„Słyszę, że cukru nie ma. (…) W magazynach i cukrowniach jest go wystarczająco. Sklepy nie gromadzą cukru w dużych ilościach, bo nie mają do tego magazynów, więc zaopatrzenie jest na bieżąco. To jest jakiś owczy pęd, niepotrzebnie wpadniemy w panikę” - powiedział Jan Krzysztof Ardanowski na antenie radiowej Trójki.
CZYTAJ WIĘCEJ: Ardanowski: Cukru nie brakuje, magazyny są zapełnione. Nie ma w tej chwili żadnych realnych podstaw, aby cukier był tak drogi
Porozumienie ws. zboża. Co po ataku na port w Odessie?
Były minister rolnictwa pytany był o to, ile jest warte porozumienie ws. zboża, które zostało zawarte między Rosją, Turcją, ONZ i Ukrainą. Przypomnijmy, że już na drugi dzień po podpisaniu porozumienia, Rosjanie ostrzelali port w Odessie.
Najbliższe dni pokażą, czy to był blef ze strony Rosji, która chce pokazać, że problem głodu na świecie nie jest jej winą. Że umożliwi dostarczenie zboża tam, gdzie ten głód występuje czyli głównie do Afryki Północnej, ale przy okazji chce sprzedać swoje zboże, które ukradła na Ukrainie. Również chce uzyskać zgodę na eksport swoich nawozów. Jednocześnie chce pokazać, kto tutaj rządzi. Rosja gra znaczonymi kartami
— powiedział Ardanowski.
Poseł PiS zwrócił uwagę, że właśnie takiej postawy Rosji się obawiali.
Ukraińcy boją się, że rozminowanie portu (…) sprawi, że rosyjskie statki desantowe wpłyną do portu i zaatakują. (…) To jest perfidia Rosjan
— dodał.
Czy Rosjanie mogą ominąć gwarancje Turcji i Stanów Zjednoczonych, które złożyły deklarację, że będą pilnować statków ze zbożem?
Turcja jest bezpośrednio tym zainteresowana, bo jest wielkim odbiorcą tego zboża. U nich też zaczęły się problemy. Ale również Erdogan chce odegrać rolę opiekuna krajów muzułmańskich, które głównie mają problemy z niedostatkiem żywności. Przypomnę, że kilka tygodni temu Krzysztof Szczerski proponował właśnie tego typu rozwiązanie, aby statki ze zbożem były pod banderą ONZ i były chronione przez okręty wojenne NATO. I nie sądzę, żeby Rosjanie odważyli się zaatakować tego typu okręty. Teraz będą konwojowane przez okręty tureckie, to może jest jakieś wyjście z sytuacji
— powiedział.
CZYTAJ WIĘCEJ: Rosjanie ostrzelali port w Odessie! Ukraińskie MSZ: Podważono porozumienia ze Stambułu. Putin splunął w twarz ONZ i Turcji
Ardanowski dopytywany, czy jeżeli porozumienie zostanie zrealizowane, to zmniejszy widmo głodu, odpowiedział:
Zmniejszy. Głód na świecie jest niezależny od wojny na Ukrainie, o czym często zapominamy.
Odnosząc się zaś do kontekstu ukraińskiego, powiedział:
To na pewno zmniejszy presję. Ukraina też jest między młotem a kowadłem, bo są już żniwa i mają problem, gdzie składować dużo mniejszą ilość zboża z tego roku.
„Wielkie chęci z naszej strony”
Były szef resortu rolnictwa zaznaczył, że nasze deklaracje, że przewieziemy ukraińskie zboże do portów w Polsce czy portu Hamburgu, są niemożliwe do zrealizowania.
To są wielkie chęci z naszej strony, bo nasze wsparcie dla Ukrainy jest polską racją stanu, bo tam się toczy walka również o polską wolność, ale nie mamy infrastruktury i nie jesteśmy w stanie jej zbudować i nie jesteśmy w stanie jego przewieźć
— zaznaczył.
Czy to zatem były pochopne deklaracje?
Chcieliśmy być pomocni i nasza deklaracja była szczera
— zaznaczył.
Gość Beaty Michniewicz przypomniał, że na kilka dni przed tymi deklaracjami był w Polsce w wizytą minister ds. rolnictwa USA.
Były deklaracje że zostaną zbudowane dodatkowe silosy, żeby można było to zboże z Ukrainy wywieźć i składować w bezpiecznym miejscu
— przypomniał.
Ardanowski zwrócił jednak uwagę na to, że Polska nie dysponuje odpowiednimi wagonami do transportu zboża.
Już kilka la temu zrezygnowaliśmy z transportu kolejowego na rzecz samochodowego, ale były obietnice ze strony Niemiec, że dostarczą kontenery do przeładunku zboża, żebyśmy mogliśmy z tych ukraińskich wagonów przesypywać zboże w kontenery i przewieźć je do naszych portów czy do Hamburga. Nie ma ani kontenerów, ani zbiorników, które Amerykanie zadeklarowali, że będą i zostaliśmy z problemem - mówiąc wprost - sami
— stwierdził.
Ardanowski zaznaczył jednak, że „trochę tego zboża dociera do portów i idzie w świat”. Były minister rolnictwa zwrócił również uwagę na to, że zboże, które miało być tylko transportowane przez Polskę, jest u nas sprzedawane.
To jest proceder niemożliwy do upilnowania
— powiedział.
Dobrze, ze rząd poszedł po rozum do głowy, żeby biorąc pod uwagę złą sytuację ekonomiczną rolników, którzy muszą niezależnie od ceny sprzedać trochę zboża, żeby tym rolnikom wypłacić 30 proc. zaliczek na poczet tego zboża, które będzie dwa czy trzy miesiące przechowywane, aby móc je później sprzedawać
— dodał.
kk/Trójka
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/607979-ukrainskie-zboze-ardanowski-kijow-miedzy-mlotem-a-kowadlem