„Nie sądzę, aby jakikolwiek profesjonalny inwestor traktował poważnie wypowiedzi Pana Donalda Tuska, skoro on sam chyba nie traktuje ich poważnie, zważywszy jak często zmienia zdanie w różnych kwestiach” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Grażyna Ancyparowicz, ekonomistka, członkini Rady Polityki Pieniężnej w kadencji 2016–2022.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Reakcja na wezwania do agresji! NBP składa zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Tuska i Siemoniaka
wPolityce.pl: Czy i na ile groźby ze strony Donalda Tuska pod adresem pana Prezesa Adama Glapińskiego mają wpływ na obniżenie kursu złotego?
Prof. Grażyna Ancyparowicz: Ataki na prezesa NBP, profesora Adama Glapińskiego, trwają z różnym nasileniem i w różnych formach niemal od początku jego pierwszej kadencji, a nasiliły się po powołaniu go na drugą kadencję przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej. Początkowo stawiano mu zarzuty o brak reakcji na deflację w latach 2016-2018, a w ostatnich miesiącach mnożą się oskarżenia o przyspieszoną inflację, chociaż nie mają one żadnego merytorycznego uzasadnienia, są całkowicie gołosłowne. Jednak, z punktu widzenia strategii wyborczej niemal wszystkich partii opozycyjnych głoszących hasło „im gorzej w Polsce tym dla nas lepiej” – bezpardonowe ataki na politykę NBP i prezesa tego banku są wręcz niezbędne, bo budzą wiele niezdrowych społecznych emocji, utrudniają hamowanie inflacji i powrót do normalności po pandemii. Atmosferę napięcia wywołaną przez polityków podgrzewają niezwykle skutecznie różnej maści celebryci, a także dworscy i satelitarni ekonomiści pozostających na usługach prominentnych przedstawicieli różnych partii politycznych, o internetowych trollach nie wspominając. W tej sytuacji z trudem przebija się do świadomości Polaków fakt, że polityka naszego banku centralnego realizowana w okresie pierwszej kadencji prof. Adama Glapińskiego zyskała duże uznanie ze strony Europejskiego Banku Centralnego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Banku Światowego, a nawet prywatnych instytucji finansowych, czego przykładem jest tytuł najlepszego europejskiego banku centralnego przyznany NBP w 2021 roku przez Capital Finance International.
Powtórzę: nasilająca się ostatnio niemal z każdym dniem, werbalna agresja wobec prezesa NBP, to – mojej ocenie – element destrukcyjnej dla rozwoju naszego kraju, cynicznej kampanii wyborczej środowisk opozycyjnych wobec Prawa i Sprawiedliwości, wspieranej argumentami dostarczonymi przez lobbystów żywotnie zainteresowanych możliwie najszybszym przyłączeniem Polski do strefy euro, wbrew realiom gospodarczym, oczekiwaniom społecznym i wymogom procesu konwergencji.
Wprawdzie, biorąc pod uwagę brutalizację życia politycznego w Polsce niczemu nie należy się już dziwić, jednak nikt dotychczas nie posunął się aż tak daleko, jeśli chodzi o podważanie legalności wyboru prezesa NBP, jak pan Donald Tusk i jego akolici z czasów, gdy był on premierem. Wypowiedzi tych panów nie można traktować inaczej, jak próbę podważenia renomy i niezależności naszego banku centralnego przez osoby nieuprawnione i niekompetentne. Mówię to jako nauczyciel akademicki z czterdziestoletnim stażem, specjalizujący się w problematyce makroekonomicznej (w szczególności w finansach) i urzędnik państwowy o równie długim doświadczeniu. Ani bowiem wyksztalcenie, ani przebieg kariery zawodowej panów: Tuska, Siemoniaka, Arłukowicza, czy Kosiniaka-Kamysza nie wskazują na znajomość choćby podstawowych praw ekonomii i finansów, a tym bardziej na opanowanie tajników polityki pieniężnej. Nie są oni także prawnikami, którzy mogli by zasadnie podważać legalność wyboru prezesa NBP. Dlatego, nie sądzę, aby głos tych polityków miał istotny wpływ na rynki finansowe i reakcje profesjonalnych inwestorów, lecz obawiam się, że wciąż ponawiane, bezpardonowe ataki na prezesa i staff NBP, mogą zniszczyć zaufanie Polaków do naszej waluty, co miałoby katastrofalne skutki. Jestem bowiem prawie pewna, że krytykanckie głosy kierowane są nie do uczestników rynku kapitałowego (kierujących się merytorycznymi przesłankami w procesie decyzyjnym), lecz do potencjalnego elektoratu słabo orientującego się w kwestiach finansowych, gdzie – niestety – często trafiają na podatny grunt. Niesie to realne zagrożenie dla nas wszystkich, zważywszy, że brak zaufania do polskiego banku centralnego i polskiej waluty może skłaniać gospodarstwa domowe do nieprzemyślanych decyzji w zarządzaniu własnym budżetem i portfelem oszczędności, a także – co już jest bardzo widoczne w badaniach sondażowych i fokusowych – zwiększa niepewność i pogarsza nastroje przedsiębiorców, a tym samym dodatkowo (obok obiektywnych czynników) hamuje prywatne inwestycje w realnej sferze naszej gospodarki, z wszelkimi tego negatywnymi konsekwencjami dla koniunktury, rynku pracy, inflacji i ceny pieniądza…
Na ile Polska i inne państwa frontowe są narażone na obniżenie kursu swoich walut ze względu na trwającą wojnę na Ukrainie? Jaki wpływ na złotego będzie miało przeciąganie się rosyjskiej agresji?
