy, że projekt rozporządzenia został pośpieszenie przygotowany przez KE, wtedy kiedy to Niemcy zostały zagrożone odcięciem dostaw gazu przez Rosję gazociągiem Nord Stream 1.
Wprawdzie kilka dni temu dostawy tym gazociągiem zostały wznowione po 10 dniach przerwy ale wg informacji podawanych w niemieckich mediach, są realizowane zaledwie na poziomie 30 proc. wydajności tego gazociągu.
Wszystko więc wskazuje na to, że rosyjski szantaż gazowy będzie trwał nadal, mimo, że Niemcy zrobiły wszystko czego żądał Putin, płacą za dostarczany gaz w rublach, ba złamały Kanadę, aby ta z kolei złamała sankcje nałożone na Rosję i wydała remontowaną w tym kraju turbinę z gazociągu Nord Stream1, bo po jej zamontowaniu, gazociąg miał już działać pełną mocą.
Plan redukcji zużycia gazu
Przypomnijmy także, że projekt rozporządzenia zawiera wiele propozycji KE, ale dwie z nich wydają się najbardziej istotne, przy czym poważnie ingerują one w kompetencje państw członkowskich, a także jak się wydaje, KE próbuje sobie zawłaszczyć kompetencje przysługujące Radzie.
Pierwsza, to przygotowanie przez wszystkie kraje członkowskie planu redukcji zużycia gazu o 15 proc. w okresie od 1 sierpnia 2022 do 31 marca 2023 roku w porównaniu do średniego poziomu zużycia w tym samym okresie w latach 2016-2021.
Druga jeszcze dalej idąca, dająca KE możliwość ogłoszenia „unijnego alertu” w przypadku poważnego niedoboru gazu lub wyjątkowo wysokiego zapotrzebowania na gaz, przy czym jego ogłoszenie dawałoby Komisji możliwość wprowadzenia w krajach członkowskich obowiązkowych redukcji zapotrzebowania na gaz.
Danie takiego uprawnienia KE, to wprost łamanie Traktatów, bowiem tego rodzaju kompetencje między innymi „kształtowanie krajowego miksu energetycznego” są przypisane krajom członkowskim, a więc tego rodzaju decyzje mogą być podejmowane na poziomie Rady Europejskiej i to jednomyślnie.
Działania Gazpromu
Gwałtowne przyśpieszenie działań KE w sprawie ograniczeń w zużyciu gazu i dzielenia się nim z krajami najbardziej potrzebującymi jak już wspomniałem jest spowodowane przede wszystkim trudną sytuacją Niemiec, bowiem wtedy kiedy Gazprom zakręcał kurek gazowy dla Polski czy Litwy, Komisję stać było tylko na wyrażenie oburzenia.
Przypomnijmy, że pod koniec kwietnia w związku z tym, że Polska i Litwa nie zdecydowały się płacić za rosyjski gaz w rublach (tak jak zarządził dekretem Putin), Gazprom łamiąc zawarte kontrakty przestał dostarczać gaz do tych krajów, w maju spotkało to także Bułgarię i Finlandię.
KE prawie przez 3 miesiące nie reagowała, szczęśliwie Polska (a także wymienione wyżej kraje), na takie działania Gazpromu przygotowywała się od 7 lat i sobie poradziła, ale KE tą sytuacją specjalnie się, nie przejmowała.
Niemcy muszą szybko uporządkować swoją sytuację energetyczną
Teraz, zawłaszczając kompetencje Rady, chce dzielić i rządzić samodzielnie, jak się można domyślać, chcąc ratować Niemcy przed gospodarczą i społeczną katastrofą w związku z poważnymi brakami gazu.
Niemcom oczywiście należy się europejska solidarność energetyczna (zresztą zapisana w Traktacie Lizbońskim), ale może ona być oparta tylko o nadwyżki gazu, jakie zgromadzą poszczególne kraje członkowskie.
Zresztą Niemcy wcześniej muszą szybko uporządkować swoją sytuację energetyczną, bowiem wcześniejsze decyzje polityczne jakie podejmował rząd, polegające na decyzjach o zaprzestaniu funkcjonowania kolejnych elektrowni atomowych, doprowadziły do poważnej destabilizacji ich systemu energetycznego.
Nie może być tak, że utrzymują w mocy decyzję o wyłączeniu od 1 stycznia 2023 roku 3 ostatnich elektrowni atomowych (choć mogą one kontynuować swoją pracę) i jednocześnie domagają się od innych krajów redukcji zużycia gazu i podzielenia się nim z nimi.
Rozporządzenie KE w tym kształcie jest nie do przyjęcia, KE bowiem próbuje przypisać sobie kompetencje, dobrze więc, że jest w tej sprawie mniejszość blokująca, co pozwala mieć nadzieję, że w tym kształcie, nie zostanie ono jednak przyjęte.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/608206-jest-duza-szansa-ze-pomysl-ke-zostanie-zablokowany