Dynamika (inflacji – red.) - prawie 2 pkt proc. więcej – pokazuje wyraźnie, że te czynniki zewnętrzne są kluczowe. A na nie stopami procentowymi nie zadziałamy. W tym kontekście trzeba mieć świadomość, że to może być w dalszej kolejności walka z wiatrakami – mówi portalowi wPolityce.pl prof. Zbigniew Krysiak, ekonomista i prezes Instytutu Myśli Schumana, pytany o powody wysokiej inflacji.
Jak przekazał Główny Urząd Statystyczny, ceny towarów i usług konsumpcyjnych w czerwcu 2022 r. wzrosły rok do roku o 15,6 proc., a w porównaniu z poprzednim miesiącem ceny wzrosły o 1,5 proc.
Sytuację inflacyjną komentuje dla portalu wPolityce.pl prof. Zbigniew Krysiak, ekonomista i prezes Instytutu Myśli Schumana.
Jest duży wzrost o prawie 2 punkty procentowe. Według mnie to pokazuje, że podnoszenie stóp procentowych nie działa. Trzeba po prostu wstrzymać zwiększanie stóp procentowych, bo to schładza gospodarkę. Niektórzy analitycy oceniają, że wzrost stóp procentowych o jakąś jednostkę zmniejsza inflację o 0,2 proc., ale za to zmniejsza PKB o 0,4. Czyli w pewnym sensie wzrosty stóp procentowych dużo bardziej schładzają gospodarkę
— mówi prof. Krysiak.
Dynamika (inflacji – red.) - prawie 2 pkt proc. więcej – pokazuje wyraźnie, że te czynniki zewnętrzne są kluczowe. A na nie stopami procentowymi nie zadziałamy. W tym kontekście trzeba mieć świadomość, że to może być w dalszej kolejności walka z wiatrakami. Widzimy też, że na Zachodzie generalnie nie zwiększają stóp procentowych, a inflacja rośnie. Oni prawdopodobnie mają świadomość, że instrument stóp procentowych ma ograniczony zakres. Może wpływać tylko na nierównowagę popytowo-podażową
— dodaje.
Jak walczyć z wysoką inflacją?
Nasz rozmówca podkreśla, że „tutaj akurat mamy do czynienia z dużą ilością czynników inflacjogennych”.
To są czynniki zewnętrzne i (podnoszeniem stóp procentowych – red.) będziemy sobie w dalszej kolejności robić tylko szkodę dla gospodarki. Najgorszą rzeczą, jaka może się wydarzyć jest schłodzenie gospodarki do zera, a może nawet w taki sposób, że tempo PKB będzie wręcz ujemne. I wtedy to powoduje wzrost bezrobocia, kredytobiorcy bez pracy nie będą w stanie spłacać kredytów, a więc także przedsiębiorstwa będą miały wysokie koszty kredytów, przez co będą zwalniały ludzi. Powstanie taka pętla – kredytobiorcy, jak nie będą w stanie spłacać, to banki nie będą miały dochodów, będą musiały prowadzić egzekucje, a to wprowadza duże koszty
— stwierdza ekonomista.
Dlatego w tym kontekście trzeba zatrzymać działanie tego instrumentu – wzrostu stóp procentowych – tylko zastanowić się nad wykorzystaniem innego instrumentu, jakim jest zwiększenie stopy rezerw obowiązkowych
— dodaje.
Prof. Krysiak przypomina, że obecnie stopa rezerw obowiązkowych wynosi 3,5 proc. Jednocześnie wyjaśnia, czym jest ten instrument.
Jeśli teraz wynosi 3,5 proc., to znaczy, że od każdych 100 zł bank odkłada na rezerwę 3,5 zł, czyli nie może tych pieniędzy wpuszczać w akcję kredytową. A zatem podaż pieniądza się zmniejsza. A jak się zmniejsza, to jest szansa (przy jednoczesnym nie podnoszeniu stóp procentowych), że warunki spłacania oraz pozyskiwania kredytów będą stabilne. Wzrost stopy rezerw obowiązkowych będzie pewnym kosztem dla banków - zredukuje ich zyski - ale za to utrzyma stabilną bazę dochodową od strony klientów
— mówi.
Dzisiaj komentując tę sytuację trzeba to powiązać z myśleniem, co robić, żebyśmy po prostu nie doprowadzili do zmrożenia gospodarki. A zmrożenie, to już jest minus, nie wzrost PKB tylko spadek. Jednocześnie pamiętajmy, że były kilka miesięcy temu uwagi różnych ekspertów, iż poziom 4,5 - 5 proc. stopy procentowej, to jest maksimum, które nie zagraża zmniejszeniu tempa rozwoju gospodarczego. Dzisiaj mamy już powyżej 5 proc., a jednocześnie proszę zauważyć, że dynamika inflacji poszła jeszcze bardziej do przodu. W związku z tym, ten instrument już nie działa
— dodaje prezes Instytutu Myśli Schumana.
Kiedy szczyt inflacji?
Przed każdym wzrostem inflacji lub podwyżce stóp procentowych była mowa, że „spodziewamy się szczytu, wypłaszczania inflacji”. Pamiętamy, że wielu mówiło, iż to wypłaszczanie będzie następowało na poziomie sierpnia/września. Wcześniej niektórzy mówili czerwiec/lipiec, ale w większości wskazywano na lipiec/sierpień. I co widzimy dzisiaj? Mamy koniec czerwca, a widzimy, że inflacja pogalopowała jeszcze bardziej
— zauważa prof. Krysiak.
Jak widzimy reakcję ekonomistów, to wszyscy są zaskoczeni. Nikt nie przypuszczał, że będzie taki przyrost. Proszę zauważyć, że różni ekonomiści i ekonomiści banków mają bogaty zasób informacji, danych. Ale zawodzą stosowane modele
— dodaje.
Ja nie jestem zaskoczony (wzrostem inflacji – red.). Trzeba wyciągnąć wnioski, że te modele analityczne zawodzą. One są dobre w normalnych czasach. W związku z tym naprawdę zachęcałbym do schładzania takiego myślenia, że szczyt inflacji nastąpi pod koniec III kwartału czy na koniec roku
— zaznacza ekonomista.
Nasz rozmówca przewiduje również, że inflacja r/r może jeszcze wzrosnąć nawet do poziomu 18-20 proc.
O ile parę miesięcy temu trudno było przyjąć to za prawdopodobne, teraz już takie się staje. Inflacja na pewno nie zahamuje ani w lipcu, ani w sierpniu. Ta dynamika może być oczywiście mniejsza, ale nie liczmy na to, że po odczycie lipcowym będzie np. 14 proc.
— mówi prof. Krysiak.
mm
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/604917-tylko-u-nas-co-dalej-z-inflacja-prof-krysiak-odpowiada