Po barbarzyńskiej agresji Rosji na Ukrainę, inwestorzy w panice zaczęli uciekać do tzw. bezpiecznych przystani, co dotyczyło wszystkich segmentów rynku finansowego, w tym także rynków walutowych. Wojna nadal trwa, zagrażając globalnym kryzysem humanitarnym, więc brak przesłanek do oczekiwania, aby sytuacja na rynkach walutowych miała się wkrótce zmienić na bardziej dla nas korzystną. Obserwowany od lutego bieżącego roku odwrót od walut rynków Europy Środkowo-Wschodniej uderzył również w polską walutę, co obniżyło jej notowania wobec dolara i franka szwajcarskiego, traktowanych zwykle jako „bezpieczne przystanie” i spowodowało – w warunkach płynnego kursu – obniżenie notowań złotego w porównaniu do notowań sprzed końca ubiegłego roku. Niezależnie od tych przyczyn, w ostatnich dniach dodatkowo osłabiła polską walutę zapowiedź zacieśnienia polityki monetarnej przez FED. Można zapytać: a co ma wspólnego amerykański bank centralny z obniżeniem notowań złotego? Bardzo wiele. Nastąpiła bowiem aprecjacja USD, a w konsekwencji – najprawdopodobniej przejściowo – niemal zrównały się kursy amerykańskiej waluty i euro na światowych rynkach walutowych. Jak powszechnie wiadomo, złoty jest silnie powiązany z euro, toteż jeśli euro słabnie, to złoty nieuchronnie też słabnie – niestety – trochę szybciej niż euro. Można jednak twierdzić z prawdopodobieństwem graniczącym niemal z pewnością, że za jakiś (miejmy nadzieję niezbyt odległy) czas, gdy euro ponownie się umocni, złoty również będzie się umacniał i to – jak wskazuje wieloletnie doświadczenie – nieco szybciej niż euro.
Groźby Donalda Tuska pod adresem pana prezesa Adama Glapińskiego mogą zniechęcać inwestorów do inwestowania w Polsce. Na ile zatem mogą mieć wpływ na podtrzymywanie inflacji na wysokim poziomie?
Nie sądzę, aby jakikolwiek profesjonalny inwestor traktował poważnie wypowiedzi pana Donalda Tuska, skoro on sam chyba nie traktuje ich poważnie, zważywszy jak często zmienia zdanie w różnych kwestiach. A co do inflacji – nie wiem czy i jaki cel (poza zwycięstwem w najbliższych wyborach) przyświeca liderowi największej partii opozycyjnej, który straszy odwołaniem prezesa NBP w trakcie kadencji. Obawiam się, że to wyłącznie marzenia o powrocie sytuacji, jaka miała miejsce w 2011 roku, kiedy to pan Donald Tusk sprawujący wówczas urząd premiera, odwołał w trakcie kadencji profesora Józefa Oleńskiego, ówczesnego prezesa GUS. Jednak sytuacja NBP i jego organów (a jest nim również w świetle konstytucji prezes NBP) jest całkowicie inna. Na straży niezależności NBP i jego organów (a więc także Profesora Adama Glapińskiego) stoją zarówno traktaty europejskie z Maastricht i Lizbony, jak Konstytucja RP, na którą tak bardzo lubi powoływać się totalna opozycja. Inna sprawa, że ataki ad personam na polski bank centralny są kuriozalne, niespotykane w żadnym cywilizowanym kraju. Traktując te (naganne pod każdym względem) zachowania jako element walki politycznej, sądzę że położą im kres wybory w 2023 roku. To stosunkowo bliska perspektywa, nie obawiam się więc powrotu hiperinflacji z lat 90. XX wieku. Nie dostrzegam także (w świetle aktualnie dostępnych danych statystycznych) groźby stagflacji. Nie sądzę, aby doszło do zahamowania napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych, które tworzą miejsca pracy i są nośnikami postępu technicznego. Wierzę, że pomimo niesprzyjających warunków geopolitycznych, walki wyborczej i (być może) nazbyt szeroko rozbudowanych rządowych działań osłonowych adresowanych do szerokich kręgów polskiego społeczeństwa, przyspieszona inflacja – którą obserwujemy od ubiegłego roku w Polsce, która nie ma i nigdy nie miała korzeni monetarnych – nie wymknie się spod kontroli NBP, chociaż powrót do celu inflacyjnego z pewnością zajmie wiele miesięcy i będzie to okres niełatwy dla nas wszystkich.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/606688-ancyparowicz-agresja-wobec-prezesa-nbp-to-element-kampanii
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.