Analiza projektu unijnego dokumentu „Oszczędzaj gaz na bezpieczną zimę” nie pozostawia złudzeń co do rzeczywistych intencji Brukseli. Z treści szkicu komunikatu w sposób jednoznaczny wynika, iż Komisja Europejska chce, aby Polska ograniczała produkcję, a tym samym zwijała dynamicznie rozwijającą się gospodarkę, i w ten sposób zaoszczędzony gaz przekazywała Niemcom za finansową rekompensatą. Komisja wiele przy tym mówi o potrzebie unijnej solidarności. Pytanie, gdzie była owa unijna solidarność, kiedy Niemcy wespół z Rosjanami budowali Nord Stream?
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Komisja Europejska obawia się, że „ostatnie zakłócenia w dostawach gazu z Rosji wskazują na spore ryzyko, że całkowite wstrzymanie dostaw rosyjskiego gazu może nastąpić już w tym roku i to w sposób nagły i jednostronny”. Bądźmy jednak szczerzy - największy problem mają Niemcy, którzy uzależnili się od rosyjskiego gazu licząc na rozwój ekonomiczny i krociowe zyski, a teraz, kiedy Putin zakręcił kurek, stoją przed wizją gospodarczego krachu. Biznes z Rosją nie wypalił, Niemcy zatem usiłują rozparcelować koszty poniesionych przez siebie strat po wszystkich krajach członkowskich stosując dokładnie ten sam mechanizm, co w przypadku muzułmańskich imigrantów w 2015 roku, odwołując się do „europejskiej solidarności”.
I tak Komisja Europejska próbuje przekonywać, że „skoordynowana redukcja popytu jest kluczem do minimalizacji kosztów i zakłóceń w dalszej części roku”. Natomiast „w przypadku poważnej sytuacji nadzwyczajnej bezpośrednio połączone państwa członkowskie mają obowiązek okazania sobie solidarności za słuszną rekompensatą”. Proponuje również wytyczne dla państw członkowskich.
Plan określa zasady i kryteria skoordynowanego ograniczania popytu
— czytamy w projekcie dokumentu.
KE udaje przy tym, że wszystko ma się opierać na zasadzie dobrowolności, w rzeczywistości jednak „im wyższa redukcja w wyniku działań dobrowolnych, tym mniejsza potrzeba obowiązkowego ograniczenia dla dalszego przemysłu”. Oznacza to, że jeżeli kraje dobrowolnie nie zmniejszą zużycia gazu, to zostaną do tego zmuszone.
Jeżeli Polska wyraziłaby zgodę na przyjęcie projektowanych przez KE rozwiązań, byłoby to jednoznaczne ze zwijaniem własnej gospodarki, aby zdecydowanie silniejszy partner, który niestety na arenie politycznej jawi się jako agresor dokonujący instytucjonalnej i politycznej agresji na Polskę, mógł minimalizować straty. Skutki takiego rozwiązania nietrudno sobie wyobrazić: zmniejszenie rozwoju gospodarczego, wzrost bezrobocia, jeszcze większy wzrost cen i… nadal dominująca pozycja gospodarcza Niemiec w Europie, która z pewnością przełoży się na dalszą ekspansję Niemiec, zapewne nie tylko ekonomiczną.
Jedynym sensownym rozwiązaniem byłoby pozwolić Niemcom ponieść bolesne konsekwencje swoich dotychczasowych działań. Wprawdzie upadek niemieckiej gospodarki miałby bezpośrednie skutki również w Polsce (obydwie gospodarki są silnie powiązane), ale one i tak będą mniej inwazyjne niż unijne plany zwijania polskiego przemysłu w postaci redukcji zużycia gazu.
Warto dodać, że sam fakt, iż KE chce zwijać gospodarkę w sytuacji trwającego kryzysu związanego z wojną oraz pandemią to wysokiego stopnia bandytyzm. Chcąc ratować Niemcy, chce poświęcić gospodarki innych krajów członkowskich, a co za tym idzie ich obywateli.
Zresztą, dlaczego mielibyśmy poświęcać prężnie działającą gospodarkę, aby ratować Niemcy z bagna, w które się wpakowały robiąc biznesy z Władimirem Putinem i będące poniekąd odpowiedzialne za rosyjską agresję na Ukrainę? Tym bardziej, że Polska zdecydowała się na ogromny ekonomiczny wysiłek, aby ratować uciekających przed wojną Ukraińców. W tej materii Niemcy nie okazały Polsce solidarności, nie udzieliły wsparcia materialnego, za to bardzo chętnie niemieccy politycy grillowali nasz kraj na forum Parlamentu Europejskiego i nie tylko tam, czyniąc wysiłki, aby należne Polsce unijne fundusze nigdy do naszego kraju nie trafiły. Tej solidarności Niemcy nie wykazały również budując dwie nitki gazociągu Nord Stream i łamiąc zawarte na forum UE z innymi krajami porozumienia w obszarze energetyki. Jest nadzieja, że brak gazu w zimie schłodzi nieco niemiecką butę i ostudzi chęć dominacji nad innymi krajami tudzież ich kolonizacji. Zwyczajnie nie powinniśmy w tym przeszkadzać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/607036-ke-chce-by-polska-ograniczala-produkcje-by-przekazywac-gaz